czwartek, października 31, 2013

MY SIĘ ZIMY NIE BOIMY, CZYLI TEST ZIMOWEJ ODZIEŻY DZIECIĘCEJ LUPILU


Niedawno do sieci sklepów Lidl trafiła już zimowa odzież dziecięca Lupilu. Co prawda do kalendarzowej zimy jeszcze 2 miesiące, ale przecież nigdy nie wiadomo, kiedy tak naprawdę sypnie śniegiem i porządnie przymrozi. Wolę być przygotowana, dlatego moje dzieciaki wyposażyłam już w ciepłe kombinezony. Idealne na śnieg, mróz, lód, wiatr i co tam nam jeszcze może przynieść zima (ale znowu bez przesady, bo długiej i srogiej zimy nie lubimy!).

Rysio ma kurtkę i spodnie narciarskie (do kupienia osobno). Odzież wykonana jest z wiatro- i wodoszczelnego materiału z systemem Bionic Finish Eco na poziomie 3000 mm. Poza tym cechuje się praktycznymi rozwiązaniami, takimi jak:
- wysoko zapinany przedni zamek błyskawiczny z osłoną brody i pliską (dot. kurtki),
- rękawy z wewnętrznymi ściągaczami z polaru, chroniącymi przed wiatrem (dot. kurtki) ,
- regulowany śniegołap z gumą antypoślizgową (dot. kurtki i spodni),
- odblaskowe elementy, zapewniającymi lepszą widoczność dziecka (dot. kurtki i spodni) ,
- zgrzewane szwy (dot. kurtki i spodni),
- częściowo elastyczny, ocieplający pas z podwyższoną osłoną nerek (dot. spodni),
- odpinane, regulowane szelki (dot. spodni).



Spodnie, jak i kurtka są super wygodne. Nie krępują ruchów, nie są puchate, więc dziecko nie wygląda, jak napompowane ;) Śnieg nie ma szans, by wpaść maluchowi za kołnierz, pod rękaw czy nogawki. Dzięki szelkom spodnie nie spadną z pupy, podczas dzikich śnieżnych zabaw, a kurtka na pewno nie podwinie się wysoko.



Kurtki dostępne są w 6 pięknych, kolorowych wzorach w cenie 55 złotych, a spodnie w 4 wzorach za 45 złotych. Jest to moim zdaniem hit cenowy- nigdzie nie widziałam tak taniej odzieży narciarskiej takiej jakości! Stąd też pewnie te wycieczki rodzin do Lidla oraz szał przymierzania i wybierania odpowiednich ciuchów.
Nie wiem, jak Wy, ale ja bardzo lubię ciuchy dziecięce z Lidla. Marka Lupilu produkuje dobre jakościowo i w dobrej cenie ciuszki.



Zuzanka ma zimowy kombinezon, wykonany z poliestru z systemem Bionic Finish Eco. Jest wodoodporny, a także nie wchłania zabrudzeń (dzięki Bogu!). Inne cechy:
- zamek błyskawiczny z osłoną brody,
- odpinany kaptur,
- ciepłe watowanie, a poszewka z miękkiego polaru,
- ściągacze rękawów ze śniegołapem,
- ściągacz z regulowaną gumką na zakończeniu nogawki.
Dostępne w 2 wzorach w cenie 49,99zł

Kombinezon bardzo nam się podoba, jest praktyczny, a nasza Mała, jak widać czuje się w nim dobrze.


Jesteśmy więc gotowi na przyjście zimy, ale szczerze Wam się przyznam- mam nadzieję, że przyjdzie na jeden dzień i pójdzie sobie gdzie indziej...

środa, października 30, 2013

"MOJE WYPIEKI I DESERY", D. Świątkowska, Wyd. Egmont 2013


To musi być niesamowite uczucie, kiedy blogerka po kilku latach blogowania ma okazję wydać swoją książkę! Ale co tu się dziwić, strona mojewypieki.com jest znana chyba wszystkim miłośnikom pieczenia. Uwielbiają ją tysiące, a może i już miliony Polaków! Osobiście lubię blog Doroty Świątkowskiej za mnóstwo oryginalnych, jak i tradycyjnych przepisów. Prostych i trudniejszych. Szybkich i tych, które wymagają czasu i cierpliwości. Tych proponujących deser do samotnej kawy, na rodzinne popołudnie oraz świąteczne spotkanie. Za pomysły na zdrowe słodkości, jak i bomby kaloryczne ;) Również za to, że piekąc według wskazówek pani Doroty, zawsze się udaje! Jednym zdaniem- mojewypieki.com to mój ulubiony ciasteczkowy blog! Dlatego też, na tę książkę czekałam od momentu, kiedy się tylko dowiedziałam, że powstaje!


Wreszcie mam papierowe wydanie najsłodszych przepisów. A w nim setki sprawdzonych- znanych z bloga, jak i nigdzie nie publikowanych. Są tu receptury na babeczki, muffnki, ciasteczka, tarty i ciasta kruche, bezy i ciasta bezowe, ciasta drożdżowe, serniki, torty, desery oraz tak zwane "od sasa do lasa". Słodkości ociekają czekoladą, kuszą puszystymi kremami, wywołują ślinotok na samą myśl o ich zjedzeniu, a w końcu uzależniają...

W biblii łasuchów zaznaczyłam już wiele przepisów, które czekają na swój dzień. Na pierwszy ogień pójdzie chyba sernik banoffee (na rodzinne spotkanie) i tort kajmakowy z makiem i bananami (na urodziny Męża), a później ciastko jak 3bit (na kawę ze znajomymi), ciasteczka z kardamonem (na chwilę dla siebie), tort tęczowy (na urodziny dzieciaków), a gdy już skończę karmić piersią i wreszcie będę mogła opychać się moja ukochaną czekoladą, upiekę dla siebie ciasto podwójnie czekoladowe z Malteserami! I nie wiem, czy się z kimś podzielę...
                                                                 



Ciasto podwójnie czekoladowe z Malteserami
Ciasto podwójnie czekoladowe z Malteserami,
którym egoistycznie z nikim się nie podzielę ;)
                                                       
Książka jest przepięknie wydana. Przepisy opatrzone są krótkim komentarzem autorki oraz fantastycznymi fotkami, które sprawiają, że jestem głodna za każdym razem, gdy na nie patrzę. Piękna szata graficzna, twarda oprawa z dwoma kolorami grzbietu- do wyboru- czarnym bądź białym. Dobrej jakości papier, praktyczna zakładka, ... Wszystko dopracowane w każdym szczególe.

"Moje wypieki i desery" to wspaniała książka dla łasuchów i miłośników domowych wypieków! Idealny pomysł na prezent! Słodko polecam!

czwartek, października 24, 2013

"DEKORACJE DLA WSZYSTKICH", Wyd. Jedność 2013

Będąc mamą kilkulatka oraz nauczycielem- wychowawcą najmłodszych uczniów, często podejmuję się z dzieciakami zajęć plastyczno- technicznych. Choć uważam, że jestem w tej dziedzinie beztalenciem, nie mogę ograniczać innych, tym bardziej dzieci! Czasem wykonujemy wspólnie prace, które pamiętam ze swojego okresu dzieciństwa, czasem uda się wymyślić coś kreatywnego. Lubię także gazety hobbystyczne, które podają mnóstwo szablonów, które częściej są inspiracją do jeszcze innych pomysłów, niż gotowcami samymi w sobie. Lubię również przeglądać książki oferujące propozycje prac plastyczno-technicznych. Właśnie ukazało się jedno z takich wydań- "Dekoracje dla wszystkich".

Jest to książka dla dużych i małych, dla początkujących i zaawansowanych. Na ponad trzystu stronach znajdziemy 300 wzorów, 1500 pomysłów wokół 10 tematów- technik: natura w sztuce, recykling w sztuce, kamienie, lepienie z gliny, wiosna, makaron, masa solna, bransoletki, koraliki, baloniki. Mnie najbardziej podobają się patchworkowe bombki (a ten temat wkrótce będzie na czasie), bombki z rajstopy (tak, dobrze przeczytaliście- Z RAJSTOPY!), figurki z masy solnej, jajka ze sznurka, jajka z kokardkami, wiatraczki, jeż z gliny, klaun z kamieni, łąka z drewnianych łyżek ... i wiele innych. Na pewno będziemy z dzieciaczkami sukcesywnie realizować proponowane dekoracje. Posłużą one nie tylko jako przystrojenie pomieszczeń, ale także jako oryginalny prezent hand made!

Każdy z 1500 pomysłów jest dokładnie opisany- jakie materiały będą niezbędne, jakie kroki po kolei należy poczynić, by dojść do końcowego efektu. Mamy tu opisy sposobów wykonania, jak i kolorowe i szczegółowe fotografie.

Pracując manualnie istotny jest rezultat naszej pracy. Dla zawodowców, osób utalentowanych oraz ambitnych ważne jest, by efekt był artystyczny. Dla amatorów oraz dzieci ważniejsza powinna być estetyka wykonania, kreatywność,  przyjemność podczas pracy oraz dobra zabawa. I tego uczę moich najmłodszych :)

wtorek, października 22, 2013

"KTO WIE WIĘCEJ?", Wyd. Olesiejuk 2013


Mamy już w domu książki- zabawki, książki- pluszaki, książki- piszczałki, - puzzle, - słuchowiska, -układanki, książki śpiewające i grające, książki wydające ludzkie dźwięki, jak i z elementami manualnymi. Mamy też- a raczej przede wszystkim!- tradycyjne książki oparte na tekście i ilustracjach. Ale książki-komputera jeszcze nie mieliśmy! Teraz już mamy- "Kto wie więcej?".

To książka- nie- książka, bo nie jest opowiadaniem. Jest za to zbiorem 1650 pytań i odpowiedzi z różnych dziedzin, takich jak: kosmos, planeta Ziemia, świat zwierząt, ptaki, podwodny świat, świat roślin, ciało człowieka, zagadki, bajki, nauka i wynalazki, historia, wielcy wojownicy, wokół świata, transport, zawody. Do każdego pytania są 4 odpowiedzi. Grać można na kilka sposobów: samodzielnie  z wykorzystaniem komputera lub też sprawdzając odpowiedzi z tyłu książki bądź 2 graczy z pomocą komputera, jak i bez niego.

Komputer jest bardzo prosty w obsłudze. Zawiera tylko niezbędne przyciski ("Gracz 1", "Gracz 2" oraz odpowiedzi A, B, C, D) oraz malutki ekran. Grając samodzielnie, po włączeniu komputera przytrzymujemy przycisk "Gracz 1", natomiast gdy mamy towarzysza zabawy- "Gracz 2". Następnie na ekranie pojawi się numer pytania dla poszczególnego uczestnika. Teraz należy wyszukać w książce tegoż numeru, przeczytać pytanie, chwilkę pomyśleć ;)  i wcisnąć na klawiaturze prawidłową odpowiedź. Komputer wskazuje poprawną lub błędną odpowiedź, liczy też punkty- 10 punktów za każde dobre trafienie, a za każde 10 prawidłowych strzałów przyznaje bonus- 50 dodatkowych punktów. Usłyszeć też można fanfary lub smutną melodię (to wtedy, gdy się jednak pomylimy). Na ekranie natomiast zobaczyć można smutną bądź wesołą minę.

Dobra, dobra, ale jaki jest główny cel gry? Wygrywa ten, kto w ciągu 10 minut (odliczanych rzecz jasna przez "elektroniczny mózg") zdobędzie więcej punktów. A gdy gramy sami? Wówczas, po minionych 10 minutach komputer podaje zdobytą liczbę punktów.


Książkę/ grę/ zabawkę można wziąć dosłownie wszędzie- do szkoły, do babci, do auta; przyda się w szkolnej świetlicy, podczas długiej kolejki do lekarza, podczas nudnej podróży, w czasie deszczowego wieczoru itp. Fajnie, że można bawić się w towarzystwie lub samodzielnie! I za każdym razem będzie inaczej.

Jest to więc jednak GRA zawierająca książkę z pytaniami i odpowiedziami (są też kolorowe ilustracje) oraz minikomputer. Zabawa jest świetna- przede wszystkim edukacyjna, przeznaczona dla dzieciaków w wieku 7+. Lecz powiem Wam szczerze, że my z Mężem też się w nią wciągnęliśmy :)


piątek, października 18, 2013

CHILI CON CARNE Z FASOLKĄ ADZUKI


Chili con carne to danie meksykańskie.  W oryginale zawiera czerwoną fasolę. Fasola Adzuki pochodzi z Dalekiego Wschodu. Moje danie nie jest więc tradycyjne. Czerwoną fasolę postanowiłam zastąpić Adzuki, gdyż ta druga jest łatwostrawna i bardziej zdrowa. Podobno regularnie pity wywar z niej wspomaga laktację. Ponadto nie powoduje raczej kolek u niemowląt karmionych piersią. Jest więc idealna dla mnie. Jest też delikatna w smaku, smaczna. Można ją kupić w sklepach z kuchnią świata, a także w internecie. Osobiście mogę Wam po raz kolejny polecić zakup w skworcu.com . Tam fasolka, jak i inne produkty, są dobrej jakości, a w niskiej cenie- 3,95zł za 250g, to wręcz śmieszna cena. Szczerze polecam!


czwartek, października 17, 2013

"WESOŁE GOSPODARSTWO", Wyd. Olesiejuk 2013

Zgodzicie się chyba ze mną, że dzieciaczki lubią wieś i prawdziwe gospodarstwa. Ze świniami, krowami, kurami, królikami. Z dużym warzywnym ogrodem i wielkim pachnącym słodko sadem. Z polami żyta i kombajnem. Oczywiście musi być też traktor! Wszystko muszą zobaczyć, dotknąć, pogłaskać, powąchać, spróbować. Swieże mleko, jaja, warzywa i owoce...

"Wesołe gospodarstwo" może być świetnym wspomnieniem z wycieczki na wieś. Ta kolorowa książeczka pozwoli utrwalić wiadomości dotyczące domów zwierząt, ich przysmaków, potomstwa, produktów, które nam dają. Jest też o roślinach rosnących na wsi, tradycyjnych, wiejskich wyrobach oraz -ku uciesze wszystkich chłopców- o pożytecznych pojazdach ;)

Na każdej stronie znajdują się kolorowe, duże ilustracje, wokół których umieszczono proste pytania oraz kilka możliwych odpowiedzi. By dowiedzieć się, która jest prawidłowa, dziecko za pomocą grającego Zajączka, dołączonego do książki, naciska na czarne kropki przy odpowiedziach. Prawidłowa zostanie nagrodzona wesołą melodią, a błędna- odgłosem, który wiadomo, że oznacza pomyłkę (swoją drogą, to ciekawe, jak jednoznacznie odczytujemy dźwięki). Grający Zajączek tak bardzo spodobał się mojemu Synowi, że chodzi z nim po mieszkaniu i dotyka wszystkiego, co mu przyjdzie na myśl. I wszystko jest błędne :))

Książeczka to świetne narzędzie do zdobycia, utrwalenia i pogłębienia wiedzy kilkulatka na temat wsi. Skłania do myślenia, samodzielnego poszukiwania odpowiedzi, jak i do rozmowy. Dla mnie osobiście wydanie to jest też pretekstem do wyjaśnienia dziecku, co jest rzeczywistością, a co fikcją- już Wam tłumaczę o co chodzi. Ilustracje przedstawiają zwierzęta, które prowadzą pojazdy, są ubrane w ludzką garderobę, wykonują też typowe ludzkie czynności. Oczywiście to bajka i nic w tym złego! Lecz staram się wyjaśnić Maluchowi, że tak naprawdę nie spotkamy konia, czytającego książki ani wilka, robiącego na drutach sweter. Jeszcze długo potrwa zanim dziecko będzie zdolne odróżniać rzeczywistość od fikcji, ale myślę, że warto o tym rozmawiać już wcześniej.

"Wesołe gospodarstwo" jest pięknie wydane. Twarde strony, zaokrąglone rogi, ładne, kolorowe, wesołe ilustracje i przede wszystkim Zajączek, który zna odpowiedzi na wszystkie pytania zadane w książeczce! Skąd on to wszystko wie?!

środa, października 16, 2013

RELACJA Z WARSZTATÓW "ZDROWE NIEMOWLĘ" W POZNANIU

10 października miałam okazję uczestniczyć w warsztatach "Zdrowe niemowlę". Spotkanie miało na celu uświadomienie przyszłym i młodym rodzicom czym są rotawirusy, jak dochodzi do zakażenia, czym objawia się choroba, jak się jej ustrzec. Uczestnicy mogli rozwiać swoje wszelkie wątpliwości dotyczące szczepień przeciw rotawirusom oraz porozmawiać z doświadczoną pielęgniarką dziecięcą- panią Emilią Kłos. Spotkanie prowadziła przesympatyczna pani psycholog, znana niektórym z TV- Dorota Kalinowska- mama 3 dzieci. Również i ja byłam zaangażowana w realizację programu, jednak moja skromna osoba nie wniosła tak wiele, jak pani Emilia- pielęgniarka. 

wtorek, października 15, 2013

SAŁATKA Z CZERWONEGO RYŻU

Ostatnio próbuję kuchni dalekowschodniej. Nie z powodu trendu, jaki panuje, bo sushi nigdy nie zjem! Natomiast inne dania, a raczej produkty (bo oryginalnych dań nie potrafiłabym otworzyć),  wydają się super zdrowe. Niestety wcale tak łatwo nie jest dostać dobre i niedrogie produkty kuchni orientalnej. Dla kogoś takiego, jak ja, kto rzadko ma okazję do biegania po centrum w poszukiwaniu wyszukanych składników, ratunkiem są sklepy internetowe. Jednym z moich ulubionych, bardzo dobrze zaopatrzonych i oferujących dobrą jakość i niską cenę jest skworcu.com.pl. I tam właśnie możecie kupić główny składnik poniższego dania- czerwony ryż (o tutaj)- za trochę ponad 2zł!




Składniki:100 g  czerwonego ryżu
100 g kiełków fasoli mung
100 g piersi z kurczaka
100-150 g pieczarek
1 ząbek czosnku
curry
sos sojowy

olej sezamowy ewentualnie inny olej lub oliwa

Przygotowanie:

Czerwony ryż płuczemy w zimnej wodzie, a następnie gotujemy na małym ogniu w osolonej wodzie, do miękkości (ok. 30-40 minut). Pierś z kurczaka kroimy na małą kostkę, obtaczamy każdą z nich w przyprawie curry, a następnie przesmażamy na oleju sezamowym. Pieczarki kroimy na ćwiartki oraz również przesmażamy. Do miski wrzucamy ugotowany i ostudzony czerwony ryż, kiełki, pierś z kurczaka, pieczarki, czosnek przeciśnięty przez praskę. W osobnym naczyniu mieszamy odrobinę (ok. łyżki) sosu sojowego z olejem sezamowym. Łączymy z sałatką przed podaniem.

piątek, października 11, 2013

CIASTECZKA NA MELASIE

Kobiety w ciąży oraz karmiące piersią mogą jeść słodycze! Chyba, że zmagają się z cukrzycą...
Te ciasteczka są smaczne i pełne kwasu foliowego, a to dzięki dodanej melasie, która zresztą jest bardzo słodka. Słodka i zdrowa, cóż za idealne połączenie :)

Przepis znalazłam u Arabeski, trochę zmodyfikowałam.


Składniki:
- 2 łyżki miękkiego masła lub margaryny - 2 łyżki oleju - 1/3 szkl. melasy - 1 szkl. brązowego cukru - 1 całe jajko lub 2 białka - 2 łyżeczki wanilii - 2 szkl. mąki - 2 łyżeczki sody - 1 łyżeczka cynamonu - duża szczypta imbiru - 1/2 łyżeczki mielonego ziela angielskiego (lub przyprawy do pierników) - 1/4 łyżeczki soli - See more at: http://arabeskawaniliowa.blogspot.com/2009/05/popekane-ciasteczka-z-melasa-molasses.html#sthash.VtKT1E22.dpuf
2 łyżki miękkiego masła lub margaryny
2 łyżki oleju

1/3 szkl. melasy

1/3 szkl. brązowego cukru

1 całe jajko lub 2 białka

paczka cukru waniliowego
2 szkl. mąki

1 łyżeczka sody
1 łyżeczka cynamonu

duża szczypta imbiru

1/2 łyżeczki mielonego ziela angielskiego (lub przyprawy do pierników)

1/4 łyżeczki soli
- 2 łyżki miękkiego masła lub margaryny - 2 łyżki oleju - 1/3 szkl. melasy - 1 szkl. brązowego cukru - 1 całe jajko lub 2 białka - 2 łyżeczki wanilii - 2 szkl. mąki - 2 łyżeczki sody - 1 łyżeczka cynamonu - duża szczypta imbiru - 1/2 łyżeczki mielonego ziela angielskiego (lub przyprawy do pierników) - 1/4 łyżeczki soli - See more at: http://arabeskawaniliowa.blogspot.com/2009/05/popekane-ciasteczka-z-melasa-molasses.html#sthash.VtKT1E22.dpuf

Przygotowanie:
W jednej misce dokładnie wymieszać masło, olej, melasę, brązowy cukier, jajko i cukier waniliowy.
Do drugiej miski wsypać mąkę, sodę, przyprawy i sól. Połączyć zawartość obydwu misek i dokładnie wymieszać (powinno powstać miękkie ciasto). Formować w dłoniach kulki o średnicy ok. 3,5 cm, (można następnie obtaczać w cukrze) i układać na lekko natłuszczonej lub wyłożonej pergaminem blasze, w dość dużych odstępach. Piec 12-14 minut w temperaturze 180 st.C. (tylko do momentu , aż brzegi się przypieką - w środku ciastka powinny pozostać lekko ciągnące). Po upieczeniu przełożyć na kratkę kuchenną do ostygnięcia.
Przechowywać w szczelnie zamkniętym pojemniku.

wtorek, października 08, 2013

TEST ŻELU KOJĄCEGO ZACZERWIENIENIA PHARMACERIS N


Według producenta: Żel przeznaczony do codziennego oczyszczania skóry twarzy z rozszerzonymi naczynkami, zaczerwienieniem i nasilającym się rumieniem. Delikatny również dla wrażliwej skóry okolic oczu. Zastępuje tradycyjne mydło. Odpowiedni dla skóry w każdym wieku.

Żel skutecznie usuwa zanieczyszczenia i zmywa makijaż z twarzy i oczu nie wysuszając skóry. Oparty na łagodnej bazie myjącej nie zawierającej mydła, sprzyja zachowaniu naturalnej bariery ochronnej naskórka. Preparat z wyciągiem z ostropestu działa łagodząco zmniejszając zaczerwienie skóry. Wosk z mango o właściwościach odżywczych i nawilżających, eliminuje uczucie suchości i zapobiega nadmiernemu napięciu naskórka. Alantoina i D-pantenol działają kojąco, zmniejszając skłonność do podrażnień. Żel wykazuje wysoki stopień tolerancji, odświeża i nawilża skórę.
HIPOALERGICZNY
WYSOKA TOLERANCJA I SKUTECZNOŚĆ
PRZEBADANO DERMATOLOGICZNIE
Pojemność: 190ml

Według mnie: nadeszła jesień, zaczął się czas czerwonych nosów i policzków... Ogrzewane powietrze w pomieszczeniach, a następnie szok termiczny po wyjściu na zewnątrz, gdzie hula zimny wiatr, a chłód szczypie w każdy odsłonięty centymetr ciała, wszystko to niestety osłabia naczynka krwionośne skóry i prowadzi do zaczerwienień. To niestety jesienno-zimową porą mój problem. Z ciekawością i nadzieją więc testuję właśnie żel kojący zaczerwienienia do mycia twarzy i oczu.
Niewielką ilość żelu nakłada się wilgotną dłonią na twarz. Podczas rozsmarowywania, żel zamienia się w mleczko i przyjemnie oczyszcza skórę. Ma też piękny, kremowy zapach. Po spłukaniu wodą twarz jest miękka, nawilżona i czysta- zero pozostałości po makijażu (nie wiem, jak jest z oczyszczaniem oczu, gdyż mam do tego swój sprawdzony płyn. Oczy mam okropnie wrażliwe, więc na nich nie testuję). Żel rzeczywiście jest tak delikatny, że nie wywołuje podrażnień, a nawet koi skórę. Czy likwiduje zaczerwienienia? Stosuję go regularnie od kilku dni i jakby rzeczywiście troszeczkę było lepiej. Ale nie oszukuję się, popękanych "pajączków" przecież nie zlikwiduje. Mimo wszystko daje pierwsze efekty, myślę więc, że warto!
Żel ma praktyczne opakowanie z pompką- łatwo i szybko się go dozuje i to bez rozlewania. Dzięki temu jest też bardziej wydajny. Dostępny w aptekach. Kosztuje ok. 20zł. 

niedziela, października 06, 2013

SPIRULINA- CÓŻ TO TAKIEGO?



Spirulina to intensywnie zielona mikroalga. Jest niezwykle odżywcza, zawiera masę witamin, mikro- i makroelementów. Na przykład zawiera więcej żelaza niż szpinak, beta-karotenu niż marchew. Jest lekkostrawna i łatwo przyswajalna przez organizm. Polecana jest osobom mającym problemy ze zdrowiem, szczególnie tym z nadwagą, cukrzycą, hipoglikemią, nowotworami, chorobami zwyrodnieniowymi i innymi. Zalecana jest także matkom karmiącym, gdyż uzupełnia niedobory organizmu, powstałe w wyniku laktacji. Ma także działanie antynowotworowe (polecana jako profilaktyka) oraz poprawiające wydolność umysłową.

piątek, października 04, 2013

BABECZKI WANILIOWE

Ostatnio jedna z Czytelniczek bloga zwróciła mi uwagę, że zamiast cukru waniliowego lepiej użyć naturalny ekstrakt z wanilii. Jasne! Już się przerzuciłam na ten naturalny i zdrowszy odpowiednik. I Was do tego zachęcam. Dlatego dziś proponuję bardzo waniliowe babeczki.

Warto wiedzieć, że 1 paczka cukru waniliowego= 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii

Ekstrakt z wanilii nie jest niestety jeszcze powszechnie dostępny w każdym sklepie :(
Ja swój mam ze sklepu internetowego Skworcu.com.pl (dostępny tam w dobrej cenie).

Składniki:
150 g miękkiego masła
3/4 szklanki cukru
łyżka ekstraktu z wanilii
3 jajka
50 ml mleka
200 g mąki pszennej
2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia

Przygotowanie:
Masło ucieramy do kremowej konsystencji, a następnie dodajemy cukier i dokładnie mieszamy. Dodajemy ekstrakt z wanilii, jajka, mąkę, mleko i proszek do pieczenia, miksujemy na gładko. Wlewamy masę do 3/4 wysokości foremek.
Pieczemy w 180 st. C ok. 20-30 minut, aż babeczki będą rumiane, a drewniany patyczek w nie wbity pozostanie suchy.

Doskonałe z owocami, bitą śmietaną oraz same w sobie ;)

środa, października 02, 2013

"POD PRESJĄ", C. Honore (przeł. W. Mitura), Wyd. Drzewo Babel 2011



Kiedy byłam dzieckiem, bawiłam się całymi dniami. Uwielbiałam zabawę w pocztę, a najbardziej głośne uderzanie "pieczątką". Często zamieniałam się w pielęgniarkę swoich lalek i misiów. Co zabawne, udawałam też księdza i moment rozdawania komunii- wykrajałam z żółtego sera okrągłe opłatki i wkładałam do buzi komu się dało. Ale największym hitem była zawsze zabawa w szkołę- edukowałam znowu misie i lale, a kiedy stałam się starszą siostrą, miałam wreszcie prawdziwą uczennicę- młodsze rodzeństwo ;)   Ulubionymi zabawkami był pies-szmaciak (odpowiednik dzisiejszych pluszaków) o imieniu Wiktor, plastikowa świnka z długim, wyciąganym ryjkiem, klocki Lego oraz elektryczna kolejka na szynach. Godzinami także potrafiłam grać w planszówki- "Chińczyka" i "Grzybobranie", jak i warcaby czy karcianego "Piotrusia". Latem natomiast urządzałam wyścigi ślimaków, lepiłam gołąbki z błota i liści, biegałam po ulicach i polach, całymi godzinami siedziałam w namiocie rozbitym na ogródku...


Dzisiejsze dzieciaki już od narodzin obdarowywane są tak zwanymi zabawkami edukacyjnymi, które mają przygotować ich do odnoszenia sukcesów w wieku dorosłym. Zabawki te mówią i śpiewają po angielsku, uczą liczyć, czytać, rozwijają zdolności muzyczne czy manualne. Wydają także głośne dźwięki, "krzyczą" jaskrawymi kolorami i światełkami.Każde dziecko ma ich tak dużo, że jego pokój przypomina sklep. 



Nasze pociechy nie bawią się w zabawy tematyczne, lecz czekają aż czas zorganizują im rodzice lub animatorzy. Nie potrafią same się bawić, gdyż od samego początku wymyślamy im coraz to nowe zajęcia. Najprostsze jest włączenie telewizji lub udostępnienie komputera. Jeżeli jesteśmy bardziej ambitni lub chcemy zabłysnąć w towarzystwie, wypełniamy maluchom dni baletem, nauką pływania, szybkiego czytania, grą na fortepianie, zajęciami rozwijającymi inteligencję itd. 



Kiedy zaczęłam chodzić do szkoły, czyli miałam 7 lat, rodzice pozwolili mi wyprawić imieniny dla moich przyjaciół. Pamiętam jak z Mamą przygotowywałyśmy kolorową galaretkę na deser oraz zabawne kanapki na kolację. Wymyślałam też sama konkursy z nagrodami, którymi były gumki do mazania, ołówki itp. Dziś dziecięce przyjęcia organizuje się już od roczku i obciachem jest je robić w domu. Im bardziej wyszukane miejsca tym lepiej.



Nie puścimy też kilkulatka samego, by poszedł pograć w piłkę na boisko 3 bloki dalej. A tym bardziej nie pozwolimy mu robić "wisielca" lub fikołki na trzepaku. Znam też nastolatka, któremu nie wolno samemu jeździć autobusem...



Za chwilę małymi uczniami staną się obowiązkowo 6-latki. Zacznie się odrabianie lekcji przez kilka godzin, a później obowiązkowe zajęcia dodatkowe. Kto chce coś w życiu osiągnąć, niezbędne są także korepetycje i to już od pierwszej klasy szkoły podstawowej. A niech tylko któryś z nauczycieli źle oceni naszą córkę lub syna, pójdziemy z tym do dyrekcji, mediów, a nawet do sądu. Nasz potomek jest najlepszy, wspaniały, doskonały.



Obecnie prawie każdy uczeń ma własny telefon komórkowy, na który w każdej chwili możemy zadzwonić i skontrolować czy pani spóźniła się na lekcję, co dziecko robiło na przerwie, gdzie teraz przebywa. Coraz więcej żłobków i przedszkoli posiada we wszystkich pomieszczeniach kamery podłączone do internetu. Dzięki temu my- rodzice jesteśmy w stanie śledzić każdy ruch malca. Normą jest też, że szkoły posiadają elektroniczne dzienniki, umożliwiające rodzicom na bieżąco dowiadywać się o ocenach, uwagach i wszelkich nowościach poruszających kwestie postępów w nauce oraz organizacji szkoły. 



Współczesne dzieci nie mają łatwego życia. Mają zdecydowanie trudniej niż my mieliśmy, mimo postępu techniki i cywilizacji. A raczej powinno się rzec, że winien temu jest właśnie ów postęp. Oraz my- rodzice. Chcemy dla naszych milusińskich jak najlepiej, dlatego trzymamy ich pod kloszem. Unieszczęśliwiamy, organizując życie, nie pozwalając na nudę i spontaniczność. "Krążymy nad ich głowami niczym helikoptery. Wszyscy, od państwa począwszy, na przemyśle reklamowym kończąc, mają swoje pomysły na dzieciństwo". Nasze berbecie od momentu narodzin są pod presją. 
"Dajmy dzieciom święty spokój!". Pozwólmy im rozwijać się w swoim tempie, wybierać zabawki i zabawy, nudzić się czasem. Pozwólmy naszym dzieciom być dziećmi! Sami obudźmy w sobie dziecko i zostawmy tę gonitwę za sukcesem. To na prawdę nie jest w życiu najważniejsze.



"Pod presją" o tym właśnie traktuje. To książka niezwykle ważna i mądra. Obowiązkowo powinni ją przeczytać wszyscy za nadto ambitni rodzice oraz politycy, którzy chcą skrócić czas dzieciństwa i zagonić 6-latki do ławek. Oraz wszyscy inni zainteresowani presją, jaką są poddawani współcześni młodzi ludzie. 
Gorąco polecam Wam tę lekturę!