czwartek, lutego 27, 2014

TEST KREMU NA CELLULIT I ROZSTĘPY BINGOSPA

Moim zdaniem: marzy mi się, by producenci kosmetyków wymyślili fluid kryjący cellulit (jeśli już coś takiego istnieje, dajcie znać! Kupię od razu, choć aż tak poważnego problemu nie mam, ale- wiadomo- zawsze mogłoby być lepiej...). Tymczasem testuję krem na cellulit i rozstępy BingoSpa z L-karnityną, kofeiną i imbirem. Składniki wydają się idealne na walkę z okropnym wrogiem- cellulitem (patrz opis producenta). I jestem nawet zadowolona. Krem pięknie pachnie, dając energetycznego kopa. Konsystencja jest idealna, to rzeczywiście krem, a nie lekki balsam. Wchłaniając się nie pozostawia tłustych śladów. Skóra jest miękka, nawilżona, gładka.
Kosmetyk umieszczono w plastikowej buteleczce o pojemności 500ml, z praktyczną pompką. Fajna sprawa, spotykam się z tym pierwszy raz, jeśli chodzi  o krem antycellulitowy.
Cena jest też atrakcyjna- ok. 28zł.

Zdaniem producenta: L-karnityna stymulując przepływ limfy ułatwia spalanie nadmiaru tłuszczu i usuwanie produktów ubocznych przemiany materii. Kofeina usuwa z tkanek nadmiar tłuszczów, wyszczupla i ujędrnia ciało. Wyraźnie zmniejsza cellulit i zbędną wodę podskórną. Ekstrakt z imbiru poprawia mikro krążenie i przyspiesza metabolizm komórkowy. 
Regularne i systematyczne stosowanie kremu BingoSpa na cellulit i rozstępy przyspiesza proces usuwania nadmiaru tkanki tłuszczowej oraz zmniejsza widoczność rozstępów.
http://www.bingosklep.com

niedziela, lutego 23, 2014

"BASIA I PIENIĄDZE", Z. Stanecka, M. Oklejak, Wyd. Egmont

"Pieniądze szczęścia nie dają", "Najcenniejsze rzeczy w życiu nie nabywa się za pieniądze", "Żyje się za pieniądze, a nie dla pieniędzy", "Dobry zwyczaj, nie pożyczaj", "Pieniądze nie śmierdzą" i tak dalej... Na temat pieniędzy powstało mnóstwo przysłów, mądrych myśli i tym samym przestróg życiowych. Jednych pieniądze uszczęśliwiają, innych rujnują. Pieniądze są powodem wojen, ubóstwa, a najczęściej kłótni małżeńskich. A z drugiej strony, pieniądze czasem dają możliwość przedłużenia życia czy zdrowia. Więc warto je mieć, czy nie? Do czego potrzebna jest nam mamona?

Mieć pieniądze trzeba się nauczyć, tak samo, jak zrozumienie czym one są. Pierwsze i najważniejsze lekcje wynosimy z domu. Dzieci- jak we wszystkim- obserwują swoich bliskich- rodziców, dziadków, rodzeństwo. Są świadkami płacenia gotówką lub kartą przy kasie, powoli orientują się, że za kilka monet można kupić coś fajnego, że banknoty lub plastikowa karta ma magiczną moc- dają możliwość posiadania.

"Basia i pieniądze" to świetna lektura na początek tej cennej nauki. Wyjaśnia skąd się biorą finanse, do czego są one potrzebne, dlaczego bankomat zjada pieniądze, a czasem nimi pluje, i czy każdemu rozdaje tyle ile chce, co oznacza "gratis", a także jak należy zachowywać się w sklepie. Basia i jej rodzeństwo, jak zwykle przeżywają prawdziwą przygodę, bliską małemu czytelnikowi. Opowiedziana historia bawi, uczy i pomaga poradzić sobie w trudnej i niezrozumiałej sytuacji.

Seria książeczek z "Basią" to ogrom mądrości zrozumiałych dla przedszkolaka. To opis codziennych i znanych maluchom sytuacji. To opowieści o życiu i uczuciach, które przeżywają kilkulatki. Szczerze polecam!

piątek, lutego 21, 2014

TEST PŁYNU MICELARNEGO O DZIAŁANIU ANTYBAKTERYJNYM UNDER TWENTY ORAZ AKTYWNEGO KOREKTORA PUNKTOWEGO I MASKUJĄCEGO FLUIDU PUNKTOWEGO 2W1 UNDER TWENTY

Wiem, że lubicie kosmetyki Under Twenty. Mam nadzieję więc, że zainteresuje Was mój test kolejnych nowości tej marki.

PŁYN MICELARNY O DZIAŁANIU ANTYBAKTERYJNYM UNDER TWENTY
Moim zdaniem: płyny micelarne podbijają rynek kosmetyczny. Każda marka ma już chyba swój produkt tego typu, ale tylko UNDER TWENTY oferuje go dla nastolatek (jeśli się mylę, proszę o odzew!). Płyny micelarne łączą w sobie cechy mleczka oczyszczającego, toniku czy żelu do mycia, lecz według mnie są o wiele lepsze. Delikatniejsze, łatwiej zmywają makijaż, nie pozostawiają na skórze tłustego filmu ani lepkiej warstwy, a i tak nawilżają i wygładzają cerę. Płyn micelarny Under Twenty ma jeszcze tę zaletę, że oczyszcza skórę z nadmiernego sebum oraz przyczynia się do skuteczniejszej walki z trądzikiem. Zauważyłam, że także matuje- to kolejny plus kosmetyku! A cena- w sam raz na kieszonkowe nastolatek ;)

Zdaniem producenta:
To pierwszy na rynku kosmetyków na trądzik płyn micelarny o działaniu antybakteryjnym! Produkt doskonale zmywa makijaż i oczyszcza skórę z zanieczyszczeń. Zalecany dla skóry trądzikowej. Płyn wykazuje działanie łagodzące. Skuteczność zawdzięcza połączeniu aktywnych substancji przeciwtrądzikowych oraz oczyszczających.

AKTYWNY KOREKTOR PUNKTOWY I MASKUJĄCY FLUID PUNKTOWY 2W1
UNDER TWENTY
Moim zdaniem: kiedy na twarzy rośnie "druga głowa"- jak to określa moja Siostra- (czyli pryszcz...), najchętniej nie wychodziłybyśmy z domu. My kobiety tak już mamy, że musimy być piękne, a twarz nieskazitelna. Obojętnie czy mamy po naście czy kilkadziesiąt lat. Niektórzy faceci nie zauważają niedoskonałości swoich kobiet- całe szczęście!-ale przecież chcemy być piękne dla siebie ;)

Zatem, by zatuszować tak zwaną "drugą głowę" mogę polecić aktywny korektor punktowy i maskujący fluid punktowy 2 w 1 Under Twenty. Z jednej strony znajduje się korektor, a z drugiej fluid (taka różdżka do czarów na twarzy ;)  ). Najpierw nanosi się zielony korektor (świetnie tuszuje zaczerwienienia). Trzeba uważać, by nie przesadzić, bo będziemy wyglądać jak ufoludek. Po wchłonięciu, wklepujemy fluid maskujący. Oto dwa kroki, by bez stresu (i "drugiej głowy") wyjść z domu na randkę, spacer, imprezę, do szkoły czy pracy.
Fajne jest to, że te dwa produkty nie tylko tuszują zmiany trądzikowe, ale i lekko je podsuszają i lecza, co skutkuje szybszym wygojeniem cery.
Poza tym, "magiczna różdżka" z korektorem i fluidem 2w1 jest super praktyczna i zmieści się w każdej torebce, kosmetyczce, a nawet piórniku!

Zdaniem producenta:
Wskazania- 24h PRZECIW TRĄDZIKOWI - skuteczna codzienna pielęgnacja skóry ze skłonnościami do powstawania trądziku. Efekty działania- INNOWACJA W PIEKĘLĘGNACJI SKÓRY TRĄDIZKOWEJ! Doskonały produkt w sytuacja awaryjnych- na miejscowe zmiany trądzikowe. Aktywny korektor o działaniu antybakteryjnym skutecznie zwalcza trądzik, a maskujący fluid punktowy kryje i wyrównuje koloryt skóry. Składniki aktywne:


Kwas salicylowy - o właściwościach delikatnie złuszczających naskórek.
Alantoina 1% - wygładza i zmiękcza skórę. Wykazuje właściwości łagodzące.
Glukonian cynku - działa antybakteryjnie i łagodząco.
Mikrogąbeczki - absorbują nadmiar sebum na skórze. Zielony pigment- maskuje zaczerwienienia.

Skuteczność potwierdzona dermatologicznie.

środa, lutego 19, 2014

TEST PIERWSZEGO KREMU PRZECIWZMARSZKOWEGO CITY PROTECT 25+ LIRENE NA DZIEŃ ORAZ PIERWSZEGO KREMU PRZECIWZMARSZKOWEGO CITY PROTECT 25+ NA NOC

Moim zdaniem: nadszedł czas i na mnie. Pora spojrzeć w lustro i przyznać się głośno, że już dawno należę do kategorii wiekowej 25+. Czas na pierwszy krem przeciwzmarszczkowy. Lepiej się tym zająć teraz, niż straszyć siebie i innych za parę lat ;)
Zestaw kremów City Protect 25+ Lirene to podstawowa pielęgnacja. Nawilżenie, wygładzenie, miękkość skóry, ukojenie po całym dniu w makijażu (to krem na noc) i idealne przygotowanie pod całodzienny make-up (to krem na dzień), oto natychmiastowe efekty city protect. Na przeciwzmarszczkowe wyniki będę musiała poczekać, ale co tam. Fajnie by było, jeśli zmarszczki nie pogłębiałyby się. Te co już są, mogą ewentualnie sobie być (jak już muszą...).

City Protect mają też atrakcyjne i praktyczne opakowanie. A cała linia ciągle kojarzy mi się z serialem "Sex and the City"...

Zdaniem producenta:
Pierwszy krem przeciwzmarszczkowy na dzień oraz pierwszy krem przeciwzmarszczkowy  na noc 25+ został stworzony z myślą o pielęgnacji skóry powyżej 25 roku życia, zapewniając właściwa profilaktykę przeciwzmarszczkowa poprzez podwójną ochronę struktur skóry.

Pierwszy krem przeciwzmarszczkowy na dzień i/lub na noc 25+ zapobiega powstawaniu zmarszczek jednocześnie chroniąc delikatną i młodą cerę. Hamuje pierwsze oznaki starzenia się skóry, łagodzi podrażnienia i wzmacnia barierę ochronną skóry pozostawiając ją aksamitnie miękką.

poniedziałek, lutego 17, 2014

"UKRYTA PRAWDA", T. C. Campbell, H. Jacobson, Wyd. Galaktyka 2013


"To, co codziennie zjadasz, dużo silniej determinuje twoje zdrowie niż DNA czy większość okropnych substancji chemicznych, obecnych w środowisku; twoje wybory żywieniowe mogą zapobiec rakowi, chorobom serca, cukrzycy typu II, udarowi, zwyrodnieniu plamki żółtej, migrenom, problemom z erekcją oraz artretyzmowi- wymieniam jedynie kilka przykładów z dużo dłuższej listy; nigdy nie jest za późno, aby zacząć się dobrze odżywiać- odpowiednia dieta może również pomóc cofnąć wiele z tych chorób, szybciej niż droższe leki na receptę, i skuteczniej niż najbardziej ekstremalne operacje, a skutki uboczne takiej terapii będą wyłącznie pozytywne".

Czym zatem jest ukryta prawda znanego i cenionego na całym świecie naukowca?
Ukryta prawda to dieta niskoprzetworzona oparta na produktach roślinnych (NOPR).
Ukryta prawda to antidotum na wiele dolegliwości cywilizacyjnych.
Ukryta prawda to wyjaśnienie dlaczego rządy, przemysł i media nie chcą, by społeczeństwo było wolne od  chorób.
Ukryta prawda to także rewolucyjna i obiektywna wiedza o odżywianiu, suplementach diety, medycynie redukcjonistycznej oraz innych aspektach zdrowia. To dowody autora, potwierdzające istnienie ukrytej prawdy.

Czym jest dieta niskoprzetworzona oparta na produktach roślinnych (NOPR)? To nie do końca wegetarianizm. Jak przekonuje T. C. Campbell, im mniej białka zwierzęcego oraz produktów przetworzonych tym lepiej. Dieta powinna opierać się przynajmniej w 95% na niskoprzetworzonych produktach roślinnych. Mamy więc 5% możliwości na skuszenie się na kawałek mięska...

Dieta niskoprzetworzona oparta na produktach roślinnych (NOPR):

  • "zapobiega 95% różnych rodzajów raka, w tym wywoływanych przez toksyny obecne w środowisku;
  • zapobiega i cofa cukrzycę typu II w dynamiczny i efektywny sposób (...);
  • zapobiega prawie wszystkim przypadkom zawałów i udarów;
  • cofa nawet ciężkie przypadki chorób serca; 
Z pewnością zapytasz o skutki uboczne. Naturalnie, istnieją. Oto one:
  • pomaga osiągnąć idealną wagę w zdrowy i zrównoważony sposób;
  • likwiduje większość przypadków migreny i trądziku oraz zapobiega przeziębieniom, grypie, przewlekłym bólom i problemom żołądkowym;
  • znosi problemy z erekcją (...).
(...) Wpływa ona jednak również na środowisko:
  • spowalnia, a być może nawet odwraca, efekt zmian klimatu;
  • zmniejsza stopień zanieczyszczenia wód gruntowych;
  • usuwa przyczyny deforestacji;
  • prowadzi do zamknięcia przemysłowych hodowli zwierząt;
  • zmniejsza niedożywienie i przesiedlanie najbiedniejszych mieszkańców świata."
Publikacja popularnonaukowa doktora T. Colin'a Campbell'a "Ukryta prawda" to książka polecana przez wielu zagranicznych, jak i naszych polskich ludzi świata nauki, celebrytów, jak i zwykłych ludzi, takich jak ja.

sobota, lutego 15, 2014

TEST ŻELU POD PRYSZNIC SŁODKIE MIGDAŁY I BIAŁA GLINKA BINGOSPA ORAZ KREMU POD PRYSZNIC I DO KĄPIELI ORCHIDEA BINGOSPA

Dziś zaprezentuję wyniki porównania 2 produktów pod prysznic marki BingoSpa. W swoim subiektywnym teście oceniałam: zapach, efekt piany, konsystencję, uczucie świeżości, uczucie zrelaksowania, nawilżenie, wydajność, pojemność i cenę. Swoją ocenę podsumowałam w skali od 1 do 6 gwiazdek, gdzie 1 oznacza wynik słaby, a 6 rewelacyjny, podobnie jak w szkole ;)

ŻEL POD PRYSZNIC SŁODKIE MIGDAŁY I BIAŁA GLINKA

Moim zdaniem: zapach: jak to u BingoSpa bywa ******
efekt piany: ****
konsystencja: ****
uczucie świeżości: ******
uczucie zrelaksowania: ******
nawilżenie: ***
wydajność: ****
pojemność: 300ml
cena: 2,90zł !!!

Zdaniem producenta:
Delikatny żel BingoSpa pod prysznic o zapachu słodkich migdałów zawiera:
  • białą glinkę, która zawiera ponad 20 ważnych dla zdrowia i urody minerałów, w tym krzem, aluminium, fosfor, wapń, potas, selen, mangan, miedź. Posiada właściwości antyseptyczne i antybakteryjne - działa jak naturalny antybiotyk. Aktywizuje procesy odbudowy komórek.
    W sposób naturalny oczyszcza i stymuluje proces regeneracji skóry. Złuszcza martwy naskórek, oczyszcza skórę z nadmiaru sebum, toksyn, niezdrowej mikroflory, poprawia ukrwienie, łagodzi stany zapalne, przywraca skórze równowagę mineralną.
  • ekstrakt  migdałowy - ma doskonałe właściwości zmiękczające i wygładzające skórę, odbudowuje warstwę lipidową naskórka. Łagodny dla każdego rodzaju skóry o bardzo przyjemnym, sprzyjającym  zmysłom zapachu.

KREM POD PRYSZNIC I DO KĄPIELI ORCHIDEA BINGOSPA
Moim zdaniem: zapach: *** (subtelny, mógłby być intensywniejszy)
efekt piany: ***
konsystencja: ***
uczucie świeżości: *****
uczucie zrelaksowania: ***
nawilżenie: ***
wydajność: ****
pojemność: 500ml
cena: 7,90zł

Zdaniem producenta: Tajemniczy i sugestywny zapach orchidei BingoSpa wprowadzi Cię w stan relaksu i zrównoważonych emocji. Pieszczota aksamitnej piany pomoże Ci zmniejszyć napięcie nerwowe i przywrócić wewnętrzny spokój. 

Krem pod prysznic i do kąpieli BingoSpa o zapachu orchidei pozwola rozkoszować się cenną chwilą relaksu.

czwartek, lutego 13, 2014

GRA EDUKACYJNA "BASIA. ŁAP KOLORY", Wyd. Egmont

Uwielbiam wszelkiego rodzaju gry planszowe! Cieszę się, że nadszedł w końcu czas, by polubiło je i moje Dziecko :)

W "Łap kolory" zaczęliśmy grać, kiedy dopadł nas jakiś okropny wirus i wychodzenie na spacery nie było wskazane. Co więc robić w domu z kilkulatkiem, który wiecznie szuka atrakcji, a powinien "siedzieć spokojnie"?! Grać! No to gramy...

"Łap kolory" przeznaczono dla graczy w wieku 5-105 lat. Jednak, jeśli maluch zna już kolory, można spróbować z nim grać w uproszczoną wersję, którą wymyśliłam :) O niej na końcu, najpierw wersja oryginalna:
 

Wyposażenie pudełka to: 12 kart Basi, 50 obrazków, 40 żetonów postaci.
Celem gry jest zdobycie jak największej ilości obrazków.
Potasowane obrazki układamy w stos kolorem do dołu. Z wierzchu bierzemy 16 obrazków i układamy je na środku stołu kolorem do dołu (kwadrat 4x4). Teraz każdy gracz bierze zestaw 10 żetonów z ulubioną postacią z serii "Basia" i układa je w szeregu przed sobą. Następnie karty Basi należy ułożyć w stos znakiem zapytania do góry.

Gra trwa tyle, ile mamy kart Basi, czyli 10 rund. Pierwszy gracz odkrywa jedną kartę ze stosu Basi- ukazuje się nam jeden z podstawowych kolorów. Teraz wszyscy gracze biorą do ręki 2 swoje żetony postaci z kolorem, który został przed chwilą wylosowany. Dalej, wszyscy jednocześnie starają się jak najszybciej dopasować kolor  żetonu do koloru obrazków leżących na stole. Przypomnę, że obrazki są ułożone kolorem do dołu, widoczny jest tylko kształt. Wymagana jest więc znajomość przedstawionych przedmiotów.
Na każdym obrazku można położyć tylko 1 żeton postaci. Ten, kto prawidłowo dopasował kolor do obrazka, zdobywa kartonik z tym właśnie obrazkiem.

Ta wersja rzeczywiście nadaje się dla starszych przedszkolaków.


A oto wersja dla 2 i pół latków :) :
Ilość graczy: maluch + pomagacz (rodzic, babcia, starsze rodzeństwo itp.)
Celem gry jest dopasowanie kolorów żetonów do właściwych kolorów obrazków.
Opiekun wybiera 9 obrazków, które przedstawiają w większości znane dziecku przedmioty (np. 8 znanych+ 1 nowe). Można grać tylko na znanych obrazkach. Pokazujemy maluchowi kolorowy obrazek i mówimy nazwę- np. czerwony pomidor, żółte słońce itd. Układamy na środku stołu w kwadrat (3x3), kolorowym obrazkiem do dołu, tak by był widoczny tylko kształt.
Teraz dajemy małemu graczowi żeton z kolorowym tłem dowolnej postaci, np. Basia na czerwonym tle. Mówimy maluchowi: "To jest czerwony kolor. Który obrazek na stole powinien być czerwonego koloru?". Brzdąc myśli i wybiera np. wóz strażacki. Niech teraz odwróci obrazek i sam sprawdzi, czy dobrze dobrał kolor. Tak, wóz strażacki jest czerwony! W nagrodę gracz kładzie czerwony żeton na czerwonym, dobrze dopasowanym obrazku. Jeśli jednak, zdarzy się, że smyk źle dopasuje kolor do obrazka, nic złego się nie dzieje, niech myśli i kombinuje dalej ;) Przy pierwszych próbach możemy mu pozwolić na podglądanie, czyli odwracanie obrazków.

Walory edukacyjne gry "Łap kolory":
- uczy odróżniania oraz nazw podstawowych kolorów,
- poszerza słownik pojęć dziecka,
- poszerza wiedzę o najbliższym otoczeniu,
- ciekawie zajmuje czas spędzany wspólnie z maluchem,
- daje poczucie sprawczości,
- pozwala na tworzenie wielu kreatywnych wariantów gry,
- przynosi wiele radości graczom :)

Nam gra "Łap kolory" bardzo się podoba. Rysio choć zna podstawowe kolory, ciągle robi postępy i uczy się czegoś nowego, poszerza i utrwala swoją wiedzę. Zachęcamy i Was do tej fajnej zabawy!



poniedziałek, lutego 10, 2014

TEST DZBANKA FILTRUJĄCEGO WODĘ ASTRA UNIMAX 3L LED SENSOR DAFI





Moim zdaniem: woda, która wypływa z mojego kranu jest okropna! Twarda, chlorowana, niesmaczna, a do tego wywołuje u mnie alergię skórną. Zdarzało się już, że dziwnie pachniała i smakowała, a po kontroli sanepidu okazywało się, że zawiera np. za dużo jednego z pierwiastków (akurat chodziło o jod). Często zdarza się też, że na osiedlach, rury, którymi płynie woda są czyszczone czy konserwowane środkami, które zanieczyszczają naszą wodę, a tym samym wpływa to na zdrowie mieszkańców. Według mnie powinno to podlegać karze, no ale cóż, ode mnie to nie zależy.

Strach podawać wodę z kranu dzieciom, jak i dodawać ją do gotowania, czy przygotowywać na niej herbatę, kawę. Mój elektryczny czajnik CODZIENNIE musiałam odkamieniać kwaskiem cytrynowym! Garnki, szklanki, butelki Maluszka, zlew itp., wszystko ma osad z kamienia! Źle to świadczy o stanie naszej wody, dlatego od dawna zamierzałam zainwestować w dobry dzbanek filtrujący. Teraz cieszę się, że mam swój Dafi i tylko żałuję, że wcześniej go nie nabyłam.

Dzbanek świetnie oczyszcza kranówę z kamienia. Używam dafi od 2 tygodni i ani razu jeszcze nie odkamieniałam czajnika, gdyż wygląda on w środku jak nowy! Mleko modyfikowane, pierwsze przeciery dla Maluszka, dania dla całej rodziny są smaczniejsze i bezpieczniejsze, gdyż są przyrządzane na czystej wodzie. Posiłki dla dzieci można przygotowywać na bazie butelkowanej wody źródlanej, lecz jest ona dużo droższa niż przefiltrowana woda z kranu (dzbanek 3l kosztuje ok. 69zł + filtr na miesiąc 14zł + koszt wody z kranu).

Podobno woda z dzbanka Dafi nadaje się bezpośrednio do picia. Nie jestem na tyle odważna, by spróbować, ale znam takich, którzy rzeczywiście piją i smakuje im.

Poza powyższymi zaletami, dzbanek Dafi oryginalnie zdobi każdą kuchnię. Wygląda jak nowoczesny gadżet, można wybrać kolor, który będzie odpowiadał wystrojowi naszego pomieszczenia. Jest to więc nie tylko praktyczny produkt, ale i estetyczny, ładny, stylowy. Właściwie nadaje się na uniwersalny prezent- dla Niego, dla Niej, dla Rodziny, na parapetówkę, urodziny, pod choinkę... Przyda się każdemu :)

Zdaniem producenta:
Ten estetyczny dzbanek jest przede wszystkim funkcjonalnym sprzętem kuchennym skutecznie oczyszczającym wodę z kamienia, chloru, pestycydów, rdzy oraz innych zanieczyszczeń mechanicznych i organicznych. Wskaźnik LED sensor odmierza miesiąc od momentu wyprowadzenia go z trybu uśpienia. Kiedy upłynie czas przydatności filtra dioda zacznie migać kolorem czerwonym. System wkładu filtrującego unimax przeznaczony jest dla osób, które chętnie gotują oraz posiadają rodzinę, przez co częściej sięgają po wodę. Z myślą o nich stworzyliśmy wkład skutecznie filtrujący 150-200l wody.

www.dafi.pl

piątek, lutego 07, 2014

TEST REGENERUJĄCEGO KREMU OCHRONNEGO DO RĄK LIPO- PROTECT PHARMACERIS A


Moim zdaniem: mróz, wiatr, śnieg i deszcz, a ponadto częste zmywanie naczyń, codzienne odplamianie dziecięcych ubranek, sprzątanie środkami czystości bez użycia gumowych rękawic ochronnych, wszystko to doprowadziło do katastrofalnego stanu moich dłoni. Wstydzę się ich! Szorstkie, przesuszone i do tego okropne uczucie ściągnięcia... Na ratunek zaczęłam stosować regenerujący krem ochronny do rąk lipo-protect Pharmaceris. Przynosi ulgę od razu po wmasowaniu w dłonie. Z każdą sekundą wchłaniania się jest coraz lepiej (wchłania się całkowicie, nie pozostawiając tłustej warstwy) . Nawilża, koi, regeneruje, wygładza, zmiękcza i chroni przed szkodliwym działaniem czynników, z którymi muszę się często stykać (czyli, jak wymieniłam na początku). Stosuję go przed wyjściem na spacer, na noc, po zmywaniu naczyń i praniu. Nie mam możliwości wsmarowywać go po każdym myciu rąk, ale i tak używając go kilka razy na dobę, przynosi świetne efekty. Jestem zadowolona i teraz tylko czekam na wolną chwilę, by zrobić sobie manicure ;).

A opakowanie jest na tyle wygodne, że krem łatwo stosuje się także poza domem (tuba nie wymaga odkręcania, którego nie cierpię w kremach do rąk).


Zdaniem producenta: Dzięki specjalistycznemu połączeniu wosku pszczelego i D-pantenolu krem tworzy na skórze ochronną warstwę powierzchniową, zabezpieczając dłonie przed wysuszeniem oraz szkodliwym działaniem czynników zewnętrznych. Innowacyjna receptura oparta na Glicerynie łagodzi podrażnienia, nawilża i przywraca skórze miękkość. Formuła wzbogacona Witaminą A wzmacnia funkcje ochronne kremu, przyspiesza cykl odnowy naskórka i zabezpiecza przed utratą wody z powierzchniowych warstw skóry.

środa, lutego 05, 2014

"DZIECKO DLA ODWAŻNYCH. SZKOŁA PRZETRWANIA", L. K. Talko, Wydawnictwo Znak 2014 (wydanie II)

My- młodzi, jak i przyszli rodzice, obojętnie, czy planowaliśmy mieć dziecko, czy dziecko planowało nas, obojętnie czy mamy po 20, czy 40 lat, w każdym przypadku, częściej lub rzadziej, bardziej lub mniej, ale jednak, kiedy myślimy o naszym osesku czujemy niepokój, lęk, niepewność, brak doświadczenia. Czy potrafimy wychować człowieka, czy mamy tyle cierpliwości, czy będziemy wiedzieć co i jak...?- trapią nas podobne myśli. A na naszych lękach "żerują" autorzy poradników dla rodziców. "Twoje dziecko potrafi spać", "Jak być super rodzicem", "I ty możesz mieć super malucha", "Jak pozbyć się pieluchy", "Jak mówić NIE, swojemu dziecku" ..., tysiące a może i więcej tytułów bombarduje nas w księgarniach. A ponadto gazety "Mam dziecko", "Będę mieć dziecko", "Dziecko i ja", "Dziecko i mama"... W każdym z tych wydań krzyczą na nas ich autorzy: "Nie pozwól dziecku...", "Powinieneś...", "Musisz...", "Twoje dziecko musi...", "Uważaj na ...", ble, ble, ble. Zanim w końcu urodzisz to urodzisz dziecko, będziesz jeszcze większym kłębkiem nerwów, a może i nawet osiwiejesz, bojąc się i wierząc, że będzie tak, jak opisują w książkach i gazetach. Owszem, czasem się zdarzają mądre poradniki (a o nich przeczytacie u mnie :)   ), ale zawsze lepiej czytać z przymrużeniem oka i z rozsądkiem.

"Dziecko dla odważnych" to poradnik z ironią, a nawet nie-poradnik czy też bez-radnik statycznych polskich rodziców. Do przeczytania obowiązkowo. Jeśli kupujecie literaturę dla rodziców, koniecznie, jako "lek osłonowy" zaaplikujcie sobie "Dziecko dla odważnych"! Niezwykle dowcipne spostrzeżenia Leszka K. Talko zmieniają czarne, tacierzyńskie, a nawet i macierzyńskie myśli. Przyznajcie się, chociaż sami przed sobą, czy kiedyś mieliście już dosyć bycia mamą lub tatą? To żaden wstyd czuć się zmęczonym, niedoskonałym, mającym wszystkiego dość... To normalne, czasem tak się czuć... Leszek K. Talko Wam to wytłumaczy...

Czytając "Dziecko dla odważnych" miałam wrażenie, że czytam o swojej rodzinie i naszych historiach, porażkach i przygodach. A później, rozmawiając z innymi czytelnikami, okazało się, że mieli oni podobne wrażenie, iż czytają o sobie... No sami powiedzcie, czy dzieciaki śpią po 16 godzin na dobę, jedzą zalecane porcje, dają się łatwo przewijać i przebierać, zdobywają nowe umiejętności w określonym czasie, ich pierwszym wypowiedzianym słowem jest "MA-MA", a wszystko to według poradnikowych "norm"? Nie znam tak idealnego, podręcznikowego dziecka. Ani rodzica! Maluszki stają się dzieciorami (słowo daję, często to słyszę!), rodzą się pomarszczone i obślizgłe, a nie uśmiechnięte, ciągle robią kupy, odbija im się gorzej niż żulowi pod sklepem, ciągle beczą, trzeba je nosić na rękach, pierwszym wypowiedzianym słowem jest "NIE!", a pierwsze kroki robią do naszej ulubionej książki pozostawionej przez przypadek na podłodze, a gdy ją dorwą to nagle ty zaczynasz płakać... Taaaa, nadal uważasz, że dzieci są słodkie? Wierzysz jeszcze, temu co czytasz w poradnikach?

"Dziecko dla odważnych. Szkoła przetrwania" to z pewnością opis rodzicielstwa bez lukru, po prostu takim jakie jest. To szczera prawda, bez ściemy, lecz z ogromną dawką humoru na dobrym poziomie. Lecz żeby było wszystko jasne, autor nie popada w drugą skrajność. Rodzicielstwo jest ciężkie, zaskakujące, inne, niż przypuszczaliśmy, lecz i tak fajnie, jest mieć swojego milusińskiego ;) !

Gorąco polecam lekturę!




niedziela, lutego 02, 2014

Wysoka gorączka przez 7 dni, katar, powiększone węzły chłonne, ból gardła, ropa wychodząca oczami, bardzo złe wyniki badania moczu, aż trzy błędne diagnozy, w końcu szpital, antybiotyk... To Rysiek.
A po nim ja. A po mnie Zuza, chociaż ona najłagodniej z nas wszystkich, bo jeszcze jest karmiona piersią i to ją chroni. A do tego Mąż i jego nawrót niewyleczonego od Świąt przeziębienia...
Tak w dużym skrócie wyglądały nasze ostatnie dwa tygodnie i końca chorób jeszcze nie widać.
Kichamy, wycieramy nosy, kaszlemy, zakrapiamy sobie oczy, leczymy się i marudzimy.
Mam dosyć lekarzy, mam dosyć leków, nerwów o zdrowie Najbliższych, mam dosyć siedzenia w domu.
Precz zimo, precz chorobo!
Wracaj normalności!!!

Tym powyższym mogą się pojawić pewne opóźnienia na moim blogu, na przykład
z rozstrzygnięciem konkursu i zapowiedzą nowego,
recenzjami, testami.
Ale nic nam nie ucieknie,
wszystko sukcesywnie i w miarę możliwości
będzie się pojawiać.
Bądźcie cierpliwi
i zdrowi przede wszystkim!