środa, lutego 05, 2014

"DZIECKO DLA ODWAŻNYCH. SZKOŁA PRZETRWANIA", L. K. Talko, Wydawnictwo Znak 2014 (wydanie II)

My- młodzi, jak i przyszli rodzice, obojętnie, czy planowaliśmy mieć dziecko, czy dziecko planowało nas, obojętnie czy mamy po 20, czy 40 lat, w każdym przypadku, częściej lub rzadziej, bardziej lub mniej, ale jednak, kiedy myślimy o naszym osesku czujemy niepokój, lęk, niepewność, brak doświadczenia. Czy potrafimy wychować człowieka, czy mamy tyle cierpliwości, czy będziemy wiedzieć co i jak...?- trapią nas podobne myśli. A na naszych lękach "żerują" autorzy poradników dla rodziców. "Twoje dziecko potrafi spać", "Jak być super rodzicem", "I ty możesz mieć super malucha", "Jak pozbyć się pieluchy", "Jak mówić NIE, swojemu dziecku" ..., tysiące a może i więcej tytułów bombarduje nas w księgarniach. A ponadto gazety "Mam dziecko", "Będę mieć dziecko", "Dziecko i ja", "Dziecko i mama"... W każdym z tych wydań krzyczą na nas ich autorzy: "Nie pozwól dziecku...", "Powinieneś...", "Musisz...", "Twoje dziecko musi...", "Uważaj na ...", ble, ble, ble. Zanim w końcu urodzisz to urodzisz dziecko, będziesz jeszcze większym kłębkiem nerwów, a może i nawet osiwiejesz, bojąc się i wierząc, że będzie tak, jak opisują w książkach i gazetach. Owszem, czasem się zdarzają mądre poradniki (a o nich przeczytacie u mnie :)   ), ale zawsze lepiej czytać z przymrużeniem oka i z rozsądkiem.

"Dziecko dla odważnych" to poradnik z ironią, a nawet nie-poradnik czy też bez-radnik statycznych polskich rodziców. Do przeczytania obowiązkowo. Jeśli kupujecie literaturę dla rodziców, koniecznie, jako "lek osłonowy" zaaplikujcie sobie "Dziecko dla odważnych"! Niezwykle dowcipne spostrzeżenia Leszka K. Talko zmieniają czarne, tacierzyńskie, a nawet i macierzyńskie myśli. Przyznajcie się, chociaż sami przed sobą, czy kiedyś mieliście już dosyć bycia mamą lub tatą? To żaden wstyd czuć się zmęczonym, niedoskonałym, mającym wszystkiego dość... To normalne, czasem tak się czuć... Leszek K. Talko Wam to wytłumaczy...

Czytając "Dziecko dla odważnych" miałam wrażenie, że czytam o swojej rodzinie i naszych historiach, porażkach i przygodach. A później, rozmawiając z innymi czytelnikami, okazało się, że mieli oni podobne wrażenie, iż czytają o sobie... No sami powiedzcie, czy dzieciaki śpią po 16 godzin na dobę, jedzą zalecane porcje, dają się łatwo przewijać i przebierać, zdobywają nowe umiejętności w określonym czasie, ich pierwszym wypowiedzianym słowem jest "MA-MA", a wszystko to według poradnikowych "norm"? Nie znam tak idealnego, podręcznikowego dziecka. Ani rodzica! Maluszki stają się dzieciorami (słowo daję, często to słyszę!), rodzą się pomarszczone i obślizgłe, a nie uśmiechnięte, ciągle robią kupy, odbija im się gorzej niż żulowi pod sklepem, ciągle beczą, trzeba je nosić na rękach, pierwszym wypowiedzianym słowem jest "NIE!", a pierwsze kroki robią do naszej ulubionej książki pozostawionej przez przypadek na podłodze, a gdy ją dorwą to nagle ty zaczynasz płakać... Taaaa, nadal uważasz, że dzieci są słodkie? Wierzysz jeszcze, temu co czytasz w poradnikach?

"Dziecko dla odważnych. Szkoła przetrwania" to z pewnością opis rodzicielstwa bez lukru, po prostu takim jakie jest. To szczera prawda, bez ściemy, lecz z ogromną dawką humoru na dobrym poziomie. Lecz żeby było wszystko jasne, autor nie popada w drugą skrajność. Rodzicielstwo jest ciężkie, zaskakujące, inne, niż przypuszczaliśmy, lecz i tak fajnie, jest mieć swojego milusińskiego ;) !

Gorąco polecam lekturę!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdą opinię :) Twoje zdanie na ten temat jest dla mnie niezwykle ważne.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...