czwartek, listopada 29, 2012

ZESTAW DO WCZESNEJ NAUKI CZYTANIA METODĄ GLENNA DOMANA FIRMY MAGWORDS

Kiedy najlepiej zacząć z dzieckiem naukę czytania? Jak najwcześniej! To znaczy? Według niektórych specjalistów (a swój post opieram na krótkim omówieniu metody Glenna Domana) można zacząć już w wieku 3 miesięcy!!! Pewnie teraz myślicie, jak to możliwe, skoro niemowlę nie potrafi nawet mówić, więc skąd ma znać abstrakcyjny dla niego alfabet?

Bardzo małe dzieci niezwykle szybko przyswajają sobie nowe umiejętności. Właściwie każdy dzień przynosi coś nowego. Rozwijają się wszystkie zmysły oraz komunikacja społeczna. Niezwykle intensywnie dojrzewa mózg i układ nerwowy. A to już wystarczy, by rozpocząć naukę czytania.
Bardzo mocno upraszczając opis metody, należy szybko pokazywać dziecku tablice z wyrazami, napisanymi wyraźnie i dużą czcionką. Na początek powinny to być bliskie maluchowi rzeczowniki, np. imię dziecka, bliskie osoby- mama, tata, rodzeństwo itp., później mogą to być wyrazy związane z zainteresowaniami brzdąca. W kolejnych etapach nauki wprowadza się czasowniki (znane czynności), kolory, przymiotniki, wyrażenia dwuwyrazowe, proste zdania i w końcu rozbudowane zdania. Przygotować trzeba zestawy wyrazów, w każdym po 5 nowych słów. Zestawy pokazujemy szybko i często, dodając co jakiś czas nowe słowo. W czasie prowadzenia sesji nauki czytania, dziecko musi być wyspane, najedzone, zdrowe, nic nie może je rozpraszać, ale nie liczmy, że będzie siedziało spokojnie i uczyło się czytać- to przecież mały człowieczek, który ma potrzebę ruchu i aktywności. Jest jeszcze jedna bardzo istotna zasada tej metody- nigdy nie wolno sprawdzać, czy maluch opanował czytanie poznanych wyrazów!

Więcej o metodzie nauki wczesnego czytania przeczytacie w książce Janet i Glenna Domana pt. „Jak nauczyć małe dziecko czytać” lub broszurze „Zabawa w czytanie metodą Glenna Domana” MagWords.

Jeśli się zdecydujecie na ten krok, bardzo pomocny okaże się zestaw do wczesnej nauki czytania producenta MagWords.



Według producenta: Innowacyjny zestaw edukacyjny do wczesnej nauki czytania metodą globalną autorstwa Glenna Domana, współautora światowego bestsellera "Jak nauczyć małe dziecko czytać". Metoda ta jest stosowana z powodzeniem przez miliony rodziców na całym świecie, a w Polsce zyskuje coraz większą popularność z uwagi na jej skuteczność oraz przyjazną formę nauki poprzez zabawę. Jest to jedyny produkt, który w 100% odpowiada ścisłym zaleceniom twórcy metody - Glenna Domana (wielkość liter oraz wymiary tablic).
Lekkie tablice magnetyczne umożliwiają bardzo szybkie przyczepienie dołączonych liter magnetycznych i samodzielne tworzenie nawet tysięcy dowolnie wybranych przez siebie lub przez dziecko wyrazów w języku polskim (w razie potrzeby w różnych językach). Litery magnetyczne mają wysokość 8 cm, została ona ściśle określona ze względu na ograniczenia wynikające z niedojrzałości percepcji wzrokowej dziecka poniżej piątego roku życia.
  • Ruchomy alfabet umożliwia na błyskawiczną i dowolną (bez żmudnej pracy i dodatkowych kosztów) zmianę fleksyjnych „końcówek” każdego wyrazu np. ząb - zęby, oko – oczy itp. Dzięki temu zestaw jest bardzo funkcjonalny i użyteczny.
  • Magnetyczny alfabet pozwala na szybkie ułożenie dowolnego słowa, nawet o dłuższej budowie, umożliwia również na naukę alfabetu, która jest zalecana na samym końcu ścieżki czytania. Ponadto dziecko ma bezcenną możliwość "dotknięcia" dowolnego wyrazu, dzięki czemu nauka odbywa się polisensorycznie czyli z wykorzystaniem kilku zmysłów jednocześnie.
Zestawy posiadają po kilka pełnych alfabetów (w zależności od zestawu). Są to czerwone litery wysokości 8 cm. W skład zestawu wchodzą także cyfry, znaki diakrytyczne oraz interpunkcyjne, tablice magnetyczne, wypraska do porządkowania elementów, poradnik oraz kartonowe opakowanie.



Według mnie: Nie będę tu oceniać samej metody wczesnego czytania Glenna Domana. Skupię się tylko na ocenie otrzymanego od producenta zestawu.
Z ręką na sercu powiem Wam, że zestaw jest świetny! Solidnie i estetycznie wykonany, łatwy w użyciu, pozwala na szybkie układanie nowych wyrazów i przyczepianie ich do magnetycznych tablic. Zestaw zawiera tyle elementów, że można układać dowolne słowa, w wielu językach. Przyda się na wiele lat i jestem pewna, że posłuży wielu dzieciom. Nawet jeśli nie macie ochoty uczyć czytania tak wcześnie, produkt przyda się małemu uczniowi w każdym wieku. Temu młodszemu to Ty będziesz układać wyrazy, natomiast później maluch będzie miał ogromną frajdę móc robić to samodzielnie. Przedstawiany zestaw nadaje się do nauki czytania wieloma metodami oraz w wielu językach, w zależności od wyboru rodziców czy nauczycieli. Przyda się i w domu, i w szkole.
Poza alfabetem, załączono także magnetyczne cyfry, znaki matematyczne oraz liczmany. Dzięki temu, oprócz czytania, uczyć można liczenia, tworzyć proste działania matematyczne i zaznajamiać z podstawami matematyki.
Znalazłam jeszcze jedno zastosowanie zestawu (choć pewnie i z czasem będę miała kolejne pomysły). Litery i cyfry można szybko i łatwo odrysować bez szkody i strachu, że zniszczymy szablon. Dziecko chociażby ćwiczy wówczas motorykę małą, zaznajamia się z zapisem drukowanego alfabetu, może tworzyć dowolne wyrazy, działania, a nawet i plakaty. Jest to zabawa dla całej rodziny!


 
Szczerze polecam zestaw do nauki czytania MagWords :) A jeśli jesteście zainteresowani jego efektami i lubicie konkursy, już wkrótce będzie okazja do wygrania jednego z 2 mniejszych zestawów MagWords- little MagWords "abc". Zachęcam do kolejnych odwiedzin bloga Odkrywczej Mamy i do wzięcia udziału w konkursie ;)

środa, listopada 28, 2012

„WYCINANKI NA GWIAZDKĘ”, Wyd. Jedność 2012

Myślicie już o Świętach? Macie już kupione prezenty, przygotowane świąteczne ozdoby, bombki, stroiki, pomysł na choinkę? Najwyższy czas zacząć wielkie przygotowania!
Proponuję, by w tym roku większość bożonarodzeniowych dekoracji była wykonana ręcznie przez całą rodzinę! Wieczory mamy długie, a zamiast siedzieć przed telewizorem, fajniej będzie usiąść z dziećmi przy dużym stole i trochę się pobawić. Z książeczką „Wycinanki na Gwiazdkę” z łatwością poradzicie sobie z przygotowaniem papierowych gwiazdek, choinki, aniołków, bałwanków, ozdób choinkowych, betlejemskiej szopki, żłóbka oraz dekoracji stołu i okien.

Niech wrócą te wspaniałe czasy, kiedy bliscy spędzali ze sobą długie godziny, rozmawiali, śmiali się, rodzice opowiadali rodzinne historie, dzieci się wygłupiały, wspólnie wykonywało się prace ręczne, a przy tym wszystkim wzmacniały się więzi...

A gdyby tego było jeszcze mało, pomyślcie, jak oryginalnie będzie wyglądać Wasz dom podczas tegorocznych Świąt Bożego Narodzenia! Będzie z siebie dumni za każdym razem, gdy spojrzycie na własnoręcznie przygotowaną ozdobę ;)

wtorek, listopada 27, 2012

„WZMACNIAJ ODPORNOŚĆ PROSTYM POŻYWIENIEM”, B. Żak- Cyran, Wyd. Galaktyka 2012

Nasz system odpornościowy jest coraz słabszy. Nie chodzi mi tylko o to, że nastał czas jesienno- zimowy, gdzie o przeziębienie nie trudno. Współczesne życie naraża nas na większe prawdopodobieństwo zachorowania na nowotwory, choroby układu krążenia, autoimmunologiczne oraz na pojawienie się innych wszelkich nieprawidłowości i zagrożeń naszego zdrowia. Jest to spowodowane wieloma czynnikami, które niestety są wszechobecne i trudno dzisiaj nie mieć z nimi styczności. Są to chemiczne dodatki do żywności, zła dieta, nadmierne spożywanie leków, stres, zła kondycja psychiczna, brak aktywności fizycznej, używki. To wszystko wpływa właśnie na zaburzenia funkcjonowania naszego układu odpornościowego. Czy nic już nie da się z tym zrobić? Czy jesteśmy skazani na coraz szybszy rozwój chorób cywilizacyjnych? Dlaczego medycyna nie może wynaleźć cudownego leku na dręczące nas dolegliwości?!

No właśnie. Przyzwyczajeni do szybkiego życia, oczekujemy szybkiego ratunku, chcemy połknąć kolejną tabletkę i dalej żyć, jak żyliśmy. Tymczasem cudowna recepta na zachowanie zdrowia istnieje od dawna! Tylko wymaga zmiany naszego stylu życia, a więc i nakładu pracy, a tego nie lubimy. Jednak warto się poświęcić, gdyż stawką jesteśmy my sami. A cóż to za cudowny lek, o którym mówię? To nic innego jak naturalne pożywienie oraz harmonia między ciałem a duchem. Te dwa aspekty mają ogromny wpływ na układ odpornościowy. One nie tylko zapobiegają chorobom, ale też i leczą! Przekonała się o tym autorka licznych książek oraz kursów, dietetyczka i dietoterapeutka- Bożena Żak- Cyran. Jakiś czas temu ciężko chorowała, lecz wyleczyła się odpowiednią dietą! O tej niesamowitej kobiecie, pisałam Wam już kiedyś („Odżywiajdziecko w zgodzie z naturą”, „Odnowa na talerzu”). Dziś znowu zachwycam się jej nauką i mądrością.

W poradniku pt. „Wzmacniaj odporność prostym pożywieniem”, Bożena Żak- Cyran opisuje funkcjonowanie układu odpornościowego, a szczególnie ważne są informacje o objawach jego osłabienia oraz sposobach na jego wzmocnienie. Niezastąpione są też oryginalne przepisy na ponad 130 posiłków. Wszystko opiera się oczywiście na czystej naturze.

Książka jest niezwykle interesująca, praktyczna i podnosząca na duchu, że niekoniecznie nasze podupadłe zdrowie jest już na zawsze utracone. Jest to poradnik dla ludzi w każdym wieku, chcących pójść drogą ku naturalnemu odżywianiu.

środa, listopada 21, 2012

„ODWAŻNY HIPCIO”, P. Haraszewski, J. Wacławik, Wyd. Vocatio 2010

Pomóżmy naszym dzieciom zrozumieć, że odwaga wcale nie oznacza, że mamy być silniejsi od innych albo dokonywać rzeczy, których nikt inny nie jest w stanie dokonać.” Te mądre słowa pochodzą z Przewodnika dla rodziców dołączonego do bajki pt. „Odważny Hipcio”. Czym jest odwaga i po co właściwie jej uczyć? Jak o niej rozmawiać z maluchami? Czy odwaga nie prowokuje czasem do ryzykownych zachowań? Na wiele pytań musimy sobie sami odpowiedzieć, troszeczkę być może pomogą wskazówki Stormie Omartiana, które i tak należałoby przemyśleć, dopasować do swojego systemu wartości. O tak. Bycie świadomym i odpowiedzialnym rodzicem nie jest takie proste...

A o czym opowiada sama bajka? Tytułowy Hipcio nie mógł doczekać się dnia, w którym zacznie naukę w szkole. Kiedy ten dzień w końcu nadchodzi, zdarza się coś, co kompromituje Hipcia i staje się pretekstem do ośmieszeń. Nikt nie chce się z nim bawić. Jest mu bardzo przykro. Jednak Hipcio ma mądrego tatę, który tłumaczy synkowi co jest w życiu najważniejsze. Młode zwierzę choć rozumie sens rozmowy, nadal bardzo przeżywa odtrącenie rówieśników. I nagle- jak to w bajce bywa- staje się COŚ, co odmienia zły los bohatera. Nie powiem Wam co, bo przecież, nie mogę Wam opowiedzieć całej historii, ale zdradzę tylko, że Hipcio wykaże się niemałą odwagą...

poniedziałek, listopada 19, 2012

„EPOKA LODOWCOWA 4- WĘDRÓWKA KONTYNENTÓW. Kreatywne zabawy i gry”, Wyd. Muza 2012

Co można robić, kiedy ma się 6-9 lat, a za oknem szaro, zimno, deszczowo i wietrznie? Zadałam to pytanie samym zainteresowanym, czyli dzieciom. Co usłyszałam w odpowiedzi? Oczywiście przeważały propozycje telewizyjne oraz gry komputerowe. Pojawiły się także pomysły, by rozwiązywać krzyżówki z babcią, czytać, spać, leżeć i czekać, aż przestanie padać, czy urządzić z rodzeństwem bitwę na skarpetki :)) A ja zaproponowałabym kreatywne zabawy i gry z bohaterami „Epoki lodowcowej”.

Jest to książka pełna świetnych pomysłów, które na pewno zainteresują dzieciaki. Są labirynty, tematy i miejsca do rysowania, kolorowanki, quizy, a nawet kilka gier! Można wyciąć sobie maskę Wiewióra, modele zakochanych mamutów Brzoskwinki i Ethana lub zabawne zawieszki na drzwi! Dla lubiących zabawy przy muzyce, zamieszczono propozycje zabawy tanecznej! I oczywiście nie zabraknie dzieciom fajnych naklejek (a jest ich aż 150) oraz szablonów do odrysowywania z bohaterami bajki. Jest co robić i w czym wybierać. Z taką książką Waszym dzieciakom już nie będzie się chciało „leżeć, pluć i łapać i po pupie się drapać” ;) .

sobota, listopada 17, 2012

„SZTUKA. KREATYWNE ZABAWY I GRY”, R. Thomson, Wyd. Muza 2012

Oto genialna książka dla młodych artystów, choć nie tylko. Rysować, malować, wycinać, przerabiać, odrysowywać, dorysowywać, drzeć, mazać, kleić, lepić, składać, układać i sama nie wiem co jeszcze. Choć jedną z tych czynności lubi każde dziecko. Niektóre prace są bardziej twórcze, a inne odtwórcze, ale liczy się przecież dobra zabawa, a niekoniecznie sam końcowy efekt.

Polecam książkę z ogromną ilością fantastycznych pomysłów na sztukę dla dzieci w przedziale wiekowym 6-9 lat (choć dorośli i starsze lub młodsze rodzeństwo też będą się świetnie bawić). Publikacja nie tylko bawi i inspiruje, ale także uczy. Młody artysta pozna między innymi pojęcia takie jak autoportret, abstrakcja, pejzaż, scena rodzajowa, kolaż, mozaika, dowie się kim byli Rousseau, Arcimboldo, Munch, da Vinci i wielu innych. A przede wszystkim pozna różnorodne techniki pracy plastyczno- technicznej i będzie mógł je wykonać własnymi dłońmi. Będzie mógł tworzyć z szablonów oryginalny plener czy scenę z galerii sztuki, będzie też mógł kolorować, wykańczać według własnego pomysłu obrazy, wykonywać kolaż, ramkę, przerobić portret Mony Lisy, wycinać i przyklejać, kopiować małe szkice, uzupełniać obrazki, malować palcami, ozdabiać papierem ozdobnym wszystko, co zechce (i na co Ty mu pozwolisz...), ale to tylko kropla w morzu propozycji z tej książki. Artysta musi mieć pewne predyspozycje, dlatego też Wasze dziecko będzie mogło się sprawdzić w psychoteście. Trzeba mieć także dobrą pamięć, którą wytrenuje w grze, jaką jest artystyczne Memo. No i oczywiście musi być spostrzegawczy- w tym pomoże odszukiwanie różnic między ilustracjami.

Jestem tą książką zachwycona! Jest kolorowa, posiada wiele ruchomych elementów, naklejek, szablonów, wycinanek, miejsc do rysowania. Żałuję, że podręczniki w szkołach do tego typu zajęć tak nie wyglądają. Lekcje wyglądałyby wtedy zupełnie inaczej. Chętnie podarowałabym tę książkę każdemu uczniowi klas 1-3 szkoły podstawowej. A ponieważ nie jestem w stanie tego zrobić, zachęcam Was szczerze do jej zakupu dla Waszych dzieci. Nikt na pewno nie będzie żałować, ani Wy, ani tym bardziej dzieci. A jeśli, jeszcze mi nie wierzycie, przejdzie się do najbliższej księgarni i zajrzyjcie do wnętrza „Sztuki. Kreatywne zabawy i gry” Wydawnictwa Muza. A wtedy zrozumiecie mój zachwyt...

czwartek, listopada 15, 2012

„TE OKROPNE BAKTERIE”, P. Haraszewski, Wyd. Kefas 2009

 
Pan kotek był chory
i leżał w łóżeczku.
I przyszedł kot doktor.
- Jak się masz, koteczku? ...” (S. Jachowicz)

Pamiętacie ten wiersz ze swojego dzieciństwa? Uwielbiałam go czytać, szczególnie gdy byłam chora. Oglądam też wtedy na okrągło „Było sobie życie”. I to były w ówczesnych czasach chyba jedyne propozycje mówiące o zdrowiu i chorobie. A ten temat zawsze mnie ciekawił, aż doprowadził mnie do studiów z pedagogiki zdrowia, ale to już osobny temat...

Dziś, kiedy profilaktyka zaczyna być doceniana, powstaje wiele kampanii, akcji i programów zapobiegających wszelkim chorobom. Temat zdrowia i choroby dotyczy nas wszystkich- dorosłych, ale też i dzieci. I wreszcie zrozumieliśmy (choć niestety jeszcze nie wszyscy), że prawidłowych zachowań zdrowotnych należy się uczyć od najmłodszych lat. Im wcześniej tym lepiej. Pierwsze życiowe lekcje powinny dotyczyć zachowywania higieny osobistej. Tutaj przyda się Wam- rodzicom oraz maluchom- świetna książeczka pt. „Te okropne bakterie”.

Opowiada ona w prosty, a mimo to konkretny sposób, jak uchronić się przed powszechnymi chorobami. Nazwałabym tę opowieść bajką profilaktyczną, pełną samych mądrych treści, które obowiązkowo muszą być znane każdemu dziecku!

Poza mądrym tekstem, atutem książeczki są świetne, gdzieniegdzie bardzo realistyczne ilustracje. Aż miło się przegląda. Książka oprawiona jest w twardą oprawę, a na pierwszej stronie znajdziemy miejsce na dedykację.

Wierzę, że zależy Wam na zdrowiu Waszych dzieci. Mam też nadzieję, że często poruszacie z nimi temat zdrowia i choroby i sami też dajecie dobry przykład. Jeśli chcecie pomóc najmłodszym w zrozumieniu sensu profilaktyki, koniecznie sięgnijcie po książeczkę pt. „Te okropne bakterie” i przeróbcie tę ważną lekcję o higienie osobistej. I pamiętajcie- mimo wszystko taniej jest zapobiegać, niż leczyć.

wtorek, listopada 13, 2012

TEST KOKOSOWEGO BALSAMU DO DŁONI BINGOSPA

Kremy do rąk dzielę na grupy: 1. To kremy tłuste, które długo i ciężko się wchłaniają, pozostawiając tłustą warstwę. Efekt to przetłuszczające się dłonie :( 2. Kremy lekkie, szybko się wchłaniają, pozostawiając... suchą skórę, a czasem nawet przesuszoną. 3. Kremy skoncentrowane, optymalnie nawilżają, nie przetłuszczając dłoni. Do tej kategorii należy mój ulubiony krem, którego niezmiennie używam od lat. A jaki jest balsam kokosowy do dłoni BingoSpa?


Według producenta: Balsam kokosowy BingoSpa do dłoni posiada przyjemną, lekką konsystencję i zniewalający kokosowy zapach. Dokładnie nawilża i głęboko odżywia skórę, wzmacnia jej warstwę lipidową. Sprawia, że skóra dłoni na długo zachowa gładkość i delikatność. Balsam BingoSpa wchłania się szybko i równomiernie, wzmacnia osłonę lipidową skóry, ogranicza utratę wody własnej z naskórka. Chroni skórę dłoni przed negatywnym wpływem detergentów i innych czynników środowiskowych podrażniających i wysuszających skórę.

Według mnie: Zapach jest urzekający, choć szybko się ulatnia. Pachnie niesamowicie, dzięki czemu balsamowanie rąk staje się jeszcze bardziej przyjemne. Konsystencja też bardzo mi odpowiada, jest to rzeczywiście balsam. Szybko się wchłania, nie zostawia tłustej warstwy. Dłonie są miękkie i przez chwilę nawilżone. Niestety efekt nawilżenia nie utrzymuje się długo :( Bardzo nam tym ubolewam... Opakowanie jest wygodne i ładne. A produkt, mimo małego efektu nawilżającego, byłby miłym upominkiem.

Do kupienia w sklepie internetowym BingoSpa.

sobota, listopada 10, 2012

Promocja na weekend w Sensus -20%

Właśnie się dowiedziałam, że do jutra, tj. 11 listopada trwa promocja -20% na wszystkie książki dostępne w księgarni internetowej Sensus.pl . Zachęcam do szybkich zakupów, bo czasu pozostało mało!


piątek, listopada 09, 2012

„CZEŚĆ, TATO!”, J. Ratajczak, Wyd. Mila 2007

Cześć, Tato!” to zabawna i ciepła opowieść o rewolucji, jaką niesie pojawienie się w życiu mężczyzny dziecka. Książka jest niezwykła, gdyż jej narratorem jest wreszcie TATA, a nie ciągle, jak to bywa w innych wydaniach, matka.

Czytając ją to śmiałam się do rozpuku, to wspominałam pierwsze miesiące z Rysiem, a to z kolei wybiegałam w przyszłość i zastanawiałam się, jak to będzie za parę lat...

Autor (czy to autentyczna, sparodiowana historia ojcostwa Józefa Ratajczaka?? Ciągle się nad tym zastanawiam) zostaje ojcem Grzegorza. Zanim jednak Grzegorz został Grzegorzem, był skrzatem. Ale nie takim skrzatem, co mieszkał w brzuszku mamy. Chodzi o jeszcze wcześniejsze czasy, kiedy to sam ojciec i matka byli dziećmi! Skrzacik Grzegorz nie dopuścił np. do klapsa dla Taty-wtedy dziecka, ugryzł pewne straszydło w łydkę, by nie nękało go więcej i w ogóle pomagał przyszłemu ojcu, jak dobry duszek.

A gdy skrzacik stał się człowiekiem- małym Grzesiem- to dopiero zaczęło się dziać! W każdym tacie, drzemie małe dziecko, więc wyobraźcie sobie co się działo... -niektóre z Was wiedzą o czym mowa ;)

Książkę polecałabym przede wszystkim tatusiom już obecnym i tym przyszłym (np. w oczekiwaniu na poród...), dziadkom (bo w roli dziadka też trzeba się odnaleźć), mamom i innym członkom rodziny. Zachęcam też do głośnego czytania przy dziecku :) Czeka Was sympatycznie spędzony czas podczas lektury „Cześć, Tato!”...

By jeszcze podsycić Waszą ciekawość dodam, że książka ta zdobyła tytuł „Najpiękniejszej Książki Roku 2007” i już dawno jest bestsellerem! A kto zachwycał się ilustrowanymi historyjkami Gapiszona, będzie podwójnie zachwycony, gdyż ilustracje do „Cześć, Tato!” opracował sam Bohdan Butenko!

czwartek, listopada 08, 2012

CO-SLEEPING W NASZYM WYDANIU

Od kiedy wróciłam do pracy z końcem sierpnia, nasz Maluch zaczął się budzić w nocy. I byłoby pół biedy, gdyby budził się raz, ale On potrafi nawet kilkanaście razy w ciągu tylko jednej nocy! Wcale nie jest głodny, ani spragniony, chce tylko się przytulić... Dla nas to nowość, bo od 3. miesiąca Mały przesypiał nieprzerwanie po 11-12 godzin! Mieliśmy chyba za dobrze, bo się skończyło...

Na początku walczyliśmy: płacz Rysia- śpiewanie kołysanek- ciągły płacz- masowanie plecków- jeszcze głośniejszy płacz- lulanie na rękach- spokój Młodego- odkładanie do łóżeczka- wrzask- lulanie- spokój- odkładanie do łóżeczka- wydzieranie się wniebogłosy- lulanie itd. aż do rana. Oczywiście robiliśmy zmiany z Mężem, ale i tak po kilkunastu nocach nie daliśmy już rady. Zaczęłam więc po pierwszej nocnej pobudce zabierać Młodego do naszego łóżka i o dziwo spał lepiej, choć nie znaczy idealnie. Poczuł chyba przestrzeń i zaczął szaleć (w czasie snu oczywiście), to się przytula do Taty, to Mu przywali z liścia i przytuli się do Mamy, to kopnie ją w pierś, to zrobi obrót 180, a nawet i 360...

Taaaaaak... Rysiu już się wysypia. My- Rodzice, nie... 
 

Ulubioną pozycją Rysia do spania z Rodzicami w łóżku jest chyba pozycja na „H” (4 u góry), ale wszystkie zaprezentowane są nam znane...
A jak śpi Wasze dziecko, kiedy zdarzy się, że „uprawiacie” co-sleeping?

środa, listopada 07, 2012

„KRAINA ELFÓW I WRÓŻEK. KSIĘGA RÓŻOWA”, Christl Vogl, Wyd. Debit 2012

Czy elfy i wróżki naprawdę istnieją? Po przeczytaniu tej książki, już nikt nie będzie miał wątpliwości. Okazuje się, że elfów jest na świecie mnóstwo! Czy tyle, ilu jest ludzi? Tego nie wiem, ale kto wie... Na pewno jest Pierwiosneczka, Przebiśnieżanka, Krokusieńka, Tulipanusia, Żonkileczka, Zimownisie, Jagodaczek, Mcholudki, Fiołeczkownisia, Cyklamenka i 44 inne o pięknych imionach. Każdy elf ma ważne zadanie do spełnienia oraz niesamowite zdolności. Poza tym jednak, te bajkowe stworzenia (duszki? bożki natury?) ciekawie spędzają czas, mają swoje marzenia, radości, smutki, ... Można powiedzieć, że chwilami ich życie przypomina trochę nasze... 


W Księdze różowej poznacie kilkadziesiąt krótkich, lecz niezwykłych opowieści. Z każdej z nich, można wywnioskować coś mądrego. Ilustracje pomogą dzieciom wyobrazić sobie opisane elfy i wróżki, choć i tak pewnie każdy ma swoje indywidualne wyobrażenie. I niech Wam nawet nie przyjdzie do głowy myśl, że te sympatyczne stworzenia są tylko dla dziewczyn!

wtorek, listopada 06, 2012

„PAMIĄTKI BABUNI”, E. Waśniowska, Wyd. Mila 2006

Babcia. Senior rodu. Najmądrzejsza osoba. Bogata w doświadczenie. Niska, drobna, słaba, a jednak taka silna. Tyle już w życiu przeszła, tyle nacierpiała, tyle trudu włożyła, a jednak każdego obdarzy uśmiechem i dobrym słowem. Zawsze można do niej przyjść- wysłucha, doradzi, pomoże. Nigdy nie narzuca swojego zdania, choć chce poznać poglądy innych.

Nie nadąża za dzisiejszym światem, który różni się od czasów Jej młodości, a Ona i tak wciąż zaskakuje mnie swoją ciekawością młodego człowieka. Nierzadko młodsze pokolenia nie są w stanie pojąć tego, co Ona rozumie.

Moja Babcia. Cudowna, wspaniała, kochana Babcia.

Kiedy jako dziecko przychodziłam do Dziadków, wyciągali z szuflad swoje skarby. Były to czarno-białe zdjęcia, pocztówki, wojskowe odznaczenia Dziadka, korale Babci, guziki i inne różności. Pamiątki i cuda. Przedmioty praktyczne i nie wiadomo jakie.

Dziś przychodzę do Babci z Mężem (który jest traktowany jak rodowity wnuk) oraz Synkiem, czyli Jej prawnukiem. Szuflady są już inne, niż w czasach mojego dzieciństwa, ale i tak tkwią w nich te same skarby (dokładnie te same!!!) powiększone o laurki od wnucząt, listy z wakacyjnych wyjazdów, rodzinne zdjęcia czy ręcznie wykonane dziecięcymi łapkami upominki :)

Jeśli macie ochotę wraz z Waszymi starszymi dziećmi powspominać babcine pamiątki, skarby i historie, przenieść się w beztroskie lata dzieciństwa, zachęcam do poczytania pięknych i nastrojowych wierszy Emilii Waśniowskiej pod tytułem nomen omen „Pamiątki Babuni”.

Książka wydana jest w twardej oprawie, strony wykonane są z dobrego gatunkowo papieru, a stylowe ilustracje stanowią dopełnienie tego dzieła.

Tomik wierszy „Pamiątki Babuni” adresowałabym do starszych dzieci w wieku szkolnym, młodzieży oraz dorosłych.

piątek, listopada 02, 2012

„FRANKLIN I PRZYJĘCIE U CIOCI”, Wydawnictwo Debit 2012

To już moja ostatnia recenzja o Franklinie. Przynajmniej na razie. O jakiej przygodzie tym razem przeczytaliśmy? A no o przyjęciu u cioci artystki... Jeżeli będzie to Wasze pierwsze spotkanie z artystą, to Wasze dzieci dowiedzą się, że w pracowni artystów dużo się dzieje (my z Rysiem już to wiemy, a nawet znamy z doświadczenia, gdyż Tatuś właśnie artystą jest …)! Autor zapomniał tylko dodać, że artyści w szale pracy robią bałagan, który nazywają artystycznym nieładem ;) Może nie chciał tym samym zachęcać maluchy do nieporządku...

Ciocia Emi miała w swoim sklepiku- warsztacie maszynę do robienia baniek mydlanych (mój Rysio byłby taką zachwycony!). A efektami pracy tejże maszyny, chciała zwabić gości z całego miasta na przyjęcie. Ale, ale! Tym razem mądry Franklin, postanowił w tym przeszkodzić! Nie chciał, by do cioci zawitali goście. Dlaczego? Co się stało i jak skończyła się ta historia?

Z serią „Franklin i przyjaciele” dziecko odkrywa ciekawość świata, poznaje rzeczywistość, przyswaja zasady kodeksu grzeczności oraz norm społecznych, uczy się rozpoznawać i nazywać emocje, a także przyswaja sobie wiele cennych wartości.