Drogie Ciężarówki! Czy słyszałyście już o właściwościach liści malin? Wiecie, że przyczyniają się do szybszego porodu?! Jak to, kiedy, ile i o co chodzi???
O piciu herbatki z liści malin przeczytałam ponad 2 lata temu, będąc w ciąży z Rysiem. Ponieważ wierzę w cudowną moc ziół postanowiłam spróbować. W zielarni kupiłam liście malin za ok. 4zł.
Łyżeczkę (ok. 2g zioła) należy zalać wrzątkiem i parzyć ok. 10-15 minut. Powinno się zacząć po 35. tygodniu ciąży wypijać kubek dziennie, a w okolicach terminu porodu do 2 razy dziennie. Liście malin podobno wpływają na lepsze i szybsze kurczenie się macicy, co przyspiesza fazy porodu!
Sprawdziłam i nie wiem, na ile pomogła herbatka z liści malin, ale pierwszy poród był w miarę szybki (5 godzin) i na tyle do wytrzymania, że obyło się bez środków znieczulających! Teraz, tuż przed porodem z drugim Maluszkiem, też popijam napar z liści malin i wierzę (a wiara i pozytywne nastawienie czynią cuda), że i tym razem urodzę bez problemu.
A narodziny Zuzi już tuż tuż! Właściwie to w każdej chwili może się zacząć...
Trzymajcie więc kciuki, a jeśli okaże się, że jestem nieobecna na blogu już od kilku dni, to pewnie będzie oznaczać, że Zuzia jest już z NAMI!!!
No to muszę o tym pomyśleć.Chociaż ja dopiero przebijam się do drugiego trymestru. Życzę szybkiego i szczęśliwego rozwiazania.
OdpowiedzUsuńDzięki. I jak tylko będę już PO, to oczywiście dam znać, czy liście maliny i tym razem zadziałały ;)
OdpowiedzUsuńI jak?
OdpowiedzUsuńMyślę, że liście maliny zadziałały i tym razem! Drugi poród trwał 2 godziny, ledwo mnie przyjęli do szpitala, zbadali i urodziłam. Sama położna była zaskoczona, że akcja tak szybko postępuje...
OdpowiedzUsuńPolecam więc herbatkę z liści malin, ale dopiero w ostatnich tygodniach ciąży.
Ja niedawno rodziłam i też jestem zadowolona. Piłam liście malin od 36 tyg, dodatkowo brałam wiesiołek. Poród trwał niecałe 4 godz (rodziłam pierwszy raz) gdzie większość skurczy była mogę tak powiedzieć lajtowa. Przy końcu pierwszej fazy było trochę takich boleśniejszych. Poza gazem nie brałam żadnych leków przeciwbólowych. Chociaż z tym końcowym przyspieszeniem trochę pomogła też oksytocyna bo podali mi ją pod koniec 2 fazy. Niestety tak się złożyło że wcześniej 2 dni nie spałam i jak już dotarłam do drugiej fazy to nie miałam już sił rodzić więc dlatego wzięłam oksy. W sumie dobrze że się długo z tym nie upierałam bo okazało się że mały się okręcił pępowiną tak że nie dało się zdjąć, w dodatku się rodził z rączką i jakby to dłużej potrwało to mogłoby się skończyć gorzej.
OdpowiedzUsuń