czwartek, stycznia 14, 2016
"SZKOLNE WYZWANIA. JAK MĄDRZE WSPIERAĆ DZIECKO W DORASTANIU?", M. Gregorczuk, B. Kołtyś, Wyd. Samo Sedno 2015
Ogromnie się cieszę, że zniesiono w Polsce obowiązek szkolny od 6. roku życia. Nie uważam wcale, by nasze dzieci były mniej mądre od innych Europejczyków, którzy jako 6-latki rozpoczynają swoją edukację! Problem leży w szkołach i całym systemie oświaty. Szkoły nie są przygotowane ani fizycznie, ani mentalnie... Pisałam już o tym kiedyś, więc nie będę się powtarzać...
W każdym razie, obojętnie czy uczeń ma 6 lat czy 16, szkoła zawsze jest wyzwaniem- i dla niego i dla jego rodziców. Oczywiście, jeśli młody źle w niej wystartuje, szkoła na zawsze stanie się dla niego miejscem porażek. Dlatego tak ważne jest, byśmy my- rodzice pomogli naszym pociechom w adaptacji do szkolnej rzeczywistości.
Miałam kilkoro uczniów i wychowanków, którzy przez ostatnie lata przedszkola słyszeli od swoich rodziców: "Pamiętaj, jak pójdziesz do szkoły, to zobaczysz, jak ci dadzą popalić!", "W szkole żarty się skończą!". Myślicie, że te bezbronne dzieciaki lubiły i odnajdywały się w szkole?
Całe szczęście, zazwyczaj starszy przedszkolak z utęsknieniem czeka, aż przekroczy progi budynku szkolnego. Stanie się w końcu "prawie dorosły", odkryje tajemnice czytania i liczenia, które do tej pory były zarezerwowane dla starszych od niego, zdobędzie ciekawe umiejętności, pozna wiele sekretów wiedzy wszechświata... Brzmi obiecująco i w rzeczywistości jest to pewnego rodzaju awans dla dziecka. I najfajniej tak do tego podchodzić.
Przyjdzie jednak taki moment (choć lepiej późno, niż wcześniej), że pojawią się problemy... Mogą one być związane z brakiem gotowości szkolnej, z nieśmiałością, lękiem szkolnym, konfliktami z rówieśnikami, przemocą, z pojawieniem się specyficznych trudności w nauce (np. dysleksja, dyskalkulia) lub z zachowaniem (np. ADHD czy zespół Aspergera), z kłopotami z koncentracją, uwagą i zapamiętywaniem. Mogą także wyniknąć problemy z dogadaniem się z nauczycielem, obniżeniem własnej wartości, buntem nastolatka, a nawet z uzależnieniami...
O tym wszystkim możecie przeczytać w poradniku "Szkolne wyzwania. Jak mądrze wspierać dziecko w dorastaniu". Świetnie wyjaśnia potrzeby ucznia na każdym etapie edukacji (od 1. klasy szkoły podstawowej aż po koniec szkoły średniej), podpowiada rodzicom, w jaki sposób wesprzeć swoje dziecko. Poza tym autorki- psycholożki, zawarły tu ogrom praktycznych wskazówek do wykorzystania na co dzień. Są też i ciekawostki, a także historie prawdziwe, czyli przykłady z życia i polskich realiów. To bardzo dobra książka nie tylko dla rodziców, ale i dla nauczycieli, którym zależy na swoich uczniach!
Szczerze polecam Wam "Szkolne wyzwania"- jeśli jesteście rodzicami ucznia, nie będziecie na nią narzekać ;)
A na koniec, tak od siebie dodam: na co dzień dobrze jest mieć dobry kontakt z wychowawcą, bo to on spędza dużą część dnia z naszym dzieckiem (przynajmniej w klasach 1-3) i dużo może zaobserwować. Nie warto czekać z kontaktem dopiero, gdy pojawi się problem. A jeśli już wyniknie jakiś kłopot związany ze szkołą, w pierwszej linii udajcie się do wychowawcy lub innego nauczyciela, z którym dziecko ma najczęstszy (lub najlepszy) kontakt. Niestety wielu rodziców biegnie od razu do dyrekcji, która niewiele zna dziecko i sytuację...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Mam tę książke i sięgam po nią na raty.....muszę częściej, bo jest świetna, a chyba mi się bardzo przyda. Córka jest sześciolatką w pierwszej klasie i juz nie umiem sobie sama poradzić z pewnymi aspektami życia pierwszaka :(
OdpowiedzUsuńDzieci jeszcze nie mamy, aczkolwiek nawet w kontaktach z dziećmi (ZHP) idzie zauważyć, że niektóre sobie nie radzą, np. w kontaktach z innymi. I to nie jest wina ani rodziców, ani szkoły, po prostu trzeba podejść do tego ze spokojem. Czasem mamy wrażenie, że nawet nie mając dzieci powinno się czytać książki o ich dorastaniu, problemach, aby w razie czego móc odpowiednio szybko zareagować.
OdpowiedzUsuńPo książkę raczej nie sięgnę, ale cieszę się, że ukazała się taka pozycja na rynku. W końcu nie ma żadnej szkoły, czy nawet kursu "prawa bycia rodzicem", więc wielu ludziom się wydaje, iż rodzicielstwa nie trzeba się uczyć. Trzeba! I to całe życie.
OdpowiedzUsuń