Kto
lubi „Mikołajka”, będzie się też dobrze bawił czytając i tę
książkę.
Jest
to powieść autobiograficzna Marcela Pagnol- francuskiego pisarza i
reżysera filmowego, zmarłego w 1974 roku. W zabawny sposób opisuje
on czasy swojego dzieciństwa spędzone w Prowansji.
Ojciec
chłopca znosił do domu różne antyki, ale też i bezużyteczne
sprzęty domowe, które zamieniał na coś użytecznego. Matka
natomiast uważała je za śmieci, co rodziło między nimi pewne
nieporozumienia. Zresztą powodów do sporów między małżonkami
było wiele, jak to w życiu bywa. Autor przedstawił je w dowcipny
sposób do tego stopnia, że w pewnych momentach stają się
karykaturą związku.
Ciotka
Róża natomiast zakochuje się i w końcu wychodzi za mąż za
bogacza Tomasza, który każe do siebie mówić „wuj Juliusz”.
Marcelowi i jego bratu- Pawłowi rodzi się siostrzyczka. Marcel
wierzy, że poród odbywa się przez pępek, a Paweł jest
przerażony, gdy widzi siostrę przy piersi mamy. Myśli wówczas, że
niemowlę pożera matkę...
Niezapomniane
przygody oraz codzienne zdarzenia całej rodziny Pagnol opisuje
oczami dziecka, którym niegdyś był. Jego dziecięce myślenie
szybko wprawi czytelnika w dobry humor. Czyż nie jest zabawne
czytać: „(...) ponieważ dzieci przychodzą zbyt późno, żeby
edukować swoich rodziców, muszą szanować ich nieuleczalne
dziwactwa i nie powinny nigdy ich zasmucać”? No ja zwijałam się
ze śmiechu! I to prawie na każdej kolejnej stronie.
uwielbiam Mikołajka i Marcela! :) to trzeba przeczytać!
OdpowiedzUsuń