Pisałam ostatnio, że od września, czyli początku roku przedszkolnego (pół roku) wydaliśmy już ponad tysiąc złotych w aptekach. A to syropki, a to antybiotyki, "cuda" na wzmocnienie odporności i tym podobne. Mam już dość! Przy każdej chorobie poza syntetycznymi lekami, leczę Maluchy domowymi sposobami. Podczas ostatniej infekcji postawiłam całkowicie na naturę, odrzucając coraz
to "doskonalsze" i nowoczesne metody farmaceutyczne. Moje Dzieciaki mają się dobrze i wcale nie zauważyłam, by domowe sposoby były gorsze od syntetyków. Trzeba jednak zdawać sobie sprawę, że naturalne terapie najlepiej zacząć stosować od pierwszych objawów, czyli zareagować szybko. Leczenie trwa troszkę dłużej. Ale przede wszystkim nie każde rozwiązanie będzie idealna dla wszystkich- trzeba znaleźć swoje, sprawdzone metodą prób i błędów. Na nas kompletnie nie działa herbatka z czystka, syrop z buraka oraz miód, ponieważ Zuzka jest na niego uczulona. Sprawdzają się jednak inne terapie:
CZOSNEK- uwielbiam go, chociaż zdaję sobie sprawę, że ludziom, których spotykam po czosnkowym posiłku nie jest miło ze mną rozmawiać. Intensywny zapach wywołuje u niektórych mdłości, do tego stopnia, że nie tkną potrawy z dodatkiem tego zioła. Moje Dzieci są już na czosnek wyczulone, jak przesadzę z jego ilością, danie będę musiała zjeść sama. Ale to właśnie silne olejki eteryczne zawarte w czosnku mają właściwości bakteriobójcze i przeciwzapalne. Warunek jest jeden- zioło to musi zostać spożyte na surowo, w dosyć krótkim czasie od przeciśnięcia przez praskę, starcia na tarce lub po drobnym posiekaniu i zmiażdżeniu. Czosnek stosuję, gdy czuję, że "coś nas bierze", przy przeziębieniu, zatkanych zatokach, wspomagająco przy stanach zapalnych górnych dróg oddechowych.
INHALACJE- to nasz hit nr 1! Na zakup inhalatora zdecydowałam się dopiero kilka tygodni temu i żałuję, że nie zrobiłam tego wcześniej. Przy kaszlu, katarze, zatkanych zatokach, stanach zapalnych dróg oddechowych, inhalator pomaga już po pierwszej inhalacji. Wystarczy tak na prawdę sól fizjologiczna, 10-15 minut cierpliwego wdychania i można poczuć pierwsze rezultaty! Idealne rozwiązanie zarówno dla małych dzieci, jak i dorosłych. Im jednak mniejszy człowiek, tym bardziej atrakcyjnie musi spędzić czas z maską na nosie. Inaczej może to być pierwsza i ostatnia inhalacja... My inhalujemy metodą na książeczki lub bajki ;)
CHRZAN- to jest dopiero moc! Do siekacza wrzucam obrany korzeń chrzanu, siekam na drobno. Uwaga!- przed otwarciem, należy zamknąć oczy i ostrożnie wdychać olejki eteryczne uwolnione z korzenia. Nie zdziwcie się, że poczujecie pieczenie nawet w mózgu! Chrzan odtyka zatkane zatoki, ułatwia oddychanie i oczyszczanie nosa podczas kataru. Stosując na dzieciach trzeba być bardzo ostrożnym, by ich nie wyszczypało za bardzo. Metodę tę odpuściłabym sobie przy maluszkach.
SYROP Z CEBULI- znany chyba wszystkim. Osobiście go nienawidzę i nie piję (w dzieciństwie wypijałam go litrami, aż w końcu mi zbrzydł), ale Pozostali Członkowie Rodziny piją i nie marudzą, a najważniejsze, że działa tak samo skutecznie, jak każdy syrop z apteki. Przygotowuję go na kaszel suchy lub mokry- dla cebuli to bez znaczenia. 2 sztuki warzywa kroję w grubą kostkę. Przekładam do słoika 1 łyżkę cebuli i zasypuję 1 czubatą łyżeczką cukru (no niestety). Na to znowu idzie 1 łyżka cebuli i 1 łyżeczka cukru. Całość odstawiam na kilka godzin, aż warzywo puści sok. Następnie przecedzam przez sitko. Przechowuję w słoiku do 3 dni- na noc wstawiam do lodówki, w ciągu dnia stoi w temperaturze pokojowej. Podaję 3 razy dziennie po łyżeczce.
Cukier poza tym, że jest śluzotwórczy jest również świetną pożywką dla bakterii. Lepiej więc nie ułatwiać tym paskudom rozmnażania ;)
CIEPŁE KOMPRESY NA UCHO- na zapalenie ucha lub pierwsze "kłucia" w uchu bardzo pomaga. Przy stanie zapalnym prawdopodobnie lekarz zaleci antybiotyk lub inne leki, lecz ciepłe kompresy na prawdę warto również stosować. Przynoszą ulgę oraz przyspieszają powrót do zdrowia.
Małżowinę uszną i okolice ucha natłuścić tłustym kremem lub wazeliną kosmetyczną. Następnie przygotować roztwór: do 1/2 szklanki ciepłej wody (nie gorącej!) dodać i wymieszać 1 łyżkę spirytusu salicylowego. Watę bądź większy wacik (taki niemowlęcy) zamoczyć w roztworze, wycisnąć i przyłożyć bezpośrednio na natłuszczone ucho. Na to przyłożyć folię lub ceratkę. Na główkę założyć czapkę lub opaskę tak, by całkowicie zasłaniała kompres. Okład zmieniać co ok. 2 godziny- trzeba sprawdzać, by dziecko nie zostało z zimnym kompresem na uchu.
ARONIA- naturalna bomba z witaminy C. W sezonie (czyli w sierpniu- wrześniu) przygotowuję z niej konfiturę z dodatkiem śliwek w proporcji 1:1. Gotową przekładam do słoików i wekuję. A później całą zimę dodaję do kaszek, deserów, jako nadzienie np. rogalików lub smaruję kanapki. Wszyscy ją uwielbiamy :)
Jako mama 2 Dzieci mam już trochę sprawdzonych naturalnych metod leczenia. Podejrzewam jednak, że ile matek, tyle sposobów, dlatego może macie ochotę się nimi podzielić w komentarzach?
Muszę jeszcze podkreślić, że stosowanie powyższych domowych sposobów nie zastąpi kontaktu z lekarzem! Jeśli dziecko ma gorączkę lub podejrzewasz stan zapalny- udaj się do pediatry.
Jak tylko źle się poczuję, boli mnie głowa i kaszel się zaczyna to robię sobie herbatkę z Amolem i miodem i cytryną.. I mnie i mojemu synowi pomaga niezawodnie wielu od lat.
OdpowiedzUsuńA na co dzień to multiwitamina:) bez względu na to czy jesień lato czy zima.