Kiedy nowy tytuł Beaty Pawlikowskiej- "W dżungli zdrowia" -czekał na swoją kolei w mojej "książkowej poczekalni", natknęłam się na artykuł w Newsweeku 22/2014 na temat właśnie tej książki. Dziennikarz próbuje przekonać, iż znana podróżniczka pisać nie umie, a treści, które przekazuje swym czytelnikom to "pierdolety ekokapłanki" (cytat pochodzi właśnie z artykułu, lecz autorem zwrotu jest Sylwester z bloga Pochodne Kofeiny). Pawlikowską z kpiną nazywa "pierwszą szamanką III RP", "błądynką", "polskim Coelho" itd. Czytałam, czytałam i z każdym zdaniem czułam jeszcze większą chęć, by natychmiast przeczytać książkę, o której mowa. Jak widać, zamierzona antyreklama okazała się promocją publikacji. Pozostało wiec sprawdzić, czy Pawlikowska rzeczywiście przesadziła w swych ekoprzesłaniach?
No cóż, "W dżungli zdrowia" to na pewno kontrowersyjny tytuł. Z wieloma (choć nie ze wszystkimi) treściami się zgadzam, są one zgodne z moimi wartościami i filozofią życia i cieszę się, że coraz więcej ludzi myśli podobnie.
"To co jesz zmienia cię w sposób, z jakiego nie zdajesz sobie sprawy".
"Każda rzecz, która jest sztuczna, czyli syntetycznie wyprodukowana za pomocą łączenia ze sobą chemicznych proszków w laboratorium, ma niemożliwy do przewidzenia wpływ na twój organizm".
"Prawdziwa witamina jest tylko w prawdziwym owocu lub warzywie. Prawdziwa, zdrowa glukoza jest tylko w prawdziwym owocu. Prawdziwy magnez jest tylko w prawdziwych orzechach. W tabletkach z apteki jest tylko chemia".
Zgadzam się z tym! Podróżniczka pisze o zdrowym odżywianiu, o nierozerwalnym związku ciała z duchem, o wpływie wszystkiego co sztuczne na organizmy żywe, o wyborach zgodnych z naturą, a w związku z tym- w zgodzie ze sobą. To wcale nie "pulpa z banalnych stwierdzeń" (cytat z Newsweeka), lecz ekotreści coraz szerzej znane, lecz ciągle nie stosowane w praktyce przez większość społeczeństwa. I może właśnie dlatego przez to EKO, jest kontrowersyjnie. Tak już się porobiło, że ekopoglądy wywołują spory.
Mimo tego, że staram się żyć i być eko, uznaję siłę i mądrość Matki Natury, jestem także racjonalistką. Swoje wybory opieram także na badaniach naukowych, licznych i wieloletnich doświadczeniach specjalistów, jak i całego społeczeństwa. I tak też jest z uznaniem pozytywnego wpływu szczepionek. A Pawlikowska odrzuca szczepionki, mentalnie wspierając ruch antyszczepionkowy. I z tym właśnie nie mogę się zgodzić. Uważam także, że autorka przesadza ze stwierdzeniem, iż wszelkie zło na świecie spowodowane jest chemicznymi dodatkami żywności. Owszem, ingerują i zmieniają prawidłowe funkcjonowanie wszystkich organizmów żywych, ale bez przesady, nie są winne całemu złu. To moje zdanie.
Pawlikowska, jak zwykle pisze lekko, lecz dosadnie, docierając do każdego swojego czytelnika. Jej książki, i jest tak również z "W dżungli zdrowia", czyta się w jeden wieczór, by w następny dzień zacząć wielką zmianę swojego dotychczasowego życia.
Najnowszy tytuł z pewnością spodoba się tym, którzy żyją lub chcieliby żyć w zgodzie z naturą. Jest szansa, że trafi też do tych mniej uświadomionych w ekopoglądach. Jednak niedowiarki zamiast kpić, lepiej niech sięgną po inną książkę. Wybór jest przecież ogromny...
A zainteresowanych zachęcam do wydania swojej opinii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdą opinię :) Twoje zdanie na ten temat jest dla mnie niezwykle ważne.