Seria
44 SCOTLAND STREET jest jak dobry serial telewizyjny. Każdy
rozdział, to jeden odcinek. Krótki, więc można go przeczytać w
przerwie między obowiązkami, ale w każdym takim odcinku coś się
dzieje i nie można doczekać się kolejnego, więc kończysz szybko
swoją robotę, by dowiedzieć się, co dalej stanie z ulubionymi
bohaterami. A dzieje się wiele. U jednych- chwilowa sielanka, u
innych- dramat. Jedni się kochają, a inni zdradzają. Jedni chcą
żyć uczciwie, a inni kłamią. Jak w prawdziwym życiu. Emocje
skaczą jak amplituda.
Autor
tak dobrał cechy bohaterów, by było zabawnie, lecz z drugiej
strony- w którymś z bohaterów znaleźć można karykaturalny
kawałek kogoś, kogo się zna. W „Nieznośnej lekkości maślanych
bułeczek” miałam wrażenie, że bohaterowie przeszli pewną
zmianę, są kimś innym, niż byli na samym początku. Trudno się
dziwić, w końcu dojrzali. Zmieniamy się też całe życie.
Seria
44 SCOTLAND STREET jest jak dobry serial telewizyjny również
z innego powodu. Jeśli zaczęłaś ją czytać od pierwszego tomu,
jesteś już prawdopodobnie od niej uzależniona i nie możesz się
doczekać kolejnych wydań. Jeśli jednak, sięgnęłaś po np.
„Nieznośną lekkość maślanych bułeczek”, nie znając
wcześniejszych losów bohaterów, nic strasznego. Po kilku
odcinkach- rozdziałach zorientujesz się, o co chodzi, choć będzie
Ci szkoda, że nie wiesz co było wcześniej i i tak sięgniesz po
„44 Scotland Street”, „Opowieści przy kawie”, „Miłość
buja nad Szkocją”, „Świat według Bertiego” (wcześniejsze
tomy serii). Przyznam Wam się, że tak właśnie było ze mną ;)
Podsumowując
tę recenzję pełną niejasności co do fabuły najnowszego tytułu
z 44 SCOTLAND STREET (ale to efekt zamierzony), jeśli lubicie
seriale telewizyjne, mnogość bohaterów, codzienne przygody, skoki
emocji oraz dobry humor, czytając „Nieznośną lekkość maślanych
bułeczek”, jak i wcześniejsze tomy będziecie zadowoleni. Życzę
zatem przyjemnej lektury!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdą opinię :) Twoje zdanie na ten temat jest dla mnie niezwykle ważne.