Uwielbiam Kasię Bosacką. Mam wrażenie, że to moja żywieniowa bratnia dusza. Jej programy w TVN Style "Wiem, co jem" uświadamiają Polaków, jakie ściemy stosują na nas producenci żywności. Bosacka niczym superbohater śledzi, szpieguje, odkrywa i w końcu wyciąga na światło dzienne tajemnice przemysłu spożywczego.
Dzięki "Wiem, co jem", "Wiem, co jem i kupuję" oraz dwóm książką "Czy wiesz, co jesz?", jak i licznym artykułom w prasie, Polacy zaczęli rozumieć, że ślicznie różowiutkie paróweczki wcale nie są takie dobre dla dzieci, że prawie każdy już produkt zawiera niezdrowy syrop glukozowo-fruktozowy, że lepiej warzywa i owoce kupować na bazarach i od sprawdzonych rolników, niż w supermarketach. Naprawdę zasługa Kasi Bosackiej jest w tym ogromna! I za to jej dziękuję i proszę o jeszcze więcej!
Pamiętacie pyszne wędliny, sery, pieczywo sprzed 20-30 lat? Są smaki, których nigdy nie zapomnę, a których już nie mogę odnaleźć... Dopiero kilka lat temu, właściwie na krótko przed pierwszą ciążą, zaczęłam przygotowywać posiłki od samych podstaw, czyli na bazie nieprzetworzonych produktów. Powoli przeszłam na slowfood, choć typowo fastfood i tak nie tolerowałam. Żadnych sosów z torebek, dań fix, słoików z pulpetami, puszek z sałatkami i paczek z pierogami. I oczywiście ŻADNYCH GOTOWYCH SŁODYCZY. Masz ochotę na coś słodkiego? Proszę bardzo, jak coś upieczesz, to sobie zjesz! Efekt tego jest taki, że kupione w sklepie czy nawet w cukierni słodycze po prostu nam nie smakują.
Ogromnie się cieszę, że w programie "Wiem, co jem" (nie pamiętam od którego to było sezonu) pojawiły się przepisy na domowe i nieprzetworzone dania. Swoje przepisy zdradzali nie tylko sama Kasia Bosacka, ale również blogerzy i kucharze. Najczęściej nie pamiętam proporcji podawanych w programach kulinarnych, dlatego książka "Wiem, co jem. Przepisy z programu" szybko po swojej premierze znalazła się w mojej kuchennej biblioteczce :)
Dzięki "Wiem, co jem", "Wiem, co jem i kupuję" oraz dwóm książką "Czy wiesz, co jesz?", jak i licznym artykułom w prasie, Polacy zaczęli rozumieć, że ślicznie różowiutkie paróweczki wcale nie są takie dobre dla dzieci, że prawie każdy już produkt zawiera niezdrowy syrop glukozowo-fruktozowy, że lepiej warzywa i owoce kupować na bazarach i od sprawdzonych rolników, niż w supermarketach. Naprawdę zasługa Kasi Bosackiej jest w tym ogromna! I za to jej dziękuję i proszę o jeszcze więcej!
Pamiętacie pyszne wędliny, sery, pieczywo sprzed 20-30 lat? Są smaki, których nigdy nie zapomnę, a których już nie mogę odnaleźć... Dopiero kilka lat temu, właściwie na krótko przed pierwszą ciążą, zaczęłam przygotowywać posiłki od samych podstaw, czyli na bazie nieprzetworzonych produktów. Powoli przeszłam na slowfood, choć typowo fastfood i tak nie tolerowałam. Żadnych sosów z torebek, dań fix, słoików z pulpetami, puszek z sałatkami i paczek z pierogami. I oczywiście ŻADNYCH GOTOWYCH SŁODYCZY. Masz ochotę na coś słodkiego? Proszę bardzo, jak coś upieczesz, to sobie zjesz! Efekt tego jest taki, że kupione w sklepie czy nawet w cukierni słodycze po prostu nam nie smakują.
Ogromnie się cieszę, że w programie "Wiem, co jem" (nie pamiętam od którego to było sezonu) pojawiły się przepisy na domowe i nieprzetworzone dania. Swoje przepisy zdradzali nie tylko sama Kasia Bosacka, ale również blogerzy i kucharze. Najczęściej nie pamiętam proporcji podawanych w programach kulinarnych, dlatego książka "Wiem, co jem. Przepisy z programu" szybko po swojej premierze znalazła się w mojej kuchennej biblioteczce :)
To świetne wydanie poradnika, zawiera kilkadziesiąt propozycji przepysznych i zdrowych potraw. Jest na słodko i słono, treściwie i lekko, dla wszystkożerców i wegetarian, dla małych i dużych. Autorka podaje również ważne wskazówki, jak pozbyć się chemii w swojej kuchni, przekonując, że wcale nie jest to takie trudne.
Polecam Wam "Wiem, co jem. Przepisy z programu" Kasi Bosackiej. Warto być świadomym konsumentem, kucharzem i smakoszem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdą opinię :) Twoje zdanie na ten temat jest dla mnie niezwykle ważne.