Nigdy
nie byłam dobra z matmy. Nienawidziłam jej, nie raz ryczałam z jej
powodu. I nie raz miałam z nią problemy, zwłaszcza w szkole
średniej. Wiem na pewno, że to nie ja będę odrabiać lekcje z
matematyki z moimi dziećmi, a „zatrudniony” do tego zadania
będzie Tata. Jednak nigdy nie będę krytykować tej dziedziny nauki
i mówić o niej cokolwiek złego, bo nie chcę by moje Pociechy
podzielały moje podejście. Właściwie to byłabym skłonna nawet
rozpocząć kształcenie Rysia w zakresie liczenia teraz, póki
jestem w stanie przewyższać poziomem moje Dziecko ;) Przekonałam
się do tego po lekturze „Subtelnej rewolucji. Liczenie od
pierwszego roku życia”.
O
autorze- Glennie Domanie- pisałam już wielokrotnie w odniesieniu do
tablic do wczesnej nauki czytania MagWords czy poradników
opracowanych na podstawie metody nauczania Domana. Słyszałam także
o nim na studiach, poznałam wiele artykułów na temat jego działań,
jednak nigdy dotąd nie miałam okazji przeczytać JEGO książki. I
teraz dopiero mogę stwierdzić, że to wszystko, co wiedziałam
wcześniej o nim i jego pracy, było niczym, a właściwie ciągle
tym samym, w porównaniu z tym, czego dowiedziałam się z książki
„Subtelna rewolucja...”.
Pochłonęłam
ten poradnik w jeden długi wieczór, gdyż nie mogłam się od niego
oderwać. Doświadczenie Domana, wnioski, podejście do pracy z
dziećmi i rodzicami zapiera dech w piersiach. To opis niesamowitej
podróży w głąb dziecięcego procesu nauczania, jednak ujęty
błyskotliwie, krótko i zwięźle. Nie wyobrażajcie sobie, że
ponad 200 stron książki traktuje o metodzie wczesnego nauczania
matematyki. Tego sama bym nie przeżyła!!!
Niektóre prawdy Domana najchętniej zapisałabym wielkimi literami i powiesiła przy wejściu do każdej szkoły: „Rodzic nie może nigdy zapomnieć, że nauka to najbardziej ekscytująca zabawa, a nie praca. Nauka to nagroda, nie kara. Nauka to przyjemność, a nie obowiązek. Nauka to przywilej, a nie pozbawianie czegoś (...)”.
Niektóre prawdy Domana najchętniej zapisałabym wielkimi literami i powiesiła przy wejściu do każdej szkoły: „Rodzic nie może nigdy zapomnieć, że nauka to najbardziej ekscytująca zabawa, a nie praca. Nauka to nagroda, nie kara. Nauka to przyjemność, a nie obowiązek. Nauka to przywilej, a nie pozbawianie czegoś (...)”.
A jeśli chodzi o nauczanie liczenia, to im wcześniej, tym lepiej dla dziecka. Sami nie musimy być matematycznymi geniuszami, by uczyć nasze maluchy. Podobno matematyka jest tak prosta i zrozumiała, że tylko my dorośli (niektórzy oczywiście) mamy z nią problem, gdyż doszukujemy się w niej nie wiadomo czego.
Doman przekonuje:
„Małe dzieci chcą się uczyć liczyć.
Małe dzieci mogą się nauczyć liczyć (i im młodsze dziecko, tym to jest łatwiejsze).
Małe dzieci powinny się nauczyć liczyć (ponieważ dzięki temu nauczą się tego lepiej i łatwiej)”.
I jeszcze jedno. Łatwiej nauczyć nowych umiejętności roczne dziecko, niż dwuletnie. Łatwiej nauczyć nowych umiejętności dwuletnie dziecko, niż 3-latka. Łatwiej nauczyć nowych umiejętności 3-latka, niż 4-latka. Łatwiej nauczyć nowych umiejętności 4-latka, niż 5-latka. A później jest już coraz trudniej...
Nauczmy nasze małe pociechy czegoś więcej niż głosi stara „matematyczna” maksyma- „Umiesz liczyć, licz na siebie”...
Książka
do nabycia w księgarni internetowej Septem.pl
Muszę zrobić sobie bana na twojego bloga. Majątek wydam na recenzowane przez Ciebie książki. To już kolejna, którą właśnie zamówiłam...
OdpowiedzUsuńkurcze ja tez sobie ja kupie. jest swietna z tego co piszesz nie obraz sie ze kradne twoj pomysl...
OdpowiedzUsuńJa znalazłam jeszcze taką stronę http://subtelnarewolucja.pl/
OdpowiedzUsuńI jak Wam poszło? Niestety wciąż za mało osób zna i wdraża tę metodę :( Nasze postępy możecie zobaczyć tutaj :) https://madrybobas.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń