czwartek, września 07, 2017
"ODSTAWIENI. EWOLUCJA KARMIENIA PIERSIĄ", J. Grayson, Wyd. Mamania 2017
Karmienie piersią ciągle budzi kontrowersje. Niektórzy burzą się, że kobieta karmi maluszka w miejscu publicznym, albo że karmi kilkulatka. Pewnie każdą karmiącą mamę spotkała jakaś uwaga dotycząca sposobu karmienia latorośli. Ja na przykład usłyszałam, że przecież jestem taka drobna, że w moim mleku jest sama woda. Albo, że powinnam dać dziecku butelkę, bo jest nieszczęśliwe ssąc moją pierś! A Wy z jakimi tekstami się spotkałyście?
Mimo przykrych uwag ze strony otoczenia (niestety nawet od Bliskich), mimo trudności, które mnie spotkały (przede wszystkim ze zdrowiem), i tak bardzo miło wspominam czas karmienia piersią. Zdecydowanie był to najszczęśliwszy okres w moim życiu!
Karmienie piersią powinno być wartością, jednocześnie z szacunkiem do kobiet, które z różnych powodów tego nie robią. Książka pt. "Odstawieni" to niezwykle interesująca historia "mlecznej drogi" od zarania dziejów. Autorka- redaktorka m.in. Washington Post- zainteresowała się tematem, gdyż sama została matką karmiącą, i to długodystansową- aż do 4. roku życia córeczki! Opisuje tu swoją niekrótką przygodę i jakże interesującą, która stała się pretekstem do przeszukania świata nauki i przedstawienia czytelnikom badań, doświadczeń i refleksji dotyczących karmienia niemowląt i małych dzieci.
Czy zdajecie sobie sprawę, że mimo XXI wieku i niesamowitego postępu zarówno technologicznego, jak i naukowego, do tej pory nie jest znany całkowity skład mleka ssaków, w tym człowieka?! Dlaczego?! Myślę sobie, że to się zwyczajnie nie opłaca... Bogate koncerny przeznaczają pieniądze na badania i analizy ich produktów = mleka modyfikowanego, na którym zarabiają miliony. Nie będą przecież tracić pieniędzy na bezpłatne i dostępne mleko z piersi. Natomiast instytucje naukowe, które mogłyby się tym zająć, nie mają na to pieniędzy, a także przyświecają im jednak inne priorytety. A jednak, jak pisze Jennifer Grayson, "to nie producenci mleka modyfikowanego stanowili siłę napędową zmian, to my. Mleko modyfikowane stanowiło odpowiedź na fakt, że kobiety przestały karmić piersią.". Pogoń za postępem sprawiła, że straciłyśmy kontakt ze swoim ciałem, jak i rozsądkiem. Pod koniec XIX wieku naukowcy grzmieli: "wcześniej przyzwyczajaj dzieci, nie rozpieszczaj ich, w młodym wieku naucz je przestrzegać harmonogramu, żeby przygotować je do pracy w fabryce.", "Jeśli kobiety chcą zapobiec alkoholizmowi dzieci w późniejszym życiu, muszą wcześnie zacząć ograniczać u maluchów instynkt poszukiwania przyjemności", czyli karmienia na żądanie!
I tak oto w XX wieku, kobiety zaczęły przygotowywać swoje mieszanki na bazie mleka krowiego, wody, wody wapiennej, mąki, soli, cukru i innych składników.
W 1930 roku w USA, 25% dzieci już w pierwszym miesiącu życia przechodziła na butelkę, a w 1958 r. 63% niemowląt żywiło się wyłącznie mieszanką mleczną.
Po szereg innych ciekawostek, odsyłam Was do książki. Tematyka jest wciąż aktualna, pełna naukowych faktów, jak i kontrowersji, a jednocześnie czyta się to lekko i przyjemnie.
Pozycja obowiązkowa dla praktyków i zainteresowanych Rodzicielstwem Bliskości.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ile ja się nasluchalam na temat karmienia piersią, to głowa mała. Najpierw, że po cesarce jest problem z laktacją, a ja mam płaskie brodawko, do tego moje dziecko jest za duże (urodził się z wagą 4400g), a ja za chuda i na pewno on się nie najada/mam niewartosciowe mleko/to woda. Taaa.... karmię rok i 7 miesięcy - do dwóch lat na pewno będę, a może i dłużej. :) A książkę właśnie kończę czytać - bardzo dobra!
OdpowiedzUsuńTak, my- kobiety musimy być silne, głuche na komentarze i wytrwałe! Ale kto nie da rady, jak nie my właśnie ;) Pozdrawiam i dziękuję za Twój komentarz :)
Usuń