poniedziałek, września 04, 2017
LATO, LATO W KSIĄŻKACH :)
Lato niech trwa! Chociażby w książkach...
"Tego lata, w Zawrociu", H. Kowalewska, Wyd. Literackie 2017
Dokładnie dwadzieścia lat temu została wydana pierwsza część bestsellerowej serii o Zawrociu Hanny Kowalewskiej. Wówczas, w 1997 roku byłam w przedostatniej klasie podstawówki, czytałam Sisiecką, Musierowicz i lektury szkolne, kochałam platonicznie chłopaków z rocznika wyżej i nienawidziłam matmy... Oczywiste więc, że o Zawrociu nawet nie słyszałam. I przez tyle lat ani jedna część z serii nie wpadła mi w ręce, choć gdzieś kiedyś coś jakbym o niej usłyszała, choć autorkę czytuję. Czas nadrobić zaległości- właśnie do księgarń trafiło wznowienie serii powieści.
"Tego lata, w Zawrociu" to lektura idealna na koniec lata. Wraz z bohaterami czytelnik przenosi się do klimatycznej, polskiej wsi, w której słodko pachnie owocami i kwiatami, a oczy cieszą malownicze widoki. Nie jest tam jednak tak sielsko, jakby się wydawało.
Matylda otrzymuje w spadku po swojej babce dom w Zawrociu. Powinna się cieszyć, tymczasem jest zaskoczona. Dlaczego właśnie nią babka tak szczodrze obdarowała? To samo pytanie zadaje sobie cała rodzina, kierując nienawistne spojrzenia w kierunku spadkobierczyni. Każdy z nich liczył, że odziedziczy coś po Aleksandrze, tylko nie Matylda. Ona babki prawie nie znała, a jedyne uczucie którym ją darzyła to odraza. Po co więc byłby jej stary dom po obcej kobiecie? I to jeszcze na prowincji, wśród mało życzliwych osób?
Dziewczyna znajdzie odpowiedź, musi jednak wrócić do przeszłości i uleczyć teraźniejszość...
"(...) Dlaczego oni wszyscy są tacy poranieni? Kto im zadał ciosy? Kiedy? Przecież nie mogła tego wszystkiego zrobić jedna stara kobieta. Czy to geny? Po kim? W naszej rodzinie przeważały raczej silne charaktery, a Emilia i Paweł byli jak stare, rozstrojone instrumenty. A może to jest taki czas, przełomowy, niedobry, gdy załamały się ich plany i marzenia, gdy sczezły uczucia i gdy wszystko trzeba zaczynać od początku? Przypadkiem stałam się świadkiem i opisywaczem. Przypadkiem..."
"Basia i basen", Z. Stanecka, M. Oklejak, Wyd. Egmont 2017
Z basenem jest tak, że jedne dzieci go uwielbiają, inne nienawidzą... 💦😓😰 - zgodzicie się ze mną? Ta nienawiść wynika prawdopodobnie z lęku przed głęboką wodą, zachłyśnięciem się, wpadaniem wody do nosa, szczypaniem w oczy itp. lub złymi wspomnieniami, kiedy to miało miejsce jakieś mało przyjemne dla dziecka zdarzenie. Warto jednak, powoli, nienachalnie przekonywać kilkulatka do zmiany postawy i polubienia wody. Można zacząć od czytania fajnej przygody ulubionej bohaterki serii dla dzieci 👧.
Tym razem Basia razem ze starszym bratem oraz tatą odwiedzają pływalnię. A tam, przygoda goni przygodę- najpierw tata orientuje się, że zapomniał wziąć kąpielówki, później wyrastają mu na nogach wodorosty, Basia ma wypadek, ale ostatecznie jest suuuupeeer! Dziewczynka pływa, bawi się, pije sok w barze wodnym, a nawet zjeżdża na ogromnej i zakręconej zjeżdżalni, chociaż początkowo się boi 😉. Perypetie Basi są tak przedstawione, że prawie każdy przedszkolak jest w stanie się z nimi utożsamić. Nawet nie ma znaczenia, czy Wasze dziecko ma problem z chodzeniem na basen czy nie...
A Wam jakie książki przywołują lato w sercach i duszy?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ah, niestety ja nie mogłam nacieszyć się słońcem, bo u nas pogoda była cały czas w kratkę :(
OdpowiedzUsuńU nas też :( Nie wygrzałam się, ani nie nacieszyłam latem... ;(
Usuń