piątek, marca 23, 2012

„MĘŻCZYZNA Z LASU”, S. Spencer, Wyd. Muza, Warszawa 2012


Zaledwie po kilku przeczytanych stronach, można dojść do wniosku, iż Scott Spencer to mistrz precyzyjnego opisywania szczegółów. Moim zdaniem, często zbędnych. Brnęłam przez tę książkę kilka dni- raz zasypiałam z nudów, by innym razem przerzucać szybko kartki, bo akcja nagle przyspieszyła. Ta ambiwalencja nie pozwalała mi oderwać się od powieści. A ostatnie dwa zdania tak mnie zaskoczyły, że ciągle rozmyślam o tej historii (czyli autorowi się chyba udało)...

Paul wiedzie spokojne życia u boku swojej partnerki Kate, która jest światowym autorytetem w sprawie życia według bożej miłości. „Typowy Amerykanin to człowiek zamknięty w sobie, niezależny i w głębi duszy zabójca”- napisał w jednym ze swych opowiadań D. H. Lawrence. To zdanie w pełni opisuje głównego bohatera. Jego spokojne życie zakłóca niespodziewane zdarzenie w lesie. Jest on świadkiem maltretowania psa przez pewnego mężczyznę. Stając w obronie zwierzaka, tak nakręca się swoją agresją, że nieumyślnie zabija człowieka. Nie potrafi się z tym pogodzić, nie wierzy sam sobie, boi się konsekwencji, nękają go różne negatywne myśli. Próbuje odkupić winy, pomagając innym ludziom oraz poszukując Boga w codziennych sytuacjach.

Cała akcja powieści rozgrywa się przed wkroczeniem w XXI wiek. Ludzkość więc wyczekuje końca świata lub chociażby jakiejś katastrofy. Zastanawiają się nad sensem istnienia, dobrem i złem, Bogiem lub jego brakiem. Książka zatem może skłonić czytelnika do filozoficznych, jak i psychologicznych rozważań.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdą opinię :) Twoje zdanie na ten temat jest dla mnie niezwykle ważne.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...