Masą solną nie bawiłam się od czasów szkoły podstawowej i klas 1-3. A to dlatego, że uważam, iż mam dwie lewe ręce do wszelkim prac plastyczno- technicznych. Trochę wstyd się przyznać, ale dotychczas w swoich miejscach pracy z dziećmi zawsze znajdywałam świetne wymówki, byle tylko nie babrać się w masie solnej. Byłam do niej uprzedzona przez kilkanaście lat. Aż w końcu, w zeszłym tygodniu wszystko się zmieniło.
Kiedy spojrzałam na te foremki do wykrawania ciastek:
pomyślałam sobie: "chcę je mieć!". Uwielbiam akcesoria do pieczenia i mam do nich słabość. Dlatego mojego Męża żadna kolejna foremka w naszej kuchni nie zdziwi, Dzieci natomiast skaczą, aż po sam sufit, bo wiedzą, że będzie zabawa :)
Opakowanie z wykrawaczkami do ciasta proponuje dekorację z piernika z doniczką jęczmienia w środku (doniczka, ziemia, nasiona w zestawie):
Tak zrobimy na Wielkanoc, ale póki co, postanowiłam przekonać się do masy solnej. Był to strzał w 10! Kiedy widziałam radość mojego Syna w trakcie kolejnych etapów wykonywania ozdób świątecznych, z każdą minutą lubiłam tę zabawę coraz bardziej :) No i wpadłam po same uszy! Teraz masa solna jest hitem naszego domu:
Odkopany z dawnych czasów przepis na masę solną:
1 szklanka drobnej soli
1 szklanka mąki
100 ml ciepłej wody
W misce mieszamy mąkę z solą, a następnie stopniowo dolewamy wody, cały czas ugniatając ciasto. Masa powinna się łatwo połączyć ze sobą i stać się plastyczna. Można ją wałkować, ugniatać w rączkach, ciąć specjalnymi nożyczkami i bawić w kreatywny sposób. Moja Zuzka próbowała ją zjeść (jak wszystko), więc na to trzeba uważać z małymi szkrabami.
Ponieważ nie mam jeszcze wprawy z tą masą, miałam problem z jej wysuszeniem. Znalazłam w necie, że można ją suszyć w piekarniku w 75 st. C. Tak też od razu zrobiłam. Ale po ponad 2 godzinach masa nadal była mokra i pojawiły się na niej brzydkie pory. Położyłam ją więc wysoko na szafki, by schła na wolnym powietrzu. Wg wyczytanych informacji powinno nam to zająć 3 dni, lecz gotowe było po tygodniu. Może masa była za gruba? Sama nie wiem. Ale (na mokro/surowo) pracowało się z nią świetnie i bez problemów. Po wyschnięciu pomalowaliśmy ją farbami plakatowymi (najlepsze do tego są podobno akrylowe) i całkiem dobrze to wyszło.
Mieszkanie mamy już udekorowane, to teraz czekamy na Wielki Tydzień i świąteczne wypieki :)
P.S. Z kompletu foremek oraz jęczmienia w doniczce wyczarować można kreatywne ozdoby na parapety, półki, wielkanocny stół, figurki na patyku do wpijania w ziemię kwiatów w doniczkach, w pieczywo, dekorację talerzy i pater itp. Wszystko zależy od Waszej kreatywnej głowy ;)
Fajny pomysł. A gdzie kupiłaś foremki? Niestety sama takich nie wytnę, jeszcze nie wyrobiłam sobie zdolności plastycznych przy moich dzieciach,
OdpowiedzUsuńW sklepie internetowym http://www.kuchnianawidelcu.pl/ . Polecam. Mają tam mnóstwo fajnych foremek i nie tylko, których nie kupi się w zwykłym sklepie ;)
UsuńRozczulające jak te małe paluszki starają się z taką precyzją wykonać wielkanocne dekoracje :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękne dekoracje :) Akcesoria do takich rzeczy można zamówić u pm-m, jest naprawdę duży wybór :) Ja wstążki wykorzystuję do otoczenia wazonów lub samych bukietów kwiatów: inna wstążka na każdy sezon:) Teraz mam zielono-żółtą, super to wygląda. Takimi drobiazgami możemy odmienic swoje wnętrze. Dzięki za inspiracje :)
OdpowiedzUsuń