poniedziałek, czerwca 07, 2021

"MISA MOCY 2. DIETA ELIMINACYJNA DLA ALERGIKÓW" Ewa Ługowska, Wydawnictwo Znak 2021

 


Czy da się żyć na diecie "bezowej"? Czyli BEZ glutenu, BEZ nabiału, BEZ cukru, BEZ mięsa, BEZ jaj? Nie ma co ukrywać, że jest to niełatwe wyzwanie, ale do zrobienia! Na pewno zupełnie inaczej podchodzi się do sprawy, kiedy rezygnujemy z jakiś produktów z własnej woli. Kiedy natomiast okazuje się, że nasz organizm woła o pomoc, reaguje nietolerancją pokarmową o różnych złożonych dolegliwościach, to jest szok. Bo mimo tego, że ciało krzyczy "To mi szkodzi!", umysł próbuje się przebić ze swoim "Na to mam ochotę!". I kogo posłuchać? Posłuchaj ciała i tego co ono ma do powiedzenia...

Kiedy postanowiłam zrezygnować z mięsa, byłam przeszczęśliwa, że w końcu mogę to zrobić i nikt nie będzie mnie zmuszał do zmiany decyzji! Czułam też dumę, że potrafię jeść i gotować bezmięsnie. Kiedy ograniczyłam cukier, doznałam przypływu energii. Zaczęłam też czuć różne inne smaki, poszczególne przyprawy i składniki (cukier i sól często dominują w potrawach przetwarzanych i tradycyjnych). Przyjęłam wtedy też zasadę, że nie jem kupnych słodyczy, a jeśli mam ochotę na coś słodkiego, przygotowuję je sobie sama, używając zamienników. No ale pewnego dnia, a tak naprawdę to trwało to już od miesięcy, a nawet i lat, stopniowo mój organizm dawał mi znać, że nie trawi nabiału w żadnej postaci. A głowa, wysyłała sygnał do kubków smakowych, by na widok serników, żółtych serów, jogurtów, lodów śmietankowych, doprowadzać mnie do ślinotoku i rzucania się na te- wtedy- pyszności. Efekt ignorowania sygnałów z ciała był i nadal jest taki, że nie mogę nawet liznąć produktu, który zawiera w swoim składzie choć odrobinę mleka w jakiejkolwiek postaci, bo odchorowuję to przez wiele dni. Chcąc żyć i funkcjonować normalnie, nie miałam wyjścia i musiałam pożegnać się z nabiałem. To była dla mnie tragedia! Początkowo pocieszałam się, że to tylko na jakiś czas, być może po kilku latach mi minie. Zaczęłam jednak szukać zamienników, zamiast sera na kanapki kładłam pasty warzywne, strączkowe, nauczyłam się robić mleka roślinne, domowe lody itp. Początki były bardzo trudne. Ale wiele już się nauczyłam. W sklepach, nawet osiedlowych, nawet w dyskontach, pojawiają się produkty vege, które są pyszne i mają dobry skład. Jest coraz łatwiej, tym bardziej, że nie muszę już gotować kilku obiadów (dla siebie i dla pozostałych członków rodziny). Dzisiaj mogę z pełnym przekonaniem stwierdzić, że nawet jeśli kiedyś minie mi nietolerancja na nabiał, już do niego nie wrócę! 😊

Niektórzy Znajomi czy Rodzina dziwią się, komentują, że uległam jakiejś modzie, nawet słyszałam, że moja dieta nie jest zgodna z chrześcijaństwem 😆(a guzik mnie to obchodzi!). Prawdą jest, że trudniej mi wyjść na miasto do pierwszej lepszej knajpy- wcześniej muszę przeanalizować menu lub najeść się w domu i "zajadać się" w knajpie wodą. Grill też już nie może być spontaniczny, bo muszę się do niego przygotować, by móc co jeść. Ale są Ludzie, którzy pytają mnie, jak przejść na dietę "bezową"- przede wszystkim, jak gotować? Z czym jeść kanapki, jak nie z serem i szynką? Z czym ziemniaki, jak nie z kawałkiem mięsa? Co na grilla, jak nie kiełbasę? Zawsze odpowiadam, że moim sekretem jest wyszukiwanie, testowanie, inspirowanie się przepisami znalezionymi na blogach oraz ciągłe uzupełnianie domowej biblioteki książkami kulinarnymi 😅 Oto moja tajemnica! 😉

Kilka tygodni temu, tuż po premierze, otrzymałam książkę "Misa Mocy 2". Bardzo mi na niej zależało, gdyż pierwsza część okazała się ciekawym urozmaiceniem diety, ale też i nauczyła mnie kuchni zero waste (recenzję przypominam tutaj). Tym razem Ewa Ługowska skupia się na diecie eliminacyjnej i dla alergików. Temat jest blisko autorce, ponieważ sama od lat zmaga się z tym problemem. To dzięki właśnie dolegliwościom zdrowotnym została zmuszona eksperymentować w kuchni, później założyła bloga misamocy.pl, obecnie prowadzi również warsztaty kulinarne, no i jest autorką książek! Jak widać, nietolerancja pokarmowa może wyjść człowiekowi na dobre 😉


"Misa Mocy 2" to skarbnica zarówno porad, jak żyć na diecie "bezowej", jak i skarbnica przepisów- prostych i przepysznych! Słuchajcie, od tygodnia gotuję według tego, co podpowiada mi książka i jest moc! Boszeee, jakie pyszne są pierogi ala ruskie 😋! No genialne!!! Oryginalnych na twarogu nigdy nie lubiłam (a pamiętajcie, że ser ubóstwiałam), a te są wyśmienite i z zaledwie kilku składników. Boski jest też sernik królewski- nigdy w życiu nie wyszedł mi tak pyszny tofurnik!


Bardzo smaczny wyszedł też budyń na kaszy jaglanej, bezglutenowe naleśniki, gofry z fermentowanej kaszy, kotlety mielone z nasion słonecznika, sos bolognese (ekspresowy! Gotuje się szybciej, niż makaron 😉). Świetnie smakują też kanapki z pastą warzywną z pieczarkami! W najbliższym czasie mam w planach przygotować sos pieczarkowy (może zrobię do tego kopytka?), tartę cytrynową, pulchne ciasto drożdżowe z marchewką, kusi mnie też chleb kukurydziany (na zdjęciu wygląda pięknie!), sałatka brokułowa, a Mój Mąż czeka na kotlety schabowe 😆, Syn na omlet z pieczarkami, a Córka na sernik z fermetowanego "sera". Najbardziej zadziwiające są jednak jaja na twardo- wyglądają łudząco identycznie jak te kurze, a są z mleka migdałowego i kilku dodatków, a także trików, których Wam nie zdradzę 😉.


Właściwie każdy przepis w tej książce chciałabym spróbować, a rzadko się zdarza, by wszystkie przepisy z jednego źródła mi odpowiadały, co czyni "Misę Mocy 2" publikacją wyjątkową! To zdecydowanie must have dla alergików i/ lub vegan, a także kusząca propozycja, dla wszystkożernych, ale ciekawych nowych smaków. I co jeszcze rzadko bywa- "Misa Mocy" dwójka jest lepsza od jedynki! 🙉





1 komentarz:

  1. Bardzo chciałabym spróbować przepisów z tej książki, na pewno są smaczne😋

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdą opinię :) Twoje zdanie na ten temat jest dla mnie niezwykle ważne.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...