czwartek, lipca 25, 2019
"KALAFIOR TO KRÓL" Leanne Kitchen, tłum. M. Komorowska, Wydawnictwo Buchmann 2019
Pora na kalafiora! Choć to warzywo dosyć drogie, warto sobie na nie pozwolić, w końcu na dobrym smaku i zdrowiu nie warto oszczędzać 👍. Ma niski indeks glikemiczny, jest doskonałym źródłem błonnika (co ucieszy nasze jelita), cholin (dzięki którym zregeneruje się mózg), witamin C, K, z grupy B, a także minerałów, takich jak mangan, potas i magnez. Podobno także chroni przed rozwojem komórek rakowych! Niestety nasza polska kuchnia zabija to, co cenne w kalafiorze, rozgotowując go, a na końcu polewając obficie zasmażką z bułki tartej (na pewno jadaliście, chociażby w dzieciństwie 😉 ). Tymczasem warzywo to można przyrządzić na tysiąc sposobów, czyniąc je królem talerza!
Nie macie pojęcia co można wyczarować z kalafiora? Sięgnijcie po poradnik kulinarny "Kalafior to król". Znalazłam w nim aż 70 gotowych pomysłów na różnego typu dania z kalafiorem w roli głównej i jeszcze mnóstwo inspiracji.
Najbardziej smakują mi kotlety z tego warzywa. Lubię także zupy, dhal, sałatki i kuskus 😋 (choć przepisu na ten ostatni tutaj nie znajdziecie, ale za to jest na "ryż"). Przede mną jednak jeszcze wiele smaków, bo w książce zainteresowały mnie, na przykład: kofta z kaszy bulgur i kalafiora, popcorn kalafiorowy, humus z kalafiora, bhaji, sałatka tabbouleh z granatem, sałatka z tłuczonego kalafiora i ciecierzycy z sosem harissa, risotto z kalafiora, teleggio i orzechów laskowych z masłem palonym, chrupiąca zapiekanka z penne czy pizza na spodzie kalafiorowym (jadłam- pyyyyszszsznnaaaaa 😋)!
Jak widzicie, jegomość Kala di Fior 😉 to nie byle kto, a dania, które z niego powstają mogą być na najwyższym poziomie smaków i wykwintności. Takie Ą Ę. Powiem szczerze, że kiedy pierwszy raz przewertowałam książkę "Kalafior to król", przeraziłam się właśnie tą szykownością. Pomyślałam, że to nie dla mnie- za długo, za skomplikowanie, w moim domu nikt tego nie tknie... Pierwszy raz słyszę o kedgeree, serze taleggio, skordalii, frikeh, gochujang, pasturmie, maklubie, zhougu, czy piccalilli 😨. W większości przypadków jednak te skomplikowane nazwy kryją za sobą coś, co jestem w stanie ogarnąć. A im częściej kartkowałam poradnik, tym bardziej mi się podobał i nabierałam większej odwagi i ochoty na proponowane kucharzenie.
Książka jest starannie wydana. Są w niej liczne zdjęcia, opisy, informacje o ilości porcji. Jest indeks dań, jak i podział wszystkich przepisów na kilka głównych kategorii.
Jeżeli zatem jesteście odważni w kuchni i macie ochotę na nowo odkryć królewską różę, ten kulinarny poradnik jest dla Was!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdą opinię :) Twoje zdanie na ten temat jest dla mnie niezwykle ważne.