Która z nas nie lubi kosmetyków? Kremy, balsamy, odżywki, maski, szampony, maskary, podkłady, róże, cienie, w końcu dezodoranty! Chętnie robię zapasy na promocjach, zagracając szafki w łazience, uwielbiam też testować nowości 😊. Ostatnio jestem wielką fanką kosmetyków naturalnych. Wyrzuciłam do kosza wszystko, co miałam w domu z SLS oraz co wydawało mi się podejrzane. Zamieniłam je na całkowicie roślinne, eko, bio, organic, nie testowane na zwierzętach i naturalne produkty. Jestem nimi zachwycona, a różnice między tymi dwoma kategoriami, są zauważalne diametralnie! Coś w tym musi być na rzeczy.
By jeszcze bardziej utwierdzić się w przekonaniu, że tędy droga, a i jeszcze dokształcić się w temacie, sięgnęłam po poradnik "Bez parabenów". I wiecie co? Mam jeszcze większy mętlik w głowie! Autorka przyjęte przeze mnie koncepcje nieco wywróciła do góry nogami... I bądź tu mądra teraz... 😟
O co chodzi Beatrice Mautino, naukowczyni, biotechnolożce, pani doktor nauk neurologicznych? Z naukowym zacięciem zbadała jak to jest z tymi SLS oraz konserwantami w kosmetykach i udowodniła, iż są to jak najbardziej niezbędne składniki! Na uspokojenie od razu wyjaśnia, iż wszelkie dopuszczalne normy badają różnego rodzaju komisje, więc nie ma powodu do strachu i rezygnacji z produktów nie-eko. Dobrze, wierzę mądrzejszym ludziom ode mnie, ale nie potrafię się powstrzymać, by nie zadać pytania (tylko kto na nie odpowie? 😔): dlaczego moja skóra reaguje na parabeny i inne chemiczne paskudztwa przesuszeniem, wysypką, swędzeniem i innymi objawami? W to, że nie powinniśmy się przejmować konserwantami, nie uwierzę! 1:0 dla mnie 💪.
Kolejna runda to wyjaśnienie na czym polega przyznawanie certyfikatu z króliczkiem, oznaczającego, że produkt nie był testowany na zwierzętach. Czy wiecie, że od 2013 roku w Europie testowanie na zwierzętach kosmetyków jako produktów końcowych, ale też i ich poszczególnych składników, jest niedopuszczalne?! Certyfikat z króliczkiem to tak naprawdę pic na wodę, chwyt marketingowy, który kosztuje majątek, dlatego stać na niego tylko wybrańców! Dziękuję Beatrice Mautino! Punkt dla Ciebie!
Poznajmy kolejne ściemy firm kosmetycznych. Oj nieładnie nas robią, a my się dziewczyny często dajemy nabrać! Beatrice radzi, by zapisać sobie na kartce pytanie, które powinniśmy zadawać za każdym razem, gdy usłyszymy jakieś cud obietnice: "A jakie są na to dowody?". Pytajmy fryzjerki, które zachwalają kolejne szampony, które są wprost stworzone dla naszych włosów, piszmy do producentów, chociażby na facebooku, którzy w reklamach obiecują mniej zmarszczek i mniej centymetrów w udach! Czas sobie to w końcu uświadomić: cudów nie ma! 3:1 dla Beatrice Mautino.
Dalej w poradniku "Bez parabenów", autorka obala mity na temat cellulitu, kremów do opalania, preparatów przeciwzmarszczkowych, maszynek i wosków do depilacji oraz innych rzekomo upiększających nas produktów. Zasłony branży kosmetycznej opadają, a punkty idą do... Beatrice Mautino!
Choć początek lektury tej książki nie był zachwycający, oddaję pokłon tej włoskiej ekspertce. Wykonała kawał dobrej, wartościowej roboty, uświadamiając miliony konsumentek we Włoszech i w Polsce (nie wiem, czy w innych krajach UE zdecydowano się na publikację). Nie jest łatwo być świadomą klientką sklepów z kosmetykami, dlatego każda z nas powinna zapoznać się z cennymi radami autorki! Nie dajmy się uwieść reklamom i obietnicom bez pokrycia! Bądźmy świadome!
A Wy co wiecie o kosmetykach, które stosujecie?
Ja już od dłuższego czasu zwracam uwagę na skład kosmetyków. Wybieram bardziej świadomie, cały czas czytam o tym, bo jest tego dość sporo. Szampony do włosów używam bez SLS- te z się u mnie nie sprawdzały. Ogólnie jestem alergiczką ze skórą wrażliwą także muszę zwracać dużą uwagę na to jakich kosmetyków używam i obserwować reakcje skóry.
OdpowiedzUsuń