niedziela, sierpnia 28, 2022

"SZKOŁA PO JAPOŃSKU. Jak przetrwałam elitarną edukację mojego syna" Kumiko Makihara, tłum. J. Gilewicz, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego 2022

 



Japonia fascynuje wielu, także mnie. Jednak zachwyca bardziej jako egzotyczna kultura, tak bardzo odmienna od naszej, niż jako uwielbienie i chęć dążenia do "ichniego" życia. Zainteresowałam się książką "Szkoła po japońsku", by poznać tamtejszy system oświaty, o którym co nieco słyszałam, a teraz po lekturze, jestem już pewna, że na pewno nie będę się ją wzorować...

Japończyków wyróżnia "estetyka, porządek, uprzejmość, staranie, by dać z siebie wszystko (...), ale nadal ludziom z zewnątrz trudno jest zajrzeć w głąb japońskiej duszy i dosięgnąć jej istoty."- napisała Kumiko Makihara. Po przeczytaniu jej książki, przyznacie jej rację. Zajrzyjmy zatem pokrótce do japońskiej szkoły podstawowej...

Już pięciolatki zdają egzaminy wstępne, do których przygotowują się często już od 3. roku życia, uczęszczając na specjalne kursy przygotowawcze. Im bardziej prestiżowa jest szkoła, do której aspirują rodzice malców, tym większą presję wywiera się na kilkulatki.

Szkoły publiczne mają bardzo wysoki poziom, mający na względzie równe szanse dla wszystkich.
W związku z tym, od pierwszej do szóstej klasy (tyle liczy sobie szkoła podstawowa), nawet szczególnie uzdolnieni uczniowie nie mają tu wsparcia w postaci specjalnych programów.
U wszystkich równo kładzie się nacisk na kształtowanie charakteru, wpojenie zasad współżycia społecznego, szacunku dla nauczycieli oraz środowiska naturalnego. Zaledwie 1% rodziców decyduje się na posłanie swojej pociechy do prywatnej szkoły podstawowej. I takiego wyboru dokonuje właśnie Kumiko. Jest ona samotnie wychowującą matką adoptowanego chłopca, pochodzącego z Rosji. Tymczasem okazuje się, że elitarne szkoły w Japonii, niechętnie przyjmują cudzoziemców, tym bardziej z adopcji: "Najlepsze szkoły nie życzą sobie odmienności. Oczekują wysokiego stopnia przewidywalności". Natomiast o samodzielnych matkach, powszechnie ma się zdanie, że są tak zapracowane, że zaniedbują swoje dziecko, a i tak nie zarabiają wystarczająco, by stać je było na dobrą edukację. Są one postrzegane jako margines społeczny. A oczekiwania kulturowe wobec kobiet w Japonii są takie, by po urodzeniu dziecka poświęciły się wychowaniu go i prowadzeniu domu, dlatego najczęściej nie wracają już do pracy. W sumie, nie ma się czemu dziwić, gdyż ogarnięcie wymagań szkolnych wobec rodziców (ale umówmy się: przede wszystkim wobec matek) jest tak czasochłonne i skomplikowane, że jest to właściwie jak praca na etacie. Matki nieustannie rywalizują między sobą, która pracuje ze swoim dzieckiem więcej, lepiej, intensywniej, a nawet która bardziej je krytykuje. Tak, krytyka jest na porządku dziennym. W Japonii się nie chwali dzieci, ani siebie, tam cnotą jest skromność oraz podkreślanie niepowodzeń.

Kumiko od początku edukacji swojego syna, Tara, prowadziła z nim utarczki o odrabianie lekcji, przygotowywanie się do sprawdzianów oraz naukę. Chłopiec nie miał prawa być zmęczonym, chcieć się pobawić czy gorzej wypaść na teście (czekała go za to kara). A japońskie dzieci w porównaniu do swoich rówieśników, uczących się w innych krajach, są naprawdę przepracowane i ma się wobec nich wygórowane oczekiwania. Oto kilka szokujących przykładów z książki:
😲 dzieci już po miesiącu pierwszej klasy samodzielnie dojeżdżają do szkoły- niektórym zajmuje to nawet 2 godziny, często z przesiadkami;

😲 80% uczniów i uczennic bierze udział w dodatkowych zajęciach pozaszkolnych;

😲 nawet na wakacje, ferie i święta zadaje się mnóstwo zadań, by dzieci nie wyszły z wprawy. Poza tym organizowanie wielu zajęć postrzegane jest jako profilaktyka przestępczości;

😲 wśród uczniów panuje nieustanna rywalizacja w każdym aspekcie;

😲 liczą się rankingi i pozycja w hierarchii- Japończycy to wręcz maniacy zdobywania certyfikatów i odznak;

😲 w szkołach publicznych klasy zwykle liczą 40 wychowanków, w prywatnych około 30;

😲 każda odmienność u dziecka bądź jego rodziców jest powodem do wykluczenia społecznego.

"Szkoła po japońsku" to niezwykle ciekawy reportaż, świetnie napisany. Przybliża nam nie tylko tamtejszy system oświaty, ale i kulturę, mentalność ludzi, a także codzienność dzieci i ich matek. Jeżeli jesteście więc po tej recenzji zadajecie sobie pytanie, po co w ogóle Kumiko wybrała szkołę prywatną dla swojego syna, co musieli przechodzić przez wiele lat i jak to się dla nich skończyło, musicie przeczytać jej książkę 😉 A warto!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdą opinię :) Twoje zdanie na ten temat jest dla mnie niezwykle ważne.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...