poniedziałek, lutego 15, 2021

"NAUCZYCIEL Z POLSKI" Jacek Szulski, JS& Co Dom Wydawniczy 2021


Prawie nie sięgnęłabym po tę książkę. No bo co to jest za okładka?! Na pewno wygrałaby plebiscyt na najgorszą roku. Nie żebym się kierowała okładką przy zakupie książki, ale ta jest na prawdę wyjątkowo dziwna... I co ma z nią wspólnego tytuł "Nauczyciel z Polski"? I w ogóle, co to ma znaczyć? Nauczyciele z naszego kraju są jacyś jednolici, że można oceniać ich typologiami? Owszem, polska oświata jest charakterystyczna, ale nauczyciele to osoby, każdy z nich jest inny, nie można ich wrzucać do jednego wora! A poza tym, nie byłam pewna czy chciałam w wolnym od pracy czasie czytać jeszcze o szkole- i tak czuję się, jakbym pracowała w niej od rana do nocy... I jeszcze niemal 600 stron?! Nieeeeeee... Nie tym razem...


Krótko po premierze, pewna Znajoma Osoba pochwaliła się na swoim profilu facebookowym gościnną publikacją w tym opasłym tomisku. A ponieważ cenię dorobek naukowy tej Osoby, stwierdziłam, że warto zaufać Jej i w kwestii lektury, tym bardziej, że sama stała się współautorką tej książki. Nie polecałaby przecież czegoś niechlubnego, czegoś czego by się wstydziła, dlatego jednak zamówiłam w księgarni internetowej TaniaKsiazka.pl ten- jak się okazało- poradnik.

I co? I aż mi się głupio zrobiło! Dawno, nie czytałam tak pozytywnej książki o szkole, a polskiego autora, to chyba nigdy! Jacek Szulski, okazał się wariatem, nastolatkiem przebranym za dorosłego, i to jeszcze nauczyciela, który jak mało kto, znajduje wspólny język z młodzieżą. Nie zależy mu na autorytecie, chce być autentyczny. Nie straszy regulaminami, nakazami i zakazami, daje młodym wolność i wybór. Nie trzyma się sztywno podstawy programowej, stawiając na wypracowanie z nimi i między nimi relacji. Pozwala swoim uczniom się odwiedzać, dzwonić, spędza z nimi wolne popołudnia, wieczory, a nawet noce w kawiarniach, na wspólnych wycieczkach, a także wypadach w nieznane. Ufa swoim "maleństwom" (jak ich czule nazywa), pozwalając na partnerstwo. Bo, jak twierdzi, "(...) aby nauczyć Jasia matematyki, dobrze znać nie tylko matematykę, ale i Jasia". Szkoła powinna stanowić "harmonię rozumu i serca. Tylko tyle. Bez dogmatycznego przeginania w stronę rozumu lub serca. Dwa wystarczające, jednak oba niezbędne warunki istnienia dobrej szkoły. Nauka i wychowanie. Wymagania i życzliwość. Czuła regulacja". To ważne i potrzebne szczególnie teraz, w czasach pandemii i izolacji, a także już w nowej rzeczywistości po tym wszystkim, czego teraz doświadczamy.


W książce znalazłam wiele inspiracji do pracy, prawdziwych opowieści o szkole, pełnych ironii i uszczypliwości, osobistych, ale jakże trafnych opinii autora, niesamowitą dawkę humoru, nadziei, dobrej energii. A z tego wszystkiego bije "autentyczna miłość do zawodu nauczyciela".

Szulski wypowiada się językiem potocznym, dużo przeklina, odsłania swoje prawdziwe JA (że pije, że pali), i z pewnością części czytelnikom się to nie spodoba. Bo jak to tak- nauczyciel tak się zachowuje? A co- nauczyciel też człowiek, jak każdy inny! Jeśli nie deprymuje tym swoich wychowanków, nikogo nie krzywdzi, nadal jest wzorem i autorytetem, to niech sobie wypije kielicha z rodzicami uczniów, niech rzuci "kurw*mi" i "chu*mi", gdy coś mu wypadnie z rąk, jest przynajmniej autentyczny. Myślę, że nie spodoba się ta książka przede wszystkim nauczycielom, którzy uważają się za kogoś lepszego. Ci to nawet może będą starali się odebrać Szulskiemu prawa do wykonywania zawodu 😆. Ale zrobią to z zazdrości. Bo to właśnie Szulski jest bohaterem, a nie musi nikogo udawać! Jak on to zrobił? Odpowiedzią jest właśnie ta książka.

Wartość publikacji podnosi jeszcze coś. Autor oddaje głos innym profesjonalistkom i specjalistom pracującym z młodzieżą, którzy otwierają oczy na to, co ważne, a gdzieś umyka w naszej codziennej rutynie. Głos mają także uczniowie, których refleksje, niezwykle przejmujące, zapadają w sercach i umysłach czytelników.

Na zakończenie być może Was zaskoczę. Nie jest to książka adresowana tylko do nauczycieli. Warto, by sięgnęli po nią także rodzice uczniów, ponieważ dzięki niej zrozumieją, czym jest zawód belfra, czym w przeważającej ilości jednak ONE, ale i ONI żyją, jakie mają rozterki, i jaka odpowiedzialność na nich czuwa. I nie da się tu wyczuć ani dramatyzmu, ani przechwalstwa. Brawo dla Szulskiego, bo to jest szalenie trudne, a jemu się udało 👍



PS Po przejrzeniu książki i kilku zdjęć w niej zawartych już wiem, że na okładce jest twarz samego autora. Nie było moim celem krytykować go za wygląd- nie o to chodzi. Okładka jednak powinna wywoływać u potencjalnego czytelnika zaciekawienie, nawiązywać do zawartości publikacji, zachęcić do zakupu... A tutaj nie wiadomo, o co chodzi 😬 Żeby sprawa była więc jasna:

krytykuję grafikę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdą opinię :) Twoje zdanie na ten temat jest dla mnie niezwykle ważne.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...