Typowy model rodziny to rodzice (małżeństwo) z co najmniej jednym dzieckiem. A co z parami, które go nie mają? Albo które żyją bez ślubu? A co z samodzielnymi matkami, ojcami wychowującymi dzieci? Czy nadal możemy nazywać ich rodziną? Jeszcze bardziej skomplikowana sprawa wydaje się w przypadku par jednopłciowych- czy jeśli wychowują wspólnie dziecko są rodziną? A jeśli żyją "na dobre i na złe", ale bez dzieci?
Każdy człowiek należy do jakiejś rodziny. Nawet jeśli próbuje się od niej oderwać, zrywa wszelkie kontakty, wyjeżdża daleko, czy umierają bliscy, zawsze łączyć będą geny oraz historia. Oddziaływania transgeneracyjne są obecne w naszym życiu nieustannie, choć często nie mamy o nich pojęcia. Traumy, których doświadczyli nasi przodkowie, ale nie tylko one, mają wpływ na to kim dzisiaj jesteśmy, jak się zachowujemy i co czujemy. Jak opowiada Irena Namysłowska na swoim przykładzie, tragiczna śmierć babki wraz z wujostwem w wyniku bombardowania w czasie II wojny światowej, doprowadziła do wypracowania przez jej matkę potrzebę niezależności, którą nieświadomie przekazała kolejnym pokoleniom. Dopiero pracując z genogramem, poprzez rozrysowanie drzewa genealogicznego przodków wraz z istotnymi wydarzeniami z ich życia, jesteśmy w stanie zrozumieć własne schematy działania czy nawet trudności, których doświadczamy.
Cezary Gawryś oraz Katarzyna Jabłońska- dwójka publicystów oraz dziennikarzy, w rozmowie z profesor Ireną Namysłowską- wybitną psychiatrą, psychoterapeutką i wykładowczynią, debatują nad siłą oddziaływań w rodzinie, nad jej potrzebami, fazami, kryzysami z tym związanymi. I tak oto powstała książka "Od rodziny nie można uciec".
Każdy z nas zna osoby, które mimo założenia nowej rodziny, dalej tkwią w rodzinie pochodzenia. Tymczasem Irena Namysłowska tłumaczy, że "separacja od rodziny pochodzenia w zasadzie powinna nastąpić przed wejściem w związek z partnerem i ewentualnym założeniem z nim nowej rodziny. Małżeństwo powinno być przypieczętowaniem tego procesu separacji- jego zakończeniem, a nie początkiem". Opowiada się ona także za wyznaczeniem granic w tym naszym mikrokosmosie, co nie wszyscy potrafią uczynić, a doprowadza to do wielu problemów. A czy jesteśmy w stanie odpowiedzieć sobie na pytanie, kto jest ważniejszy: rodzic czy partner? Terapeutka wyjaśnia również jak zmiany modelu męskości i kobiecości wpływają na funkcjonowanie rodziny oraz jak orientacja seksualna dziecka bądź rodzica na nią wpływa. To bardzo ważne pytania i wątki.
Książka w pewnym sensie jest poradnikiem, ale w przeważającej części jednak przekazuje specjalistyczną wiedzę na temat terapii rodzinnej oraz systemowej. Momentami nie mogłam się od niej oderwać, ale zawiłości terapeutyczne, często nawiązujące do historii jej rozwoju, trochę odbierały mi przyjemność, płynącą z lektury. Tym samym publikacja adresowana jest zarówno do zainteresowanych tematem laików, jak i początkujących specjalistów- terapeutów czy studentów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdą opinię :) Twoje zdanie na ten temat jest dla mnie niezwykle ważne.