sobota, marca 31, 2012

„KOTEK SPLOTEK”, R.Scotton, Wyd. Vesper, Poznań 2010


Mały kotek o imieniu Splotek zaczyna naukę w Kociej Szkole. Jak to często bywa, początkujący uczeń ma wielkiego stracha przed pierwszym dniem w nowym otoczeniu. Splotek wymyśla przezabawne powody, by tylko nie iść do szkoły. Czy w końcu dotrze na lekcje? 
Ale się uśmialiśmy :) , ponieważ tłumaczenia kotka przypominały nam czyjeś zachowanie ...

Książeczka została pięknie wydana- twarda oprawa, duży kwadratowy format, czytelna czcionka oraz śmieszne ilustracje sprawiają, że chętnie się po nią sięga.

piątek, marca 30, 2012

GODZINA DLA ZIEMI JUŻ JUTRO !


Już tylko jeden dzień pozostał do Godziny dla Ziemi WWF. 31 marca o godz. 20.30 w symbolicznym geście miliony ludzi na całym świecie zgaszą światło na 60 minut. Nie zrobią tego, aby zaoszczędzić jak najwięcej energii w ciągu godziny, ale w celu zamanifestowania swojej troski o środowisko. Przyłącz się na wwf.pl i zgaś światło!

czwartek, marca 29, 2012

„ZASADY RODZICIELSTWA”, R. Templer, Wyd. Helion, Gliwice 2010


Na pewno znajdą się tacy, którzy się ze mną nie zgodzą. Może nawet do tego stopnia, że za moment gwałtownie spadną statystyki bloga. Trudno. I tak przyznam Wam się, że moim zdaniem, nie ma złych dzieci, są tylko źli rodzice (ups... napisałam to... i co myślicie? Zapraszam do dyskusji). To znaczy, że rodzice są odpowiedzialni za to, jakie dziecko jest, ponieważ to właśnie MY mamy największy wpływ na naszego małego człowieka. Oczywiście, maluch styka się przecież z dziadkami, dalszą rodziną, przyjaciółmi domu, nauczycielami, rówieśnikami i wieloma innymi ludźmi, ale to rodzice determinują w istotnym stopniu codzienne życie dziecka. Ciąży więc na nas ogromna odpowiedzialność.

To jak to zrobić, by być dobrym i mądrym rodzicem i nie zwariować, a przy tym wychować szczęśliwego brzdąca?

Nachodzi Was czasem- tak jak mnie- przerażenie „czy mój syn będzie wiedział, jakimi wartościami kierować się w życiu? Czy będzie dokonywał właściwych wyborów?” itd. itd.? Zdaję sobie sprawę, że każdy z nas ma prawo popełniać błędy, sama robię je pewnie często- z niektórych zdaję sobie sprawę, a skutki innych przyjdą w swoim czasie. Jednak błędy można poprawić, a jeszcze lepiej byłoby trzymać się pewnych reguł, które zmniejszą prawdopodobieństwo wychowawczych niedoskonałości.

W poradniku „Zasady rodzicielstwa” znajdziesz aż 100 mądrych reguł na wychowanie zarówno maluszka, jak i nastolatka Czy 100 to dużo? Hmm … większość jest oczywista, ale niestety rzadko stosowana. Wszystkie złote zasady tu przedstawione są mądre i pomocne, ale znowu trzeba być KONSEKWENTNYM w ich stosowaniu! Bez konsekwencji się nie uda! Każde twierdzenie jest w rozsądny sposób wyjaśnione przez autora.

Książkę można przeczytać w jeden wieczór, ale będziecie do niej wracać jeszcze nie raz, gdyż przyda się na całe lata! Poradnik ten może być świetnym prezentem dla świeżo upieczonych rodziców :)
 
Do nabycia między innymi w księgarni internetowej Sensus.pl
 

środa, marca 28, 2012

WIBRUJĄCE ZABAWKI, oczywiście dla dzieci ;)


Dzisiaj chciałabym Was zachęcić do podarowaniu niemowlakowi wibrującej zabawki. A dlaczego? Ponieważ taka zabawka ma same zalety! Przede wszystkim stymuluje rozwój ruchowy oraz zmysł wzroku, odpowiednio zastosowana wzmacnia mięśnie i oczywiście przynosi wiele radości dziecku.
Rehabilitanci zalecają, by kłaść wibrującą maskotkę na brzuszek, by wzmocnić mięśnie utrzymujące ciało przy siadzie, staniu czy chodzeniu (nie rób tego jednak zaraz po jedzeniu). By wzmocnić całe mięśnie rąk (w okresie pełzania i raczkowania), wibrującą zabawkę powinno się trzymać w obu dłoniach malucha. A gdy chcemy stymulować zmysł wzroku, pokazujemy brzdącowi nakręcony przedmiot.

Tego typu zabawy należy przeprowadzać często, nawet kilka razy dziennie po kilka minut. Trzeba jednak podążać za dzieckiem i jeśli wyraźnie daje nam ono do zrozumienia, że w tej chwili nie ma ochoty na tego typu rozrywkę, musimy ją przerwać i spróbować po kilku godzinach.

wtorek, marca 27, 2012

„KŁÓTLIWY PORADNIK PARTNERSKI”, E. Żeromska, Wyd. Samo Sedno Edgard, Warszawa 2012


Zabawne są dla mnie stwierdzenia typu „Wy się chyba nigdy nie kłócicie”. Jak to nie? A to jest w ogóle możliwe się nie kłócić? Czasem toczymy spory a rzeczy ważne, innym razem o mniej ważne, zdarzają się nawet fochy, ale do tej pory takie momenty nie trwały dłużej niż kilka godzin. I całe szczęście- dla mnie to i tak za długo! Natomiast od kiedy mieszkamy w bloku, czy chcemy czy nie, słuchamy kłótni innych ludzi. Para za ścianą kłóci się z częstotliwością co 2-3 dni. Krzyczą, dziewczyna nawet piszczy, chłopak wybucha cynicznym śmiechem, później „rzucają mięsem”. Co najmniej raz w tygodniu w ruch idą talerze, lampy i inne przedmioty z siłą trafiające w ścianę od naszej strony, czasem w drzwi zewnętrzne. Następnie ONA teatralnie wybiega z mieszkania, a ON goni ją po osiedlu. Wracają już razem i zaczynają wspólnie sprzątać po awanturze. Kilka dni temu wyprowadzili się z wynajmowanej kawalerki (hurra! Rysiu może wreszcie spać spokojnie). Pewnie nie mieli już czym rzucać, bo wszystko potłukli...

Inna para, gdzieś piętro wyżej, po ostatniej kłótni prawdopodobnie mieszka osobno. Pewnego razu o trzeciej nad ranem usłyszałam wrzask- „Jak mogłeś mi to zrobić???!!!”. JEGO nie było słychać. Jakieś JEJ szlochy, bełkot, i trzaśnięcie drzwiami. Na parkingu nerwowe odpalanie auta i tyle JĄ widzieliśmy i słyszeliśmy …

Znam też takich, co w kłótniach stosują spychologię (dla niewtajemniczonych, spychologia to nauka umiejętności zrzucania odpowiedzialności na wszystkich innych poza mną...).

Więc jak się kłócić, by się dogadać, nie ranić i nadal się kochać?

Ewa Żeromska, znana z telewizji, radia i czasopism dla kobiet napisała praktyczny poradnik o sztuce toczenia rodzinnych sporów. Znajdziemy w nim wskazówki eksperta na zdrową kłótnię nie tylko z partnerem, ale także z pozostałymi członkami rodziny, na przykład z teściową ;) Bliskie sobie osoby mogą mieć zupełnie odmienne zdanie na jakiś temat i mają do tego prawo. Jednak różnica zdań często rodzi konflikty. Psycholożka radzi, jak spokojnie rozmawiać o wszystkim, nawet o raniących nas sprawach, np. zdradzie czy zazdrości.

W książce roi się od codziennych przykładów- jedne bawią, a inne mówią o nas samych. Pewnie każdy odnajdzie w nich część siebie lub swoich bliskich.

Jeśli „Kłótliwy poradnik partnerski” pojawi się w Waszym domu, koniecznie zachęćcie do przeczytania go zarówno partnera, jak i rodziców, teściów, rodzeństwo czy innych, z którymi „drzecie koty”. By się skutecznie porozumieć, muszą tego chcieć obie strony sporu.

piątek, marca 23, 2012

„MĘŻCZYZNA Z LASU”, S. Spencer, Wyd. Muza, Warszawa 2012


Zaledwie po kilku przeczytanych stronach, można dojść do wniosku, iż Scott Spencer to mistrz precyzyjnego opisywania szczegółów. Moim zdaniem, często zbędnych. Brnęłam przez tę książkę kilka dni- raz zasypiałam z nudów, by innym razem przerzucać szybko kartki, bo akcja nagle przyspieszyła. Ta ambiwalencja nie pozwalała mi oderwać się od powieści. A ostatnie dwa zdania tak mnie zaskoczyły, że ciągle rozmyślam o tej historii (czyli autorowi się chyba udało)...

Paul wiedzie spokojne życia u boku swojej partnerki Kate, która jest światowym autorytetem w sprawie życia według bożej miłości. „Typowy Amerykanin to człowiek zamknięty w sobie, niezależny i w głębi duszy zabójca”- napisał w jednym ze swych opowiadań D. H. Lawrence. To zdanie w pełni opisuje głównego bohatera. Jego spokojne życie zakłóca niespodziewane zdarzenie w lesie. Jest on świadkiem maltretowania psa przez pewnego mężczyznę. Stając w obronie zwierzaka, tak nakręca się swoją agresją, że nieumyślnie zabija człowieka. Nie potrafi się z tym pogodzić, nie wierzy sam sobie, boi się konsekwencji, nękają go różne negatywne myśli. Próbuje odkupić winy, pomagając innym ludziom oraz poszukując Boga w codziennych sytuacjach.

Cała akcja powieści rozgrywa się przed wkroczeniem w XXI wiek. Ludzkość więc wyczekuje końca świata lub chociażby jakiejś katastrofy. Zastanawiają się nad sensem istnienia, dobrem i złem, Bogiem lub jego brakiem. Książka zatem może skłonić czytelnika do filozoficznych, jak i psychologicznych rozważań.

środa, marca 21, 2012

BEZPIECZNA JAZDA Z DZIECKIEM- WYBIERAMY FOTELIK SAMOCHODOWY


Wielu z nas posiada auto. Jeździmy nim z dzieckiem do lekarza, sklepu, do żłobka/ przedszkola/ szkoły, do rodziny i znajomych, na urlop, a niektórzy nawet jeżdżą, bo... jest to jedyny sposób na uspokojenie maluszka. Obojętnie czy mamy nowe auto, czy stare, duże czy małe, rodzinne czy sportowe, w każdym z nich MUSIMY montować fotelik odpowiednio dostosowany do dziecka. W ofercie jest dostępnych mnóstwo różnych fotelików, ale który będzie odpowiednie akurat dla naszego berbecia? Na co zwracać uwagę? Ponieważ sami właśnie stanęliśmy przed tym problemem, popytaliśmy znajomych, ekspertów, poczytaliśmy, przymierzaliśmy i wreszcie coś już wiemy :) Chciałabym teraz ułatwić i Wam ten trudny wybór. 

 
W Polsce mamy obowiązek przewożenia dzieci w specjalnych fotelikach do osiągnięcia 150cm wzrostu malucha lub do ukończenia przez niego 12 roku życia. Co ciekawe, nie dotyczy to jednak jazdy taksówką, pogotowiem ratunkowym oraz radiowozem policyjnym.

Foteliki dostosowujemy do wagi, wieku i wzrostu dziecka. Oto dostępne grupy wagowe: 
 0- 9 kg
0-13kg
0-18kg
0-25 kg
9-18 kg
9- 25 kg
9-36 kg
15-36 kg
15-25 kg
22-36kg.
Szukając idealnego fotelika samochodowego powinniśmy w pierwszej kolejności zwrócić uwagę na jego bezpieczeństwo (np. pasy nie mogą być za luźne), obsługę oraz komfort dziecka (m.in. nie może je nic uciskać). Później kierujemy się możliwościami czyszczenia oraz wyglądem. W
podjęciu decyzji oraz doradztwem może pomóc przeszkolony w tym zakresie sprzedawca lub chociaż zapoznajcie się z profesjonalnymi testami, np. tutaj. Sprzęt musi być też dopasowany do konkretnego samochodu! Nie chodzi tu jednak o to, by kolor tapicerki z nim współgrał, lecz o poprawne montowanie i komfort dziecka (np. by miało miejsce na swobodne fikanie nóżkami). Dlatego przed zakupem TRZEBA taki fotelik przymierzyć! Pamiętaj o tym, że nieprawidłowo dobrany fotelik nie spełni swej funkcji.

Nie kupuj również fotelików używanych! Nie wiesz przecież w jaki sposób były użytkowane przez poprzednich właścicieli, czy nie są po wypadku, czy wszystkie elementy działają jak powinny …
Ostatnio przeglądając ogłoszenia o sprzedaży rzeczy używanych na jednym z portali znalazłam tekst: „
Sprzedam fotelik samochodowy 9-36 kg. Jest w kiepskim stanie, ale wychodzi taniej niż mandat za jego brak”. Mam nadzieję, że nikt nie odpowiedział na tę ofertę.

Zwróć też uwagę, by wybrany przez Ciebie model spełniał normy UE lub UN-ECE (Europejskiej Komisji Gospodarczej ONZ).

A kiedy jest ten odpowiedni moment, by zmienić fotelik na większy? Wtedy, gdy dziecko przekroczy górną granicę grupy wagowej aktualnego siedziska lub wtedy, gdy wyraźnie się w nim nie mieści.

Mam nadzieję, że chociaż troszkę ułatwiłam Wam ten trudny zakup. Zdajcie sobie jednak sprawę, że nie należy podejmować decyzji o wyborze fotelika zbyt pochopnie. Musicie kupić sprzęt, który w razie wypadku uratuje życie i zdrowie Waszego dziecka!

wtorek, marca 20, 2012

SZAL ZAKRĘCONY POMYSŁEM

Zrobiło się wreszcie ciepło :) Mam nadzieję, że grubaśne szale, czapki, rękawiczki i kurtki można schować na dno szafy. Wiosną oraz w niektóre letnie dni przyda się apaszka czy lekki szal, nie tylko chroniące przed zimnem i wiatrem, ale też jako uzupełnienie naszego stroju. Całkiem przypadkiem znalazłam na YouTube filmik z pomysłami na fantazyjne wiązanie apaszek, szali czy chust. Zapraszam do zabawy ;)


poniedziałek, marca 19, 2012

KOKTAJL ENERGETYZUJĄCY


Kolejny pomysł na koktajl dla całej rodziny, który dodaje energii. Propozycja mojej bratowej ;) Pozdrawiam i dziękuję za przepis. Pyszny, ekspresowy i doskonały!

Składniki (na 1 osobę):
banan
kiwi
łyżeczka miodu
szklanka soku pomarańczowego (najlepiej świeżego, ale nada się też 100% sok bez cukru z kartonika)

Przygotowanie:
Obierz i zmiksuj owoce z sokiem, dodaj miód i dokładnie wymieszaj. Prawda, że ekspresowy koktajl?!

sobota, marca 17, 2012

PO CO NAM TO?, CZYLI ZBĘDNIK NIEMOWLAKA WEDŁUG MNIE


Jeśli już macie dziecko, to pewnie same zauważyłyście, iż są takie przedmioty, które zakupiłyście, a nigdy nie były maleństwu potrzebne. Lub zostały raz użyte i odstawione w kąt. Jest tak? Jeśli natomiast spodziewacie się bobasa, przeczytajcie czego nie warto mieć.



  • rożek do zawijania noworodka- mój Rysiu nienawidził w tym leżeć! Chciał mieć swobodę ruchów, a taki gruby rożek- jakiego można kupić w każdym sklepie z artykułami dla dziecka- go ograniczał. Lepiej mu było w miękkim i leciutkim kocyku zawiniętym w becik. Nie warto więc kupować drogiego rożka, bo może się okazać niepotrzebny, ale w zamian kupić przyjemny dziecięcy kocyk.

     
  • kołderka- ma same wady: jest za ciężka dla niemowlaka; dziecko może się pod nią uwięzić, nałożyć sobie na głowę, co grozi niebezpieczeństwem; prawdopodobnie Twój maluch będzie się z niej rozkopywał, więc może się wyziębić.
  • poduszka- dziecko do 1. roku życia nie powinno spać na poduszce, gdyż wpływa to negatywnie na jego kręgosłup. Kiedyś oglądałam program, w którym wypowiadał się na ten temat Zawitkowski. Powiedział on coś, co doskonale sobie zapamiętałam, a mianowicie- „jeżeli bardzo chcesz, by twój maluch spał na poduszce, to narysuj ją na prześcieradle” ...

  • chusteczki nawilżane- nie należy ich używać do każdego przemywania pupci lub innych partii ciała, gdyż substancje w nich zawarte podrażniają delikatną skórę. Chusteczki mogą być najdroższe, najlepsze, znanego producenta, nie ważne- nie używaj ich za często. Natomiast sprawdzają się super podczas podróży, wycieczek,spacerów, czyli od czasu do czasu. 



     
  • maskotki- niektóre są rzeczywiście prześliczne, ale co z tego, skoro zbierają kurz i utrudniają oddychanie. Poza tym obkładanie nimi łóżeczka grozi uduszeniem się podczas snu... 








     
  • gruszka do usuwania wydzielin z nosa- staromodne, podobno niehigieniczne, podrażnia delikatną śluzówkę nosa. Teraz polecane są aspiratory do usuwania wydzieliny.












  • baldachim- kolejny zbędny przedmiot, który zbiera tylko kurz i nie ma właściwie żadnej funkcji. Co innego moskitiera, ta się może przydać. 






     
  • wózek 3 funkcyjny- zrozumiałam to dopiero niedawno, ale myślę, że każda z Was będzie miała swoje zdanie na ten temat. Kupiliśmy taki wózek, by posłużył Rysiowi na dłuższy czas. Gondola oraz fotelik samochodowy z możliwością wpięcia go na stelaż wózka jak najbardziej są niezbędne. Spacerówką natomiast jeździ się potwornie ciężko, jeśli jest się drobną osobą bez mięśni, jak ja... Spacerówka z wózka wielofunkcyjnego plus stelaż to jakieś 15 kg (zależy od wózka) plus dziecko np. 9 kg (jak Rysiu teraz) plus zaledwie 2 kg zakupów (a co to są 2 kg? Toż to sama paczka pieluch) i robi się prawie 30kg!!! Ja akurat nie mam tyle siły, więc przerzuciliśmy się na spacerówkę typu parasolka. I jest super lekko :) 

     
  • drogie ciuchy- do tej pory nie kupiłam ani jednego drogiego ciuszka dla Małego. Wszystko w co Go ubieramy pochodzi „z drugiej ręki”- po znajomych dzieciach lub z ciucholandów lub ewentualnie zostało nam sprezentowane. Ale nie myślcie sobie, że Rysiu chodzi w łachmanach, o nie! W szmateksach, lumpeksach- zwał jak zwał- można naprawdę dostać śliczne ubranka, niezniszczone, czasem nowiutkie i to za grosze! Po co wydawać duże pieniądze w drogich sklepach, skoro może się tak zdarzyć, że maluch założy coś zaledwie raz (bo wyrośnie)?!

To tyle przychodzi mi do głowy z rzeczy, które okazały się zbędne. Jak coś się nam przypomni to dopiszę. Możecie mi pomóc, jeśli Wam też coś przyjdzie do głowy ;)

wtorek, marca 13, 2012

„DŁUGI WRZEŚNIOWY WEEKEND”, J. Maynard, Wyd. Videograf II, Katowice 2010



Nie mogłam oderwać się od tej powieści. A musiałam, bo wiadomo, każda matka ma mnóstwo obowiązków, a czasu dla siebie mało. Jednak zastanawiałam się cały czas, co się zaraz stanie z głównymi bohaterami, niczym w dobrym serialu.

Jest to genialna historia opowiedziana w prosty, ale piękny sposób. Narratorem jest dorastający chłopak- Henry, w którym czasem budzą się dziecięce lęki, a innym razem rządzi testosteron- normalne w wieku dojrzewania. Bohater opowiada nam serię ciekawych zdarzeń, jakie miały miejsce w jego życiu w pewien długi wrześniowy weekend. Skutkiem tego co się stało jest całkowita zmiana wszystkiego- na jego drodze staje ktoś, kogo inni uważają za niebezpiecznego, tymczasem jest on jedynym mężczyzną, który dodaje chłopcu odwagi i wiary. Matka przestaje być smutna, a nawet promienieje szczęściem. Henry poznaje szaloną rówieśniczkę, która niepostrzeżenie wkrada się w jego życie. Ojciec dotychczas zajęty sprawami nowej żony i ich dziećmi, otwiera się przed swoim pierworodnym. Co przyczyniło się do tylu aż zmian w tak krótkim czasie?

Czytając przeżywałam chwile wzruszenia, ale i napięcia, wybuchałam śmiechem, bujałam w obłokach.

Jak to dobrze, że są takie piękne powieści, które pozwalają czytelnikowi na pozytywne przeżycia i chwile relaksu. Gorąco polecam! Nie będziecie żałować.

piątek, marca 09, 2012

„ZDROWE POSIŁKI W KILKA MINUT”, P. M. Butkus, Wyd. Helion, Gliwice 2007


Moja kuchenna biblioteczka ciągle się powiększa :) Doszło już do tego, że coraz częściej książki kucharskie są ode mnie pożyczane lub jestem pytana, które powinno się mieć u siebie, a które można podarować w ramach prezentu dla kogoś, kto żyje według jakiegoś stylu.
Dlatego dzisiaj prezentuję Wam "Zdrowe posiłki w kilka minut" dla tych, którzy lubią lub muszą dbać o zdrowie (a przecież każdy musi!) i mają na to mało czasu.

Podobnie jak „Włoskie specjały” i ta książka jest poradnikiem bez kantów. Oznacza to, iż gotowanie na podstawie podanych tu przepisów okazuje się śmiesznie proste. Z powodzeniem kulinarny sukces może osiągnąć nawet początkujący kucharz- nie-kucharz. Każdy etap przyrządzania potraw jest dokładnie wyjaśniony, i co ważne- nie trzeba spędzać pół dnia w kuchni, by zjeść coś zdrowego. Przy każdym przepisie widnieje tabelka z informacją o wartości odżywczej oraz przydatną wskazówką autorki. Okazuje się, że zdrowe posiłki nie muszą być wcale pozbawione tłuszczu czy cukru. Wszystko z umiarem i najlepszej jakości to recepta na zdrową dietę.

Chcecie sprawdzone przeze mnie przykłady? Proszę bardzo: kurczak w papryce, pieczony dorsz w musztardzie z Dijon, kotlety z indyka z brzoskwiniowym sosem salsa, tradycyjna sałatka z szynki, kremowa zupa z brokułów, sos czosnkowy typu Ranch Dressing … Na razie tyle, ale już wiem, że będzie więcej. Dużo tu pomysłów na sałatki, dipy i marynaty, szybkie przekąski, danie mięsne i bezmięsne, a nawet zdrowe desery.

Szkoda tylko, że czytelnik- kucharz nie dowie się jak powinno wyglądać gotowe danie, gdyż w „Zdrowych posiłkach w kilka minut” nie znajdzie zdjęć. A może to i dobrze? Nie trzeba się stresować, że coś wyszło nam inaczej niż pokazuje fotografia. Poza tym dekorowanie dań staje się bardziej kreatywne, niż odtwórcze.

Od dnia, w którym zaczniesz gotować według tej książki, skończy się przygotowywanie posiłków na zasadzie „dla każdego coś innego”. Będziesz mogła pichcić jedno danie, które będzie zdrowe, smaczne i niecodzienne.

"Zdrowe posiłki w kilka minut" do nabycia w księgarni Septem.pl .

środa, marca 07, 2012

CIASTO MARCHEWKOWO- IMBIROWE


Uwielbiam ciasta marchewkowe! Temu imbir dodaje pikanterii, a sok z pomarańczy orzeźwienia ;) Przepis znalazłam w książce „Kuchnia niskotłuszczowa”.

Składniki:
CIASTO:
225 g mąki
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżeczka sody oczyszczonej
2 łyżeczki mielonego imbiru
0,5 łyżeczki soli
175 g cukru muscovado
225 g startej na drobnych oczkach marchwi
2 kawałki kłącza imbiru w syropie, osączonego i posiekanego
25 g startego korzenia świeżego imbiru
60 g rodzynek koryntek
2 średnie roztrzepane jajka
3 łyżki oleju
sok z 1 pomarańczy

POLEWA:
225g odtłuszczonego miękkiego sera
4 łyżki cukru pudru
1 łyżeczka esencji waniliowej

DO DEKORACJI:
tarta marchew
kłącze świeżego imbiru
mielony imbir

Przygotowanie:
Mąkę, proszek, sodę, imbir mielony, kłącza oraz korzeń, sól, cukier, marchew i rodzynki dobrze wymieszać ręką. W osobnej misce ubić jajka z olejem i sokiem pomarańczowym. Następnie przelać do masy i dobrze połączyć. Ciasto włożyć do natłuszczonej formy. Piec w temp. 180 st. C około 1 h (sprawdzać patyczkiem). Po wyjęciu i schłodzeniu ciasta przygotować polewę. W misce zmiksować ser z cukrem pudrem i esencją waniliową. Rozprowadzić po całej powierzchni ciasta, a na końcu udekorować.

Jak widać na zdjęciu, nie mogłam się doczekać zjedzenia ciasta, dlatego odpuściłam sobie robienie polewy. Zrobię ją następnym razem ...

wtorek, marca 06, 2012

„WŁOSKIE SPECJAŁY. KSIĄŻKA KUCHARSKA. PORADNIK BEZ KANTÓW”, D. Altomari, Wyd. Helion, Gliwice 2008


Uwielbiam kuchnię włoską... Mogłabym codziennie się nią delektować. Jednak do tej pory kojarzyłam tylko kilka dań rodem z Italii- oczywiście pizzę, makarony oraz tiramisu. Zdecydowanie za mało :( Całe szczęście otrzymałam ostatnio książkę kucharską "Włoskie specjały", dzięki czemu cały zeszły tydzień jedliśmy prawie jak Włosi ;) Co królowało na naszych talerzach? A no frittata, risotto, pesto z orzechów włoskich, klopsiki bezmięsne, lasagnia wegetariańska, pizza sycylijska, makaron z sosem Alfredo, a na deser pudding z chleba oraz mufinki owsiane. Uwierzcie mi, że było wyśmienicie!

Ponieważ jest to poradnik bez kantów, gotowanie na podstawie podanych tu przepisów okazuje się śmiesznie proste. Z powodzeniem kulinarny sukces może osiągnąć nawet początkujący kucharz- nie-kucharz. Każdy etap przyrządzania potraw jest dokładnie wyjaśniony, i co ważne- nie trzeba spędzać pół dnia w kuchni, by zjeść coś oryginalnego. Autorka podaje też wskazówki przydatne na co dzień, nie tylko podczas gotowania kuchni włoskiej.

Szukając pomysłów na obiady w Internecie, czasopismach czy książkach ważne jest dla mnie, by potrawy dało się przygotować z produktów dostępnych w polskich sklepach. I ta książka właśnie tym się charakteryzuje. Mamy włoskie żarcie z polskich produktów, oczywiście często importowanych, ale dostępnych. Poza tym, jak w każdego typu kuchni, także we włoskiej są dania, które przyrządza się praktycznie z resztek, które pozostały w lodówce. Przykładem jest wyśmienita frittata. Za każdym razem smakować może zupełnie inaczej!

Książka ma przejrzysty układ, łatwo odnaleźć konkretny przepis dzięki spisowi treści na początku lub spisowi potraw na końcu poradnika. Podczas organizacji włoskiego przyjęcia, przydatne okaże się Włoskie świąteczne menu opracowane na podstawie dań tu zawartych. Szkoda tylko, że czytelnik- kucharz nie dowie się jak powinno wyglądać gotowe danie, gdyż nie znajdzie tu zdjęć. A może to i dobrze? Nie trzeba się stresować, że coś wyszło nam inaczej niż pokazuje fotografia. A też dekorowanie dań staje się bardziej kreatywne, niż odtwórcze.

Zdecydowanie „Włoskie specjały” zawładnęły moją kuchnią. Jestem ciekawa, czy podbije też Wasze żołądki ...

poniedziałek, marca 05, 2012

PASTA TWAROGOWO- BURACZKOWA


Błyskawiczna pasta, która odmieni smak kanapek. Pasuje także do wędlin, kiełbas, mięsa …

Składniki:
2 ugotowane buraki
150 g twarogu
2 łyżki serka mascarpone
pęczek szczypiorku
chrzan śmietankowy
sól, pieprz

Przygotowanie:
Zimne buraki, twaróg, mascarpone i chrzan (według uznania, ja dodałam 2 łyżki) mielimy blenderem razem na gładką masę, tak by składniki się połączyły. Szczypiorek kroimy i dodajemy do pasty. Doprawiamy solą i pieprzem.

niedziela, marca 04, 2012

„CÓRKI MORDERCY”, R. S. Meyers, Wyd. Videograf, Chorzów 2011


Właśnie skończyłam czytać „Córki mordercy”. Jestem wstrząśnięta... Nie wiem, czy potrafię przekazać Wam swoje emocje oraz refleksje, które targały mną podczas lektury i ciągle we mnie pozostają …

Warto sięgnąć po tę powieść, by poznać co czują ofiary przemocy, w jaki sposób raz wyrządzona krzywda wpływa na całe ich życie, a później ból i strach z tym związany przekazywany jest następnemu pokoleniu. Opowiedziana tu historia potwierdza, iż nikt nie jest w stanie zrozumieć ofiarę przemocy, jeśli sam nie doznał traumy. Z tego samego powodu, wiele osób nie potrafi też pojąć cierpienia jakie niesie ze sobą współuzależnienie od sprawcy.

Ta książka to przerażająca historia sklejona z doświadczeń samej autorki oraz jej klientów- ofiar przemocy właśnie. Dwie dziewczynki- Lulu i Merry- żyją w dysfunkcyjnej rodzinie. Ich matka całymi dniami zajmuje się pielęgnacją i upiększaniem siebie oraz przyjmowaniem kolejnych kochanków, zapominając o potrzebach małych córek. Ojciec z kolei, ciężko pracuje na utrzymanie rodziny, lecz ma problemy z alkoholem. Pewnego dnia, matka dziewczynek wyrzuca go z domu, jednak on wraca, by się z nią rozliczyć. Pijany i naćpany zastaje zamknięte drzwi, lecz wie, że w środku są obecne jego trzy kobiety. Błagalnym i słodkim tonem nakłania Lulu, by go wpuściła. Gdy córka poddaje się woli ojca, ten dopada matkę i w akcie desperacji zabija żonę. Od tej chwili całe życie Merry i Lulu diametralnie się zmienia. Obie mają przed sobą lata upokorzeń, strachu, bólu, emocjonalnej huśtawki.

Jak Wam się wydaje, czy po takich doświadczeniach można jeszcze normalnie żyć? Jeśli się nad tym zastanawiacie, przeczytajcie powieść.

Na pewno przeczytana historia na długo pozostanie w mojej głowie.

piątek, marca 02, 2012

Drogie Czytelniczki i Czytelnicy! Przepraszam, że Wasze ostatnie komentarze nie były wyświetlane! Przez swoją nieuwagę oraz niewyspanie spowodowane ząbkowaniem Rysia nie zauważyłam tego co do mnie piszecie... Obiecuję poprawę (możecie mnie sprawdzić, hihi). Dziękuję, że ze mną jesteście, dzielicie się swoimi opiniami i gorąco zachęcam do jeszcze częstszego komentowania tego, co się dzieje na blogu :)

A nawiasem mówiąc dzisiaj przy obiadku zauważyłam zęba, więc mamy nadzieję, że znowu zaczniemy się wysypiać ;)